sobota, 2 lipca 2016

Spotkanie

Na co dzień jesteśmy rodziną, jak każda inna. Zmagamy się z problemami, cieszymy się radościami, marzymy, ale czasem wybiegamy myślami w przyszłość i zastanawiamy się, jak to będzie za kilka, kilkanaście lat. Jak nasze Szkraby wejdą w okres dojrzewania, w dorosłość. Jak przyjmą informację o swojej, często niełatwej drodze. Czy ją udźwigną? Uporają się ze swoją historią? Czy przebaczą? Czy będą chciały poznać rodzinę biologiczną? Oczywiście w głębi serca wierzymy, że dzięki miłości, wsparciu i zaufaniu razem pokonamy wszelkie przeciwności.

Wczoraj, dzięki naszej znajomej (N. bardzo Ci dziękujemy), mieliśmy okazję poznać pewnego młodego człowieka. Jesteśmy wdzięczni, że chciał się z nami spotkać i opowiedzieć swoją historię. Historię z perspektywy dwudziestoparoletniego już chłopaka. Szczęśliwego, pełnego miłości, ciepłego, poukładanego, realizującego się na wybranych przez siebie studiach, cieszącego się z tego, co ma. A wszystko, co mogłabym napisać po tym spotkaniu sprowadza się do trzech słów: PRAWDA, MIŁOŚĆ i NORMALNOŚĆ. Tak – wszystko to wiemy. Przygotował nas OA, naczytaliśmy się literatury i internetu, rozmyślaliśmy nocami, ale czym innym jest teoria, a czym innym jest usłyszeć to od dorosłego już Adoptusia. Chłopak podkreślał, że dla niego ważne było to, że rodzice od początku byli z nim szczerzy. Że ze szczegółami opowiadali mu o tych pierwszych wspólnych chwilach. Tak, że dziś ma wrażenie, jakby sam o tym pamiętał, choć był za mały. Że traktowali adopcję, jako coś zupełnie normalnego. To sprawiło, że chłopak znał swoją wartość i sam nigdy nie miał problemu, żeby  mówić o adopcji, domu dziecka. I przez te wszystkie lata nie doznał też przykrości od innych. Do tej pory nie miał też potrzeby powrotu do korzeni, poszukiwania rodziny biologicznej, bo jak mówi: co to zmieni. Ma kochających rodziców, a takie poszukiwania według niego mogą przynieść więcej rozczarowania niż dobrego. Choć nie wyklucza, że kiedyś zmieni zdanie.

Rozmawiając z tym chłopakiem, życzyłam sobie, żeby za kilkanaście lat siedział przede mną nasz Synek – tak radosny i szczęśliwy. Wiem, że każda droga jest inna. Że każdy człowiek jest inny. Mniej lub bardziej wrażliwy. Mniej lub bardziej ciekawy. Że każdy ma inne potrzeby i oczekiwania, ale to spotkanie sprawiło, że niektóre moje strachy poszły precz. A co przyniesie przyszłość? Zobaczymy.





A dziś z Tygrysem działaliśmy twórczo w domu, bo na zewnątrz nie sposób było wytrzymać. Kredkami narysował budę. Dla kogo? Dla siebie oczywiście. Jeśli chodzi o farbę najbardziej spodobało Mu się wyciskanie. Tatatu dołączył do nas wieczorem, ale przez cały dzień również rozwijał się twórczo. Kończę, bo zaczyna się burza. Życzę wszystkim pięknej niedzieli. 

26 komentarzy:

  1. Tygrysek rysuje dla siebie budę, Lila dziś oświadczyła, że chce być koniem... Świat się kończy :)

    Cieszę się, że udało się Wam poznać Kogoś, kto trochę odpędził te strachy, ujarzmił demony, dał wiarę i nadzieję, że będzie dobrze. To prawda- każdy z nas jest inny. Wszyscy jednak pragniemy być kochani, żeby ktoś się o nas troszczył... Wasz Synek otrzymuje to od Was każdego dnia, to zaprocentuje. Na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają wyobraźnię te nasze szkraby. Mam nadzieję, że i my pomieścimy się w tej budzie :)
      Marta wierzę, że ta miłość sprawi, że wejdzie w dorosłość z poczuciem własnej wartości.

