Dawno nas tu nie
było, ale zaglądałam do Was, choć nie pisałam, bo laptop spędził trochę czasu w
serwisie. Podczytywałam z telefonu i aż nogami przebierałam, że nie mogę
pogratulować szczęśliwym Rodzinom. Minęło kilkanaście dni, a blogowy świat się
powiększył. Jak cudnie. Gratulacje Kochani.
Jak już odzyskałam
sprzęt, wieczory spędzałam przy żelazku, a jak uporałam się z praniem, po tylu
dniach detoksu, nie ciągnęło mnie do komputera. Ale to dobrze, bo zauważałam
już u siebie oznaki uzależnienia. Przyznaję, że po kilkunastu dniach trudno
wrócić do pisania, a temperatura na zewnątrz nie sprzyja. Ale czas najwyższy,
bo zaległości, zwłaszcza w komentarzach i mailach rosną.
Ostatnie dni, niczym
nie różniły się od siebie, choć zapadły ważne decyzje, które mimo radości,
przeczołgały (chyba ciągle przeczołgują) nas emocjonalnie, ale to temat na
odrębny post. Do tego dopadło mnie mega zmęczenie. Jakieś przesilenie wiosenno –
letnie czy co? Nie wiem. Kładliśmy Tygrysa spać i padałam. A jak zdołałam zaliczyć
jeszcze prasowanko, to byłam już zupełnie do niczego. Mimo to, udało nam się wybrać
na randkę. Pierwszy raz odkąd odnaleźliśmy się z Tygrysem, spędziliśmy wieczór
poza domem i nawet nie rozmawialiśmy o śpiącym u Dziadków Szkrabie, no może
prawie nie rozmawialiśmy. Weekendy choć leniwe, szybko mijały, a niektóre dni
były dość trudne, Tygrys ćwiczył nas w cierpliwości i dbał, żeby wolne dni były
dość długie czyt. fundował nam wczesne pobudki. Do tego tradycji stało się
zadość – trwamy w długim weekendzie (jutro mamy wolne :), a Młodego dopadła
infekcja. Póki, co nie jest niepokojąca, tylko uciążliwa dla Tygrysa. No i
trochę dla nas, bo nocki są rwane. Do tego te tropiki… Jest 22, a temperatura
nie spada. Ale Chłopiec, choć nie znosi ciepła, jakoś daje radę. Co prawda rano
poległ - poszedł do pokoiku, przyszedł do mnie z podusią, położył się na
podłodze i zasnął. Trwało to wszystko minutę. Mimo to, w ciągu dnia był
aktywny. Dwa razy plac zabaw. Jarmark. Karmienie gołębi. Obiad „na mieście”. A
jutro dzień chłopaka, bo Mamatu spotyka się na plotki z Przyjaciółką. Mam
nadzieję, że temperatura nieco odpuści. Wieczorem czeka mnie podsumowanie 19
Tygrysa, bo z każdym dniem odwleka się w czasie.
No proszę mowie i mam chyba Cie myślami ściągnęłam a juz sie martwiłam o Was
OdpowiedzUsuńJesteśmy. Mam nadzieję, że laptop nie odmówi już posłuszeństwa.
UsuńBuziaki
Moi też sypiają w książkach :D
OdpowiedzUsuńSynuś zasnął, tam gdzie akurat stał. A wcześniej czytaliśmy książki :)
UsuńŚlicznie tak patrzeć jak śpi :) upały pewnie też mi się dały weznaki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda - Chłopiec nie lubi ciepła, a co dopiero tak wysokich temperatur.
UsuńNa śpiącego mogłabym patrzeć bez przerwy :)
Również wybrałbym się gdzieś z moim mężem na jakiś romantyczny wieczor.
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam
Jak tylko będziecie mieli okazję i pomoc do opieki nad dzieckiem, korzystajcie,
UsuńBuziaki
Dziękuję za pamięć :)
OdpowiedzUsuńSłodkie zdjęcie śpiącego Tygryska :D I gratuluje randki!!!
Randki od czasu do czasu wskazane. W końcu jesteśmy nie tylko rodzicami, a żoną i mężem. Za miesiąc planujemy koncert. Już nie mogę się doczekać.
UsuńUściski
Już chciałam do Ciebie pisać bo się martwiłam. Tygrys uroczy na tej podusi.
OdpowiedzUsuńTaka to złośliwość rzeczy martwych.
UsuńO tak... urocze te nasze Szkraby.
Te bodziaki bez rękawków są fantastyczne na gorące dni :)
OdpowiedzUsuńSą fajne, ale Tygrys tak nie lubi ciepła, że i w nich Mu za gorąco.
UsuńNaszego Smerfika też wykańczają upały, sen mu się rozregulował.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Tyrgryska.
Uściski
A nowa fala upałów chyba nadciąga. Ufff.
UsuńUściski dla całej Rodzinki
Ja mam gorsze zaległości;)Ale staram się nadrabiać w końcu :)Dużo zdrówka dla Tygryska :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Jest lepiej. Walczymy z katarem, a ja z zaległościami.
UsuńU mnie zaległości chyba jeszcze większe, nie miałam szans być na bieżąco. Ale cieszę się, że wróciliście - i sama też postaram się tu trochę bardziej zaistnieć w najbliższym czasie :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńPowoli wychodzę na prostą :)
UsuńNa maila (a raczej maile) odpiszę po niedzieli. Obiecuję.
Buźka