Tygrys od dłuższego
już czasu niczym mantrę powtarza: mama
tata lub mama tata baba dziadzia. Żartujemy
sobie, że sprawdza listę obecności. W połowie 19 miesiąca doszło jeszcze jedno
słówko JA. Nasz mały chłopczyk odkrył
swoją odrębność. Do tego jedną z ulubionych czynności Synka stało się oglądanie
lali, czyli siebie na zdjęciach/filmach w telefonie/aparacie oraz fotoksiążki,
co nie ukrywam doskonale sprawdza się o 5 rano, kiedy Tygrys zaczyna dzień, a
nam oczy się jeszcze kleją.
Jednym z ulubionych
słówek stało się nie ma, połączone z
uroczym gestem rozłożenia rąk. Z tymi słowami zbudował pierwsze nieśmiałe
zdanie: nie ma bu czyt. nie ma
krówek. Niesamowite jest to, że prowadzimy pierwsze rozmowy np. wspominamy
wyjazd do zoo. Chłopak zapytany, co robiły poszczególne zwierzątka, odpowiada
(oczywiście po Swojemu), że lew spał, miś pływał, podobnie hipopotam. Po
powrocie z pracy opowiada nam, co robił z dziadkami – tapu tap, bumba, gruu gruu, am, zieka. Czasem zdarza Mu się
wymyślać :) Czytamy wspólnie wierszyk z książeczki od blogowej Cioci Agnieszki.
O ten:
Jedzie
pociąg - fu, fu, fu
Trąbi trąbka - tru, tu, tu
A bębenek - bum, bum, bum
Na to żabki - kum, kum, kum
Konik człapie - człap, człap, człap
Woda z kranu - kap, kap, kap
Mucha bzyczy - bzy, bzy, bzy
A wąż syczy - ssssss
Baran beczy - be, be, be
A owieczki - me, me, me
Tyle, że w wersji
Synka bębenek robi bam bam, a żaba ziaba ziab. Póki co nie potrafi naśladować człapiącego konika i owieczek.
W Tygrysim słowniku pojawiło się wreszcie tak i kilka innych słów:
- obok nadużywanego tam, tuta i tu
- mik: miś
- ziuk: żuk
- bluza
- bzia: buzia
- buda
- cika cika tzn. podskoki na barana u Babci
- tik tak okazjonalnie
- dom
- kukuka: kukułka
- kazia została zieką, czyli rzeką
- dzik
- tu tu tu: w zależności od okoliczności np. przeglądanej akurat książeczki czy odgłosów za oknem oznacza trąbkę lub pociąg
- bam bam: bębenek lub po prostu odgłos uderzania.
- obok nadużywanego tam, tuta i tu
- mik: miś
- ziuk: żuk
- bluza
- bzia: buzia
- buda
- cika cika tzn. podskoki na barana u Babci
- tik tak okazjonalnie
- dom
- kukuka: kukułka
- kazia została zieką, czyli rzeką
- dzik
- tu tu tu: w zależności od okoliczności np. przeglądanej akurat książeczki czy odgłosów za oknem oznacza trąbkę lub pociąg
- bam bam: bębenek lub po prostu odgłos uderzania.
Żartujemy, że słownik Tygrysa wzbogacił się o pierwsze słowa po łacinie. I wcale nie chodzi o przekleństwa, a o buba buba, czyli bubo bubo - puchacza z
Domisiów.
Mimo, że codzienne
rozstania są trudne, zwłaszcza jak Maluch ma gorszy dzień i płacze, to mają w
sobie coś wzruszającego. Nie tylko robi nam pa pa, ale również przesyła nam
buziaki, czasem nawet na dwie ręce, chyba, że w tle zobaczy ciekawy pojazd np.
autobus. Wtedy nie ma ani pa pa, ani buziaka.
W piaskownicy używa
już nie tylko rąk, ale również łopatki czy foremek, choć mniej chętnie niż
kończyn górnych. Zrobione przez nad babki znikają w ekspresowym tempie, ale to
podobno prawidłowy odruch rozwojowy. Chłopak coraz bardziej eksploruje plac
zabaw. Nadal rządzi piaskownica, ale Tygrys lubi też zjeżdżalnię i atrakcję z
belkami na łańcuchach pomiędzy którymi chodzi, choć za chwilę zacznie pewnie
się wspinać na wyższe drabinki. W domu pierwsze wspinaczki ma za sobą. Póki co
na łóżeczko od zewnątrz. Wchodzi też na dziecięce krzesełko. Ma z niego
radochę, bo przy wstawaniu krzesełko piszczy.
Tatatu dalej jest nr
1. Synuś nie tylko biega za Tatą, domaga się noszenia, ale chwyta za palec i
prowadzi tam, czyli tam gdzie akurat go nie ma. Pod koniec 19 do łask
wróciła Mamatu i dostała trochę czułości.
Nadal nie możemy
przekonać Chłopaka do nocnika. Któregoś dnia pytamy do czego służy
nocnik. Cali szczęśliwi słyszymy be.
Po czym widzimy, jak Tygrys wrzuca niewidzialne śmieci do nocnika. Co rusz
zdarzają mu się takie porządki. Nawet w wodzie zbiera śmieciuchy.
Tygrys buduje z
klocków, choć chętniej sięga do układanek. Od tych z uchwytami, przeszliśmy do
puzzli. Już od dłuższego czasu bawi się dwuelementowymi układankami „Odkrywam
kwadrat i trójkąt/koło” z serii Czu-czu, ale nie wzbudzają specjalnego
zachwytu. Co prawda wkłada jeden element w drugi, ale nie potrafi dobrać obrazków.