      Usuń
  2. Adopcja to zawsze trudny temat. Cieszę się, że spotkaliście na swojej drodze kogoś kto był adoptowany i jego spokój sprawi, że Wy też uspokoicie swoje lęki.

    Mały artysta Wam rośnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bym chciała aby u każdej z nas tak się wlaśnie historie zakonczyły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego Wam i nam życzę, a przede wszystkim naszym dzieciom.

      Usuń
  4. Wierzę, że Tygrys wyrośnie na mądrego, wrażliwego człowieka i będzie wiedział co jest dla niego najważniejsze :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie, jak my, choć czasem strachy nas dopadają, na szczęście potrafimy szybko się z nimi rozprawić :)

      Usuń
  5. Z pewnością podołacie wszystkiemu, co dla Was los szykuje, a Wasz Syn wyrośnie na szczęśliwego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wam, sobie i wszystkim rodzinom adopcyjnym życzę, aby Nasze Dzieciaki były w przyszłości absolutnie szczęśliwe i aby to one kiedyś podnosiły innych na duchu. Budujące spotkanie, sama bym bardzo chciała porozmawiać z kimś, kto jak nikt inny rozumie. Jak na razie dzieciaków adopcyjnych sporo, może i my kiedyś spotkamy kogoś dorosłego, kto wie.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z jak różnymi historiami są ludzie obok nas.

      Usuń
  7. Myszka już sama bez skrępowania opowiada, że nie wie kto ją urodził, ale mamusia miała ją w serduszku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sytuacja jest przecież zupełnie naturalna.

      Usuń
  8. Chyba przydałoby mi sie takie spotkanie......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie? Może w dalszej lub bliższej przyszłości będziesz miała okazję.

      Usuń

  9. Wierzę, że Twoj syn doceni Wasza miłość i oddanie i nie bedziecie mieć z nim problemów w przyszłości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. No picasso:)
    Pamiętaj to ile miłości dajemy - zawsze do Nas wraca!!
    Wierz! Ufaj! Kochaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście póki co trzyma się kartki, chociaż blat stolika kusi :)
      Ostatni linijka - tego się w życiu trzymamy.

      Usuń
  11. Jestescie wspaniala, ciepla rodzina. Dajecie Tygryskowi tyle milosci,ze jestem pewna,ze za te kilkanascie lat takiego chlopaka wlasnie przed soba zobaczysz:) A najlepiej zyc chwila, nie patrzec w przyszlosc. nawet w rodzinach nieadopcyjnych, jak moja zawsze jakies obawy o przyszlosc sa. Wiezy krwi szczescia w zyciu dorosym i wiezi z rodzina nie gwarantuje. Skupiajmy sie na terazniejszosci- to nasza chwila, i tylko to sie liczy :)
    Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniamy każdą z tych chwil, bo uciekają zdecydowanie za szybko. Uściski

      Usuń
  12. To Wasze spotkanie i mnie wiele dało, mimo że przeczytałam o nim tylko na Waszym blogu ;) Takie pozytywne przykłady są bardzo motywujące... i tak strasznie potrzebne!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. To musiało być dla Was naprawdę ważne i pełne emocji spotkanie - a najistotniejsze, że niesamowicie budujące i dające nadzieję na przyszłość ! Ja osobiści wierzę, że świetnie sobie poradzicie (poradzimy :) ), że nasze dzieci też będą kiedyś mogły wypowiadać się o swojej historii zupełnie otwarcie, w poczuciu własnej wartości - i że będą po prostu szczęśliwe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dla każdej/każdego z nas te trzy słowa, o których mówił T. są oczywiste, ale dobrze je było usłyszeć od dorosłego, szczęśliwego Chłopaka.

      Usuń