wtorek, 21 sierpnia 2018

Miodobranie 2018

Budowa trwa, a w związku z tym nasze możliwości wyjazdowe są ograniczone. Tata Tygrysa po całym tygodniu jest tak zmęczony, że w niedzielę zwyczajnie nie chce nam się ruszać z domu. Są jednak takie imprezy, na których jesteśmy od kilku już lat i w tym razem nie mogliśmy się nie pojawić. Tygrys miał opory, bo jedyne co zapamiętał z zeszłego roku to baby tj. zespół ludowy składający się z pań w pewnym wieku o wątpliwym talencie wokalnym. A że Synek na pewne dźwięki jest wrażliwy, to skojarzył sobie Tykocin właśnie z owymi paniami i jechać nie chciał. Ale rodzice potrafią zachęcić opornego Szkraba. Zaplanowaliśmy dzień tak, żeby każdy miał jakąś atrakcję. Rano - poranek w kinie ze “Strażakiem Samem” (to już drugie wyjście Tygrysa na seans :), a dla nas XIX Biesiada Miodowa w Tykocinie. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie zmęczenie, które dopadło Młodzieńca. Atrakcje powinny były być jednak w odwrotnej kolejności. Wtedy z pewnością Synek miałby więcej sił. Ale nie było tak źle…


Tykocin jest dla nas miejscem magicznym. Taki podlaski Kazimierz. Może nie jest aż tak malowniczy, nie ma tylu perełek architektonicznych, ale nam bardzo się podoba i chętnie do niego wracamy, a już obowiązkowo na biesiadę. Na niej od kilku lat zaopatrujemy się w miody na całą zimę. Co prawda i w naszej najbliższej okolicy funkcjonują pasieki, ale do Tykocina przyciąga nas różnorodność miodów, których nie znajdziemy na lokalnym ryneczku. Co roku przywozimy słoiki ze znanymi i lubianymi smakami, ale staramy się też znaleźć coś nowego. Co roku pasieki zaskakują nas nowymi kompozycjami.

Tygrys, zanim dopadła Go słabość, wszystkim zmysłami odbierał to, co się działo. Słuch miał wytężony (choć to akurat w normie) i w napięciu nasłuchiwał czy na scenie wybrzmią wspomniane baby, czy nie. Popisów wokalnych zabrakło, za to na scenę wkroczyła orkiestra dęta. Na szczęście już wychodziliśmy z Placu Czarnieckiego, bo tego nadwrażliwy Tygrys też by nie zniósł. Wzrok… Nas miody kusiły różnorodnością barw. Synek wypatrywał ciekawych naklejek i pokrywek. I muszę przyznać, że i o tą otoczkę pszczelarze zadbali. Tygrys ostatnio ma fazę na pszczoły. Chętnie sięga do książek w temacie, więc ucieszył się też na widok ula, plastrów i stroju pszczelarza. I wreszcie najważniejszy zmysł… Smak. Ten uaktywnił się Młodemu (i nam) w okolicach pierwszego namiotu. Dość głośno dopominał się o degustację. Na szczęście taka atrakcja jest wpisana w imprezę, a pszczelarze chętnie częstowali młodego amatora miodów, coraz to nowymi smakami tego daru natury. I my przy okazji skorzystaliśmy, choć z naszej trójki, to najbardziej Tata Tygrysa lubi sobie posmakować. Ale Tygrys też ma swój smak. Raczej dwie kategorie: smakuje i trochę smakuje, trochę nie.









I tak wróciliśmy z sześcioma smakami. W naszym koszyku od lat pojawiają się miody z pasieki Bartnik Mazurski. I tym razem ich nie zabrakło. Jeden z naszych ulubionych - faceliowy, dobrze wpływający na układ pokarmowy. Delikatny w smaku rzepakowy. I coś nowego… miód ze spadzi iglastej, idealny na zbliżające się jesienne przeziębienia. Podobnie, jak miód lipowy, z bliższych nam okolic (gmina Sidra). Z nowości... miód borówkowy, który nie tylko wybornie smakuje, ale korzystnie wpływa na organizm, m. in. na wzrok. I nasz tegoroczny hit: Ziołomiód Sosnowy. Więcej o nim poczytacie TUTAJ.


My zaopatrzyliśmy na zimę naszą domową spiżarnię/apteczkę. A Wy korzystacie z tego naturalnego antybiotyku?