Myślę, że dlatego, że są dla Niego odrealnione (robot, wigwam, znaki drogowe,
pojazd kosmiczny).Bardziej spodobały Mu się puzzle ze zwierzątkami od Zielonej
Sowy. Tych nie potrafi złożyć, ale bez problemu dobiera w pary.
Mamy bardzo pobożne
dziecko. Przy kościołach robi znak Krzyża, oczywiście po swojemu. Wystarczy
powiedzieć coś w stylu: pożegnaj się z dziadkami, a dziecko przykłada
ręce do piersi.
Skończyły się czasy,
kiedy bez problemu zjadał wszystko. Marudzi przy jedzeniu, ale lubi jabłka,
morele, borówki i wodę (o przepraszam kawę),
którą od zeszłego miesiąca pije z butelki. Ale nr 1 to jedzenie/kruszenie
buły. Ma swój sposób na jedzenie jabłek. Zostawia każdy kawałek niedojedzony.
Co więcej… zdarzało Mu się schować np. w rowerku kawałek na czarną godzinę.
Nadal nie przepada za
ludźmi. Jak zbliża się do Niego ktoś, kto Mu nie pasuje (czyli niemal każdy),
pokazuje tam. Co oznacza poszedł. Robi pa pa pa wszystkiemu i wszystkim,
zwłaszcza jak ma życzenie oddalić się w znanym sobie kierunku, albo odprawić
kogoś kto mu nie pasuje.
Robi żółwika. Udaje,
że kładzie się spać i chrapie.
Zdarza się Chłopakowi
dyscyplinować dorosłych np. jak tylko Dziadek wyjdzie z toalety, pokazuje Mu na
łazienkę, co oznacza, że ma umyć ręce.
Niezmiennie fascynuje
mnie obserwowanie Tygrysa, jak bawi się autkami, a zwłaszcza, jak precyzyjne je
ustawia, poprawia. Jakaś logika w tym jest. A ostatniego dnia 19 doszło układanie różnych
przedmiotów na dachu autek, takich co akurat się nawinęły - kapcie mamy,
książka czy uprasowana bluzka.
Waga Chłopakowi nie drgnęła. Zęby ma już prawie w
komplecie. Nie pozwala nam sprawdzić i nie wiemy, jak się sprawy mają z 5.
System układania samochodzików przypomniał mi jak mój Misiek tak robił ;) Teraz wypadki, wyścigi itd..
OdpowiedzUsuńAni się nie obejrzycie jak Tygrysek zacznie mówić pełnymi zdaniami, pamiętam jak jeszcze niedawno Niunia zaczęła. Dosłownie w ciągu tygodnia zaczęła rozmawiać tak jakby mówiła od zawsze ;)
U nas jeszcze wpuszczanie autek pod meble. Jaka radość jak rodzice muszą je wyciągać, bo tygrysie ręce za krótkie.
UsuńJa zawsze się zastanawiałam jak się dogadać z takim szkrabem. Okazuje się, że nawet przy minimalnym zasobie słownictwa się da :)
Gdy dziecko się rozwija, rozwijamy się i my ;) Uczymy się jego po przekręcanych słówek i wszystko staje się jasne. Tak jakbyśmy uczyli się nowego języka - języka naszego dziecka :)
UsuńTo prawda. Na co dzień przyłapujemy się na tym, że nawet w rozmowie między sobą czy z innymi używamy Tygrysich słów :)
UsuńPostępy wielkie i Tygrys wspaniały:) Aż Chciałby się Was spotkać w rzeczywistości!
OdpowiedzUsuńElu, prędzej czy później na pewno się spotkamy.
UsuńSynuś tatusia, u nas też tak było i... tak pozostało, już pięć lat jestem zazdrosna o tatusia ;) choć nie szczędzi syneczek i mi czułości, to jednak tata odkąd Młody skonczył rok, stał się numerem jeden ;)
OdpowiedzUsuńhaha system układania samochodzików, skąd ja to znam :) i to dokładanie na dach jeszcze :)
Słodki ten Wasz Tygrys, pięknie już "gada", Zuch rośnie Wam wspaniały :)
Buuu... Myślałam, że to się zmienia co roku i za chwilę będę miała Swojego Chłopca z powrotem. Oj, brakuje mi tych czułości.
UsuńGaduła z Tygrysa niezły. Każdy dzień przynosi nowe słowa.
Uściski
Pietruszka też się bawił w korek samochodowy :)
OdpowiedzUsuńA, to korek? :)
UsuńFajnie tak czytać o postępach Tygryska - zwłaszcza że całe mnóstwo rzeczy się powtarza i zgadza z tym, co Bąbel na podobnym etapie robił :) Też Domisiową sowę uwielbiał i bubo-bubo było jednym z jego najwcześniejszych słów ;) A Tygrysek ma już naprawdę spory zasób słownictwa !
OdpowiedzUsuńJuż nie raz pisałam, że ja z kolei lubię czytać o Bąblu, bo wiem, co nas czeka za chwilę :)
UsuńMoje dziewczyny też lubią ten wierszyk. Tygrysek już dużo mówi, więcej niż Kruszynka. Myszka, na przykład, w ogóle nie miała etapu dziecięcej mowy, jak nie mówiła to nie mówiła, ale jak już coś powiedziała to tak, ze wszyscy rozumieli :) Każde dziecko jest inne.
OdpowiedzUsuńOtóż to - każde dziecko jest inne.
UsuńMoja córeczka też niedawno skończyła 19 miesięcy i prawie tak, jakbym czytała o niej ;) Oczywiście zasób słów ma trochę inny, na czele z Mimi (myszka Minnie) i o-siooooł :) Za to tatuś jest be i wszystko chciałaby z mamą :)
OdpowiedzUsuńTen osioł musi w ustach córci brzmieć uroczo :)
Usuń