Zbliżamy się do 3 latek. I to dość szybko. Każdy kolejny miesiąc (i ten kalendarzowy i ten w życiu Tygrysa) mija niepostrzeżenie. 31 przyniosła różne zawirowania, decyzje, zajęcia i z tego powodu nie zdołałam zbyt wiele utrwalić. Zdecydowanie za szybko minął nam przełom maja i czerwca, ale pokuszę się choć o krótkie podsumowanie.
To, że Tygrys jest wrażliwcem - wiadomo od dawna. Wiąże się to też ze sporą dawką strachu przed tym, co nowe, nieznane. I pewnie dlatego tak przeraża mnie wizja przedszkola. Z jednej strony czuję, że kontakt z dziećmi jest Młodemu potrzebny. Z drugiej… wiadomo. Póki co Synek cieszy się na przedszkole, bo nie bardzo rozumie o co w tym wszystkim chodzi. Tłumaczymy, czytamy, ale nie do końca ogarnia, że nie będziemy tam razem. Okazje do rozmów są codziennie, bo publiczny plac zabaw sąsiaduje przez płot z placówką. Synek ma możliwość obserwacji tego, co się w przedszkolu dzieje, choć nie wszystko Mu się podoba. Któregoś dnia na podwórku odbywała się plenerowa impreza z udziałem przedszkolaków i ich rodziców. Wszystkie dzieci z placu zabaw “wisiały” na płocie, bo były tam przebierańce. Nasze chwyciło Babcię za rękę i gotowe uciekać do domu, bo te jak sam mówi dziwolągi nie spodobały Mu się. Kolejne spotkanie z rzeczonymi mieliśmy na miejskim dniu dziecka w parku, z którego musieliśmy dosłownie uciekać. Póki co wersja jest taka, że dziwolągi wyjechały pociągiem do Krakowa. Potwierdziła to jeszcze telewizyjna reklama widowiska Disney On Ice. Jak Tygrys zobaczył przebierańców i usłyszał o Krakowie, tylko utwierdził się w przekonaniu, że jest bezpieczny, bo wszystkie dziwolągi wyjechały na południe. Mam tylko nadzieję, że kiedyś o tym zapomni i nie będziemy mieli problemu ze zwiedzaniem pierwszej stolicy Polski :) A wszystkich zaglądających tu Krakowian z góry przepraszam.
Niedawno, przy okazji recenzji pewnej książki (TU) pytałam, czy Wasze dzieci zaskoczyły Was kiedyś pytaniami o Boga i wiarę. Nie sądziłam, że tak szybko przyjdzie nam zmierzyć się z podobnymi. Dwa, które padły w ostatnim czasie: Czy Pan Kuleczka chodzi do Bozi? Czy Bozia śpi? Z pierwszym powinnam uderzyć do Pana Widłaka, z drugim uporaliśmy się sami.
Tygrys ma już całkiem spory repertuar piosenek. Ostatnio śpiewa ogórka i czołówkę z Misia Uszatka. Najchętniej, jak ma publikę np. w kolejce w sklepie. Słowa obu piosenek tradycyjnie lubi sobie przetwarzać. Z kolei modlitwa, którą wspólnie odmawiamy z Nim od początku, jakoś w ucho wpaść Mu nie chce. Tu działa przekora. Modlitwa to nie jest ulubiona czynność Synka. Ale wiemy dlaczego. Sam nam dał odpowiedź. Modlitwa kojarzy Mu się z kościołem, a tam nie lubi chodzić, bo u Bozi jest dużo obcych. Zdecydowanie lepiej czuje się w plenerze niż w kościelnych murach, jak ostatnio podczas mszy polowej w czasie Bożego Ciała. Oczywiście osobom stojącym obok uśmiech nie schodził z twarzy przez pełną godzinę. Tak się złożyło, że ludzie ustawili się obok nas (obok, bo byliśmy pierwsi) rzędem. W tym miejscu był cień, więc to nie dziwi. W pewnym momencie Tygrys odszedł od nas z Dziadkiem. Po chwili słyszymy, że wraca bo musi stanąć w kolejce do Bozi. W innej chwili staje przodem do wszystkich i głośno się zastanawia: kogoś brakuje. I wylicza na palcach: cioci B, ujka W i babci K. Co prawda, to prawda. Gorzej było podczas samej procesji. Od dwóch już miesięcy Chłopak jest dość wrażliwy na hałas. I głośne dźwięki z głośników Mu przeszkadzały. Podobnie, jak podczas spacerów motocykle i ciężarówki.
