Jako rodzice dbamy o
rozwój dziecka na każdej płaszczyźnie: ruchowej, manualnej, intelektualnej,
emocjonalnej... Jako chrześcijanom zależy nam również na wychowaniu religijnym.
Oczywiście wszystko w
miarę możliwości Tygrysa. Nie będziemy uczyć 16-miesięcznego malucha zasad
wiary, ale powoli wprowadzamy w świat wiary, Biblii, modlitwy. Odbywa się to
głównie przez zabawę. Wśród licznych zabawek Synuś ma Arkę Noego. Bawimy się
figurkami przedstawiającymi zwierzątka i budowniczego łodzi, a mimochodem
przybliżamy biblijną historię Arki Noego. W Tygrysiej biblioteczce znajduje się
sporo wartościowych książek dla dzieci, które jak się za chwilę przekonacie,
nie tylko niosą treści religijne, ale bawią, rozwijają manualnie i wpływają na
zmysły.
Z pewnością należą do
nich tytułu z serii Modlitwy małych
rączek, które są świetnym wstępem do prostej, dziecięcej modlitwy.
Książeczki dedykowane są dzieciom powyżej 12 miesiąca, ale towarzyszą nam już
od kilku miesięcy (na zdjęciu „przegląda” je półroczny Tygrys). Są idealne dla maluchów, a to za sprawą
zaokrąglonych rogów i grubych kartek. Tak grubych, że Tygrysowi wydaje się, że
dwie się zlepiły i koniecznie stara się to naprawić.
Pierwsza trafiła do
nas Dobranoc. Zachęcona kolorowymi,
dziecięcymi ilustracjami z ruchomymi elementami zakupiłam kolejną Boże pobłogosław, a później dwie
pozostałe. Na stronie Wydawnictwa czasem można trafić na ciekawe promocje. Trzy
tytuły nabyliśmy po okazyjnej cenie 5 zł.
Od razu uprzedzam, że
nie znajdziecie w książkach gotowych formułek. Tekst jest prosty i stanowi
raczej punkt wyjścia do modlitwy. Pokazuje, że można dziękować Bogu za wszystko
co jest wokół nas i w każdym momencie życia, a nie tylko rano i wieczorem.
Dobranoc
to
idealny tytuł na zakończenie dnia, kiedy możemy dziękować Bogu za wszystko,
czego doświadczyliśmy. Kolejne strony odwołują się do tego, co bliskie dziecku.
Do tych, których kocha. Do zabawy. Mięciutkiego łóżeczka, w którym czuje się
bezpieczny i ukochanego misia. W tej chwili jest to chyba ulubiona książeczka
Tygrysa, a zwłaszcza strona, na której jest kot.
Dzięki
Ci, Boże to dziękczynienie za kolejne pory roku, a w
nich za wiosenne kwiaty, letnie słońce,
jesienne liście i zimowy śnieg. To również doskonała lektura do utrwalenia nazw
pór roku i charakterystycznych dla nich zjawisk.
Oto
ja podkreśla,
że niezależnie od tego, gdzie jestem – w ogrodzie, nad morzem, w lesie – Bóg
zawsze mnie kocha. Niezależnie od tego kim jestem, skąd pochodzę, jaki mam
kolor skóry. Dla Niego jestem kimś wyjątkowym. I taką wyjątkową osobę może
zobaczyć dziecko w lusterku na ostatniej stronie. Ta książka to również zachęta
do dziękowania Stwórcy za piękno przyrody, którym nas obdarzył.
Wreszcie Boże pobłogosław to prośba o
błogosławieństwo dla wszystkich małych stworzeń, reprezentowanych w książeczce
przez słoniątko, niedźwiadka, tygrysiątko i niemowlaka. Wydawcy zachęcają do
tego, by obchodzić się z tymi maleństwami delikatnie, z taką czułością, jak ich
rodzice na ilustracjach.
Wszystkie cztery
książki uczą szczerej, płynącej prosto z serca modlitwy. Pokazują, że każdego
dnia otrzymujemy tak wiele, że naprawdę mamy za co dziękować. Wystarczy to
dostrzec. A tego najlepiej nauczą nas dzieci potrafiące cieszyć się
drobiazgami: biedronką, kotem czy misiem. Myślę, że Modlitwy małych rączek sprawią, że modlitwa nie będzie dla Tygrysa
w przyszłości przykrym obowiązkiem,
odrobieniem pańszczyzny, a czymś naprawdę przyjemnym – spotkaniem z ukochanym
Ojcem.
Poza walorami
religijnymi książeczki mają także inne. Proste, kolorowe, żywe, wesołe
ilustracje, które wypełniają całe strony. Prosty, czytelny tekst. I wreszcie
to, co tygrysy lubią teraz najbardziej - ruchome elementy (pojedyncze puzzle
sporej wielkości). Synuś próbuje je już układać. Póki co z różnym skutkiem.
Prostsze elementy wkłada sam, bardziej skomplikowane z naszą pomocą. Puzzle
uczestniczą również w innych zabawach. Kot np. jeździł na traktorze. Co więcej,
maluch poznaje różne faktury, ponieważ ruchome elementy wzbogacone zostały
różnymi tkaninami (np. serce – aksamit, kołderka – filc, zwierzaki – plusz,
kołderka – filc, body niemowlaka – frotte, nos kota - pianka), wypukłymi
detalami (unerwienie jesiennego liścia, środek wiosennego kwiatu, wypustki
rozgwiazdy) lub błyszczącymi fragmentami (letnie słońce, śnieg, wzory na
motylich skrzydłach). Numerem 1 poza ukochanym kotem jest królik z mięciutkim
futerkiem, które Tygrys przytula do policzków swoich i naszych.