36 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Aż Alinka cieknie 😉

      Usuń
    2. Mój przyjaciel i ja staramy się o dziecko już ponad siedem lat, mieliśmy płodności klinice w ciągu wielu lat, zanim ktoś powiedział mi, aby skontaktować się z rzucającego to zaklęcie, który jest tak potężny, nazywa Agbazara świątynia dla niego, aby mi pomóc zajść w ciążę,i cieszę się, że zwróciliśmy się do lekarza AGBAZARA, bo jej ciąża zaklęcie umieścić nas w spokoju, i szczerze wierzę mu, uprawnienia i bardzo pomógł nam również, jestem wdzięczny za wszystko, co zrobił. skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub WHATSAPP; ( +2348104102662 ) jeśli próbujesz dostać się do dziecka, ma uprawnienia, aby to zrobić.

      Usuń
  2. Tykocin, małe cudo, potwierdzam:) A antybiotyki przepyszne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe, ale trzeba zarezerwować trochę czasu, żeby wszystko zobaczyć. A na pierwszy raz najlepiej poza biesiadą.

      Usuń
  3. Oczywiście, dziewczyny już ponad rok, a może nawet bliżej dwóch piją codzienne odstaną wodę z miodem i sokiem z cytryny. Nie robię Im od tego żadnej przerwy, a od 2-3miesięcy i my pijemy taką miksturę rano. Wkręciłam też w to moją Mamę, która dzień zaczynała od kawy i nie można Ją było od tego odzwyczaić.
    Lila uwielbia miód faceliowy. My z mamą i Marcinem pijemy gryczany, chociaż mi smakuje chyba każdy. Nam wciskam po całej (tak, tak!) cytrynie, więc miodu tam już w zasadzie nie czuć :)
    Fanie, że macie taką dużą miodową imprezę blisko siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie i w pięknym miejscu. Za rok liczę na dobrą formę Tygrysa i więcej zdjęć.
      Rozumiem, że ta mikstura na odporność. A jakie proporcje dla dzieci?

      Usuń
    2. Łyżeczka taka od herbaty (wg wielu źródeł ma 5ml :)) na niecałą szklankę ( u nas kubek arcoroca, taki klasyczny) przegotowanej ostudzonej wody. Cytryny musisz wcisnąć tyle, ile wiesz, że Tygrys zaakceptuje. U nas oczywiście Dziewczyny kwaśnej nie lubią, ale staram się Im zwiększać ilość soku stopniowo :)
      Wchodziłam na podlinkowane strony i kolejny miód już wiem gdzie zamówię. Dziękuję.

      Usuń
    3. Dziękuję. Podsunę Młodemu, bo przedszkole za progiem.

      Usuń
  4. Jedno małe ale... Tykocin jest perełką. Także architektoniczną.
    Mam nadzieję, że tego bruku (kocie łby) nikt nie zalał asfaltem i nigdy nie zaleje. Bo sam układ ulic i ich charakter to dla mnie cymes ;)
    A miody. Mniam
    W mojej okolicy (Wieliczka) taka impreza (miodobranie) w przyszły weekend. A moje córki jedzą miód bez ograniczeń i... może dzięki temu naprawdę rzadko chorują.

    Pozdr
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałam "tylu". A zwiedzać jest co: synagoga, dom talmudyczny, kościół i to, o czym wspominasz sama siatka ulic. Co bardziej dociekliwi wypatrzą stodoły z charakterystycznymi wrotami. Kocie łby mają się dobrze. Ostały się mimo remontu placu i jego otoczenia. Choć przy takiej imprezie brakuje trochę porządnych parkingów. Ostatnio hitem i zamek, choć nas akurat nie kręci. Bardziej smaczne jedzenie, chociażby cymes.
      Nam też odporność się poprawiła odkąd jemy miód. A ja zaczęłam z nim przygodę od biesiady właśnie. Wcześniej nie tknęłam.

      Usuń
    2. @tygrysimy
      Do Tykocina pierwszy raz trafiłem tak ze 20 lat temu. Przy Pacu Czarnieckiego rosły wtedy wysokie drzewa, które później chyba powalił jakiś kataklizm. Na starym cmentarzu (tym opuszczonym) pasły się krowy, a miasto w ogóle wyglądało na biedne i zaniedbane. Ale wtedy tak wyglądała większość miasteczek i to nie tylko w tym regionie.
      Teraz większość z nich odzyskała życie i piękno. A Tykocin stał się wręcz perełką.