Obawialiśmy się lata, bo Tygrys nie lubi być, jak sami mówi goły. Na szczęście, nie wiemy nawet kiedy, odeszło to w niepamięć. Najpierw Synek przekonał się do krótkiego rękawka, potem do skarpetek i spodni, a od kilku dni nosi krótkie spodenki. Co więcej, udało się zdjąć spod koszulki body, a to już nie lada postęp.
Nadal wielką sympatią Tygrysa cieszą się wszelkiego rodzaju pojazdy, niezmiennie przoduje straż pożarna i pociąg, choć zainteresował się samolotami. W tym miesiącu zaczął się fajnie bawić lego. Składa wymyślne, wielopiętrowe pojazdy i odgrywa scenki z figurkami. Znaczną część podłogi w naszym pokoju zajmuje miasteczko lego. Ale nie przeszkadza nam to, bo zanim się obejrzymy Chłopak dorośnie i zatęsknimy za tymi klockami pod nogami.
Idole się nie zmienili: strażak Sam i Bob Budowniczy. Mniejszą sympatią cieszy się Tomek, a to za sprawą pojawiających się wątków z duchami. Do grona bajkowych ulubieńców doszedł króliczek Bing.
Z perełek słownych to odmiana 1 osoby liczby mnogiej, która w wykonaniu Synka brzmi: kupiliś, byliś, zrobiliś :)
Tygrys jest niezłym bystrzachą. Tak się złożyło, że tydzień spędziłam z Nim w domu. Codziennie, jak jedziemy do Babci szykuję Mu na kanapie w salonie wierzchnie ubrania. I tak zrobiłam jednego dnia w środku tego tygodnia. Mieliśmy iść do lekarza, o czym nie mówiłam (wiem, wiem… trzeba dziecku tłumaczyć, ale nasze na słowo lekarz wpada w histerię, więc wolimy ją trochę skrócić i mówimy przed samą wizytą). Tygrys pyta: Mama jedziemy dziś do Babci? Nie - odpowiadam. Na to słyszę: To po co to przygotowałaś? Właśnie - po co?
I na koniec mój ulubiony tekst z tego miesiąca, zasłyszany podczas zabawy:
Będziemy się bawić długo i szczęśliwo
czego Wam i Nam życzę :)
PS. Co prawda zaczyna się lato, wakacje, urlopy, ale dla nas najbliższy miesiąc to czas wypełniony licznymi obowiązkami. Coroczny projekt w pracy, który wyłącza nas z życia na długo. Budowa, która akurat w tym samym momencie wejdzie w szczytową fazę. I mój prywatny projekt, o którym napiszę, jeśli uda mi się go zrealizować (nie chcę zapeszać). W związku z tym z góry przepraszam, ale moja aktywność na Waszych blogach będzie pewnie dość mocno ograniczona. Będę starała się czytać na bieżąco, ale gorzej z pozostawieniem śladu. Chyba, że okaże się, że mam tego czasu znacznie więcej (podobno tak się zdarza). U nas wpisy od czasu do czasu się pojawią dla higieny osobistej. Kciuki, modlitwy i inne wsparcia bardzo mi się przydadzą. Także proszę o nie. A jak tylko zrealizuję, co zamierzałam, dam znak.
A wiec trzymam kciuki za wszystko co ważne dla Was. Niech się daży po naszemu😉
OdpowiedzUsuńCo do synusia spokojnie panie w przedszkolu sobie poradzą z lękami nie wiem jak one to robią ale ogarniają te dzieci tak że to niepojęte jak można całą grupę nauczyć wszystkiego zwłaszcza maluchy. U nas dzis pierwszy dzień wolnego a Przemek stwierdził ze on juz tęskni za przedszkolem😎
Dziękujemy. Kciuki z pewnością się przydadzą.
UsuńMam nadzieję, że Panie ograną strachy Tygrysa. Z tego, co wiem obie są serdeczne dla dzieci, więc może nie będzie tak źle i Synek będzie miał jak Przemek :)
Lęki miną, a w przedszkolu wśród innych dzieci nie będzie tak źle :)
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze :)
Już czekam na ten nowy projekt :)
I tego się trzymam. Może Tygrys nas wszystkich zaskoczy.
UsuńA mój projekt... mam nadzieję, że to kwestia 2-3 miesięcy.
Witaj - wiadomo, że mamy obawy ale szybko miną, każdy przechodzi ten etap. Zapraszamy do Nas a w świeżym poście o przyjaciółce na końcu niespodzianka względem superaśnego jesiennego 2 dniowego spotkania Blogerek na które z miłą chęcią zapraszamy ! www.popierwszematka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWiem, że nie jestem jedyna, ale wiadomo, jak każda mama przeżywam takie chwile.
UsuńKraków zaprasza ;D
OdpowiedzUsuńKochana miałam te same lęki z moim wrażliwcem, pierworodnym (do tej pory nie lubi takich dziwolągów ;) i imprez, o tyle mu łatwiej że młodsze rodzeństwo go wyciąga)... Zdecydowaliśmy się na przedszkole prywatne i akurat wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, bo to miejsce gdzie każde dziecko jest ważne i te nieśmiałe się po prostu ośmiela, a nie zostawia same.
Pierwszy tydzień G. w przedszkolu polegał na tym, że młody nie chciał się do nikogo odzywać i siedział na jednym miejscu bez ruchu. Ale po tym wspaniałym starcie ;) się przestawił i zaczął chodzić bez problemu i bawić się z dziećmi, a skończyło się na tym że był jednym z najbardziej aktywnych dzieci na zajęciach i jednym z najbardziej koleżeńskich dzieciaków (słowa pani i innych dzieci ofkors, nie moje :P). Także dobre przedszkole dobrze robi. Zazdroszczę mu, bo ja mam po swoim traumę, to były czasy kiedy bardziej wrażliwe dzieci miały przekichane i tylko te przebojowe się liczyły :/
Wlałaś w moje serce nadzieję. Choć tli się gdzieś tam mocno we mnie myśl, że niepotrzebnie się boję, że Młody poradzi sobie w tej nowej sytuacji, choć pierwsze dni nie będą łatwe. Wybierając przedszkole kierowałam się kadrą. Mam poczucie, że dobrze wybrałam. W miasteczku niestety nie ma różnicy między przedszkolem prywatnym a samorządowym. Kwestia pań. Myśleliśmy nawet o przedszkolu przy parafii, ale odpuściliśmy ze względu na finanse (to trudny dla nas czas), poza tym coś niedobrego tam się dzieje. Mam nadzieję, że we wrześniu przybędę z pozytywnymi wieściami.
UsuńZ Krakowem tak, jak myśleliśmy, już mamy problem. Co nas podkusiło? Jakbyśmy nie mogli wybrać innej miejscowości :) Tygrys już zapowiedział, że do żadnego Krakowa się nie wybiera. Cóż... Będziemy jechali do Krakowa pod nazwą np. Gdańsk :)
Ten czas jeszcze przede mną Bardzo cenne rady przydadzą mi się ! :)
OdpowiedzUsuńMimo niedospania, zmęczenia, czasami wnerwu, to piękny czas.
UsuńJeju, te policzki cudne i rzęski :) Śliczne to Tygrysiątko Wasze.