      Co do zamku to... Tez nie bardzo podoba mi się ta "odbudowa". Podobnie jak karczma w pobliskich Kiermusach. choć są tacy, którym to się podoba.

      Pozdr
      M

      Usuń
    3. Ja pierwszy raz byłam jakieś 13 lat temu. Od tamtej pory jestem regularnie i na przestrzeni tych lat widać zmiany.
      W Kiermusach byliśmy raz i to na giełdzie staroci. Zdecydowanie bardziej pasuje nam pobliskie Pentowo. Ale z drugiej strony dobrze, że są takie miejsca, bo ludziska zostawiają tam pieniążki a miejscowi mają pracę.

      Usuń
  5. Bardzo fajna relacja :) Miodek uwielbiam i zawsze staram się mieć go dużo :)
    W tym roku już zapasik zrobiony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Nam zdarza się uzupełniać braki. W tym roku niestety mieliśmy szkody przez wszechobecne mrówki.

      Usuń
  6. Bardzo lubię takie lokalne ciekawe miejscówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwycamy się tym, co daleko, a tuż obok mamy piękne miejsca. Choć gór i tak mi za progiem brakuje.

      Usuń
  7. Super zakupy poczyniliście, jesień i zima wam nie straszne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby choroby trzymały się od nas z daleka. Uściski

      Usuń
  8. Nie lubię miodu, ale całkiem całkiem lubie tego typu imprezy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam miod! Niestety nie mamy w okolicy sprawdzonej pasieki. Przez kilka lat zamawialismy miod od wujka kolegi M., ktory mial kilka swoich uli. Niestety, nawet te jego miody byly lejace sie i nigdy nie tezaly, co czytalam, ze jest oznaka, ze miod byl podgrzany do wysokiej temeratury, przez co traci swoje wlasciwosci. :( A teraz tamten pan w ogole pozbyl sie pszczol...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam w zeszłym roku trafił się taki słoik. Myślałam, że to felerny miód. Okazuje się, że pszczelarze jakimś sposobem sprawiają, że miód jest płynny bez utraty właściwości. Choć ja wolę ten stężały, bo mi się po rękach nie leje. Może podczas wyjazdów traficie na jakąś pasiekę.

      Usuń
  10. Moja Droga, Wojtek codziennie wypija rano kubek letniego mleka z łyżką sprawdzonego miodu i od roku prawie w ogóle nie choruje. Przydarzyła się nam ,,bostonka,, i drobne infekcje, ale syn mimo to miał najlepsza frekwencję w swojej grupie przedszkolnej.
    Miód - to działa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tygrys lubi sobie posmakować od czasu do czasu. Ale po tym co piszesz muszę mu podsuwać miód regularnie, bo jego frekwencja była słabiutka, a przedszkole za chwilę.

      Usuń
  11. Uwielbiam miodek, więc chętnie wybrałabym się na takie targi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie lubię miodu od czasu gdy w dzieciństwie musiałam co rano pić wodę z miodem na odporność, ble :)
    Za to moje dziewczyny mód jadłyby najchętniej codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miód często dodaje do herbaty, ale jeść łyżkami jak niektórzy jedzą nie lubię.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Mąż zajada się właśnie łyżkami. Ja lubię posmakować.

      Usuń
  14. Witajcie Tygryski :)
    jestem!

    Rozczulił mnie Tygrys tymi Babami :D

    Moj śp Dziadziuś był pszczelarzem, kochał te swoje pszczółki i przepyszny miodek nam zawsze serwował... brakuje mi i Dziadziusia i tych Jego dobrodzejstw.
    Zaopatrujemy się u innych pszczelarzy nadal. miód odpowiednio spożywany jest skarbem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze. Pędzę do Ciebie...
      Teksty ma Młodzieniec niezłe.
      Pszczoły są fascynujące. Dobrze, że Tygrys ma trochę książek, to mogę się więcej dowiedzieć :)

      Usuń
  15. U nas tez jest czy raczej bylo miodobranie, ale w tym roku wypadlismy. Pamietam jak poszlismy pierwszy raz i zdziwilam sie roznorodnoscia :)
    To picie miodu musze wprowadzic, a przynajmniej sprobowac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ta różnorodność za każdym razem jest dla mnie zaskakująca. Co roku jest coś nowego.

      Usuń