OdpowiedzUsuńKochana, Twoje obawy są zupełnie naturalne, każda kochająca mama tak ma na każdym etapie swojego dziecka, a jak jest jakiś przełom w Jego życiu, to się to nawarstwia :)
Będzie dobrze - choć wiem, że łatwo powiedziec - jak sama się teraz podobnie boję nowego etapu w życiu Tymcia w szkole...
Ale tak to już z nami mamami jest, będziemy zawsze drżeć już o nasze pisklęta :) Wspieram Cię duchowo jak matka matkę <3
Życzę Wam takiego przedszkola jak nasze i takich cudownych Cioć w nim. A jak tak będzie, to szybko poczujesz ukłucie zazdrości w sercu, jak Tygrys będzie się z lubością równie mocno do nich przytulał jak do Ciebie, czy chętniej się ich słuchał ;)
Podobnym wrażliwcem jest mój Tymuś, Jego młodsza Siostra, to paradoksalnie często Jego tarcza ochronna przed nieznanym ;) Także widzisz, ta płeć pozornie silniejsza, wcale do końca taka nie jest ;) Siłę mają tylko w mięśniach :)
A z tą pierwszą stolicą Polski zagłębiłam się aż i zobacz - "Część archeologów uważa, że rolę pierwszego ośrodka władzy w okresie plemiennym pełnił Kalisz[2][3][4], inni z kolei wskazują na Giecz[5]. W połowie X wieku dominującą rolę w państwie Piastów zaczęły odgrywać Gniezno i Poznań. Ostatnie badania archeologiczne prowadzone[kiedy?] na Ostrowie Tumskim wskazują na szczególną rolę Poznania jako czołowego ośrodka sprawowania władzy[6]. Niemniej jednak, zgodnie z dokumentem Dagome iudex z ok. 991, stanowiącym regest dokumentu, którego wystawcą był Mieszko I, za jedyną formalną stolicę państwa polskiego uważano wówczas Gniezno. Dodatkowo na ten fakt wskazuje umieszczenie w Gnieźnie relikwii św. Wojciecha i zorganizowanie zjazdu gnieźnieńskiego oraz koronacje królewskie w Gnieźnie." ;) To tak jako ciekawostka ;)
Trzymam ogromne kciuki za Wasze przedsięwzięcia wszystkie po kolei!!!!
ściskam
Dziękuję za wsparcie. Ważne jest dla mnie, bo zaczynam już podejrzewać, że ten ból głowy, który mi ciągle ostatnio towarzyszy ma związek z przedszkolnym stresem. jak trafię na takie Panie, jak Wasze to będę szczęśliwa. Mam cynk, że będą to dobre opiekunki, szczególnie w jednej z grup. Ale tak cudownych form pracy, jak w Waszym przedszkolu raczej w samorządowym nie doświadczymy. Obym się myliła.
UsuńA z tą stolicą Polski to aż mi wstyd. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Bo nawet pomijając najnowsze badania to od razu do głowy przychodzi Gniezno. Jej. A jak jeszcze napiszę Ci w mailu, jakie mam wykształcenie, to spłonę ze wstydu. Muszę to poprawić :)
Kciuki mile widziane.
31 miesięcy? Kiedy to minęło. :)
OdpowiedzUsuńKciuki zaciśnięte, pamiętać w modlitwie będzie także.
Buziaki;*
Właśnie - kiedy?
UsuńDziękuję za wsparcie. Czuję je.
Witaj. Rozumiem obawy związane z przedszkolem, jesteśmy w podobnej sytuacji☺Trzymam kciuki za powodzenie Waszych projektów. Jak znajdziesz chwilę do zapraszam do siebie☺Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO... To będziemy przez to przechodził razem. W wolnej chwili zajrzę.
UsuńŚliczny ten Wasz Tygrys!!! I te włosy... No aniołek po prostu! A jak rośnie! Wiem, że banały sadzę, ale same się wyrywają z zachwytu :)
OdpowiedzUsuńMoże i banały, ale ja ich bardzo potrzebuję. Bo widzę to zupełnie inaczej. Z tym rośnięciem. Choć o aniołku też mogłabym podyskutować :)
UsuńZ przedszkolem na pewno sobie poradzi :) Po paru dniach nie będzie chciał z niego wracać :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
Tego się trzymam, choć łatwo nie jest.
UsuńNo to się wstrzeliłam ze swoim postem o przedszkolu :) Nie martw, się wszystko będzie dobrze!Będę trzymała mocno kciuki :)
OdpowiedzUsuńA co do wiary to po prostu muszę Ci napisać dzisiejszą rozmowę ze starszą córką! :)
-Mamusia, do czego służy torebka? (tłumaczę do czego)
Rozgląda się po pokoju i zadaje kolejne pytanie
-A do czego służy obraz?
Po dwóch kolejnych pytaniach o rzeczy banalne, widzi krzyż i mówi"A do czego służy Pan Jezus"...
No nie powiem, zaniemówiłam na moment :))
Nasze dziewczyny nadal wytrzymują tylko na mszach plenerowych, dobrze, że kościółek znajduje się w parku, co już chyba pisałam.
Trzymamy kciuki za Tygrysa i za wszystkie przedsięwzięcia mamusi :*
Na spokojnie wczytam się w Twoje rady. Każda jest cenna. Zamówiłam sobie jeszcze książką Agnieszki Stein "Akcja adaptacja". Może nam pomoże, bo póki co czarno to widzę. Zostawanie u Babci co rano to ciągle problem, więc obawiam się co będzie w zupełnie obcym miejscu.
UsuńA pytanie zaskakujące, ale i z takim trzeba się zmierzyć :)
Dziękuję za kciuki. Czuję to wsparcie.
Czas bardzo szybko leci przy dzieciach! Mam wrażenie, że mój syn dopiero co miał 3 latka, a już jest o połowę starszy! :)
OdpowiedzUsuńMy przecież dopiero co przywieźliśmy do domu niemowlaczka, a tu obok mała gaduła.
UsuńTekst rzeczywiście piękny :D
OdpowiedzUsuńU nas też pojawiają się pytania o Boga i mają naprawdę niespotykaną logikę, zwłaszcza u moich starszych nieco dzieci...
Strażak Sam również króluje u mojego Synka :D i Tomek też. Bob Budowniczy jakoś nie bardzo ;)
Ściskam Was gorąco :)
Tym rozumieniem świata, podejściem do tej duchowej sfery życia dzieci zaskakują. Dziś np. Tygrys pyta nas w drodze do kościoła czy Bozia nas zaprasza.
UsuńPrzyznaję, że ja mam dość już tych bajek i Młody chyba też, bo tak często się powtarzają, że zna je na pamięć. Staram się podrzucać Mu w zamian inne tytuły i innych bohaterów.
I od nas uściski
Oj pamiętam jak sama bałam się jak to będzie, gdy Młody pójdzie po przedszkola, potem do szkoły, a tu proszę - mamy w domu ośmiolatka i wyczekiwany obóz wakacyjny ... ech, czas szybko leci, co widać po naszych dzieciach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tygrys się odnajdzie w nowej rzeczywistości i za lat kilka nie będę pamiętała tego napięcia, które mi teraz towarzyszy.
UsuńJa mam wrażenie, ze to moja córka dopiero co zbliżała sie do trzecich urodzin,a tu lada chwila ósme....
OdpowiedzUsuńWasze obawy są normalne i nie opuszczą Was :)
Ogórek był długo ulubioną piosenką mojej córki,a teraz zamęcza mnie kawałkiem z Trolli :)
Teraz potwierdza się co zawsze mówili rodzice, że przy dzieciach to dopiero czas przyspiesza.
UsuńMasz rację - jak uporamy się z jednymi strachami, pojawią się inne.
Apropos dziwolągów z przedstawienia... mój starszak kiedy miał 5 lat poszedł po raz pierwszy z babcią do cyrku. I...wyszedł po 15 minutach bo jego zdaniem klown był dziwny- w każdym razie nie tak fajny jak ten na bilecie :)
OdpowiedzUsuńZ tych samych powodów unikamy różnych miejsc/imprez.
UsuńTrzymam kciuki i niejedna "zdrowaśka"poleci do Nieba. 😊
OdpowiedzUsuńWspaniale oglada się postęp w rozwoju swojego dziecka, ale fajnie też czyta się wpisy jak to wygląda u innych.U nas jest podobnie z kosciołem. Synek nie lubi wchodzić do środka bo jest za głośno a on nie lubi hałasów, dlatego najczęściej stoimy na dworze.Tak było też i wczoraj.Dobrze, że pogoda dopisała...U nas z pójściem do przedszkola jest jeszcze czas, ale nie ukrywam, że chciałabym aby synek już zaczął tam chodzić abym mogła pójść do pracy.Obawiam się jednak, ponieważ nie ma u niego postępów z mową.Boję się też tego, czy inne dzieci nie będą mu z tego powodu dokuczały.To mnie martwi najbardziej bo wiem, jakie potrafią być...😯
Za modlitwę dziękuję. Na pewno pomoże.
UsuńJa bardzo lubię te podsumowania i z przyjemnością wszystko notuję. Będą kiedyś świetną pamiątką. Wydrukowane i oprawione na przykład.
Co do kościoła... trzymamy się jednak wnętrza świątyni, ale w zakrystii, gdzie mniej ludzi. Ale łatwo nie jest, choć księża naprawdę nas wspierają i mają dużą wyrozumiałość, choć wiem, że czasem przeszkadzamy.
A przedszkole... to dla rodziców trudny temat. Rozumiem Cię doskonale. Dzieci potrafią być okrutne. Niestety. A na pewno jak Synek już będzie lepiej posługiwał się mową (co na pewno nastąpi), łatwiej Mu będzie w przedszkolu.
"Bawić się długo i szczęśliwo" to marzenie niejednego dziecka. Strachy pójdą w niepamięć, trzeba być dobrej myśli. Pierwsze lęki i płacze przedszkolne, jeśli się zdarzą, potem zamienią się w wielką radość ze wspólnej zabawy z innymi, z miłych pań, pysznego jedzenia, itd.
OdpowiedzUsuńWiesz co mówisz/piszesz, więc ufam, że tak będzie :)
Usuń"Bedziemy sie bawic dlugo i szczesliwo" - uwielbiam! :*
OdpowiedzUsuńWrazliwcom trudniej w zyciu, ale w dobrze dobranym przedszkolu panie szybko Tygryska "otworza". :) Widze po Niku, tylko ze on, pomimo ogromnej wrazliwosci, jest rowniez bardzo otwarty i przyjacielski. W zaledwie rok nabral duzo pewnosci siebie i zaczal sie klocic z dziecmi o swoje. :) To zasluga jego wychowawczyni, ktora studiuje psychologie dziecieca i wie jak podejsc do roznych, malych charakterkow. :) Zupelnie inaczej niz moja wlasna przedszkolna Pani, ktora nazywala mnie "beksa" i odsylala samotnie na lawke, skoro dzieci mi dokuczaja. :( A moja matka dziwila sie, ze kilka lat pozniej, spotkawszy tamta pania na spacerze, nie chcialam powiedziec jej dzien dobry. Dziecko pamieta... :/
Na szczęście oboje należymy do wrażliwców i wiemy, jak to jest. Dobrze, że Tata Tygrysa też do tej grupy należy, bo jakby był z tych, co to pasem wybiją z głowy mazanie, Synek miałby przekichane. Z tego, co się orientuję jedna z nauczycielek jest też dość mocno uwrażliwiona na potrzeby dzieci, więc jeśli na nią trafimy, będzie Młodemu łatwiej. I jak opanujemy swoje strachy :) Niestety nasze wspomnienia z okresu przedszkola też nie są bez znaczenia. Na szczęście ja nie mam złych doświadczeń, ale byłam starsza od Tygrysa, jak trafiłam w przedszkolne mury.
UsuńJa tez bylam starsza. Moja mama jest przedszkolanka, wiec przez pierwsze 2 lata bylam w jej przedszkolu, w jej grupie. Potem dyrektorka kazala mnie zapisac gdzie indziej, zebym mamy nie "rozpraszala". W ten sposob, trafilam do "obcego" przedszkola jako 5-latka i to byl dla mnie ogromny szok. Mysle, ze lepiej by bylo, gdybym chodzila do tamtego przedszkola od poczatku, od 3-lat. A tak, trafilam do juz zgranej grupy dzieci, ktore znaly sie 2 lata i nie bardzo chcialy przyjac do swojego grona "obca". W dodatku nauczycielka byla pozbawiona podejscia oraz serca i to zaowocowalo przeplakanym przeze mnie rokiem... Rok pozniej, w zerowce, bylam starsza, poznalam troche dzieci oraz trafilam na swietna wychowawczynie i tamten rok juz wspominam swietnie. :)
UsuńSzkoda, że dyrektorka nie pomyślała o tym na początku i zafundowała dla dziecka takie przeżycia. Ja miałam chrzestną w sąsiedniej grupie. Byłam z nią blisko związana, więc ułatwiało mi to rozstania z rodzicami. Choć po powrocie do domu odreagowywałam i tak. Ale obecność chrzestnej wiązała się z pewnymi przywilejami, jak np. czuwanie nad grupą młodszych dzieci.
UsuńWiesz dobrze, Mamatu, że za Ciebie i za Waszą całą rodzinkę trzymam kciuki niezmiennie, zawsze i wszędzie, w każdej możliwej kwestii :) Także ogarniajcie sobie na spokojnie wszystkie ważne kwestie - i wróćcie do nas z relacją, kiedy tylko będziecie na to gotowi :) I oczywiście bawcie się "długo i szczęśliwo" tego lata ;)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem i dziękuję. Okazuje się, że póki co jest lepiej niż myślałam i ogarniam wszystko, choć od soboty czekają nas trudniejsze dni. Ale damy radę. Szkoda tylko, że będziemy mieli mało czasu dla Młodego.
Usuń3mam kciukasy!! A jeżeli chodzi o synka, to mój do tej pory taki... I takiego go kocham!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. U nas o tyle dobrze, że Mąż również wrażliwiec i czuje sytuację :)
UsuńPrzedszkole i pierwszy Dzień w nim to spędza sen z powiek niejednemu z rodziców, ja posłałam swoją 4,5 latkę w samodzielność, a w grupie"kangurki jak się okazało było tylko 9 dzieci nowych, w tym Ewa. Tak więc większość rodziców daje dzieci, jak najwcześniej. Nie wiem, czy to popieram, czy jestem za, bo każde dziecko jest inne. W kwestii rodziców-nie przedszkolanek, one często mają inne spojrzenie na całość, jest zauważenie czy przedszkolny wrzask, zderzenie wielu temperamentów nie jest za dużym ciężarem na barkach maluszka. Ja, gdy dopadają mnie zmartwienia w sprawie dzieci, powtarzam sobie pewne powiedzonko: „80% zmartwień o dziecko to wyobraźnia rodziców” Bo troski będą zawsze na każdym etapie rozwoju. Taka już nasza rola.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy o dziecka, ale również sytuacji rodziny. My niestety nie mamy wyjścia. Babcia już nie daje rady, zapowiedziała, że z dniem 1 września ma wolne, choć podejrzewam, że w sytuacjach kryzysowych nas wesprze. Stąd decyzja o przedszkolu. Będziemy obserwować Tygrysa, rozmawiać z Paniami i mam nadzieję wspólnymi siłami ułatwimy Mu tę niełatwą zmianę.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby wszystko ułożyło się według Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przydadzą się :)
Usuń