Pamiętajmy jednak, że
książki nie załatwią za nas wszystkiego. Podstawą jest prawda, czyli nasze
świadectwo. Trudno wymagać od dziecka modlitwy, jeśli nigdy sami tego nie
robimy. Dziecko uczy się przez obserwację. Dlatego w nasz codzienny, wieczorny
rytuał wpisuje się modlitwa, którą pamiętam z dzieciństwa: Boziu, Bozi mój, ja robaczek Twój. Ja robaczek nieboraczek. Boziu,
Boziu mój. Jest prosta. Wpada w ucho. Pewnie za jakiś czas będą szeptały ją
z nami małe usteczka. Przed snem kreślimy też znak krzyża na czole Tygrysa. Tak
robiła moja Babcia, moja Mama. Tak i my błogosławimy przed snem Synka. Mam
nadzieję, że kiedyś przeniesie ten znak do Swojego domu.
Dobranoc
Dzięki Ci Boże
Oto ja
Boże
pobłogosław
seria: Modlitwy małych rączek
tekst: Lois Rock
ilustracje: Kay Widdowson
stron: 8
format: 165 x 165 mm
Lista książeczek się wydłuża :) Ale te bardzo mi się podobają. Choć tak jak piszesz - same książeczki niczego nie załatwią.
OdpowiedzUsuńMama dopóki mieszkałam z rodzicami, czyli do 23 roku życia codziennie przed snem robiła mi znak krzyża na czole. Na samo wspomnienie kręci mi się łezka w oku. Codziennie modliliśmy się wspólnie wieczorem.
I wiesz...ja od niedzieli, rano i wieczorem taki znak krzyża robię na brzuchu... A że zostały jeszcze dwie Msze Gregoriańskie za Dziadka (nie byłam chyba na nich tylko z 4 razy w ciągu miesiąca) to od wczoraj mówię do Kropka, że zabieram go ze sobą. Mam nadzieję, że nie zaczynam wariować, choć dla wielu osób może być to dziwne/niezrozumiałe, co robię.
Całkiem zrozumiałe i bardzo wzruszające :*
UsuńPodpisuję się pod komentarzem UN. I robiłabym dokładnie tak, jak Ty.
UsuńPiękne i wzruszające.
UsuńBardzo podobają mi się Twoje rekomendacje! Gdyby nie resztki zdrowego rozsądku już zaczęłabym kompletować biblioteczkę dla naszego upragnionego dzieciątka:)
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie dodam, że aktualnie książeczki są niedostępne. Mam nadzieję, że pojawią się wtedy, kiedy będą potrzebne.
UsuńOooo ale fajne! :) Tej serii nie znam, a wygląda super :) Mnie ujęła książeczka "Modlitwy zwierząt" Sophie Piper z pięknymi ilustracjami. Tyle że kartki miękkie, także przy takim maluchu trzeba uważać :)
OdpowiedzUsuńTygrys ogląda też książki z miękkimi kartkami, ale ma fazy. Jednego dnia stronice są bezpieczne, innego muszę interweniować.
UsuńNiestety książka, o której piszesz jest już niedostępna :(
Super są te książki! Bardzo mi się podobają ;) udostępniam dalej ;)
OdpowiedzUsuńOby wkrótce pojawiły się w Wydawnictwie. Trzeba śledzić stronę. Zdarzyło mi się, że jednego dnia nie było brakującego nam tytułu, następnego już był.
UsuńCiekawe książeczki, moje dziewczynki modlą się co wieczór.
OdpowiedzUsuńTo musi być piękna modlitwa. My póki co modlimy się w imieniu Synka wywołując uśmiech na Jego twarzy.
UsuńI u nas rytuał jest zawsze taki sam- najpierw jedną opowieść z Biblii Dla Maluchów czyta mama, potem tata, potem modlitwa, machamy Bozi mówiąc: Dobranoc Boziu, słodkich snów", krzyżyk na czole, buziak i spać:)
OdpowiedzUsuńPiękny ten Wasz wieczorny rytuał :)
UsuńUściski
My właśnie uczymy Smerfa jak się przeżegnać, amen do Bozi już od jakiegoś czasu robi. Klękać potrafi, a nie wiedzieć czemu w kościele siada na pupę :) Myślę, że już niebawem, jak tylko synek nauczy się mówić, bardziej świadomie (na swój dziecięcy rozumek oczywiście) będzie podchodził do modlitwy.
OdpowiedzUsuńUściski dla Was
Mnie Tygrys rozbraja próbami naśladowania nas przy robieniu znaku Krzyża. A jak się modlimy śmieje się :)
UsuńBuziaki
Zapiszę na swoją listę, koniecznie1
OdpowiedzUsuńWarto śledzić stronę wydawnictwa. Czasami pojawiają się pojedyncze sztuki w dobrej cenie.
UsuńA ja muszę szczerze przyznać, że ten religijny aspekt wychowania Bąbla jakoś trudno nam ugryźć - bo sami się od jakiegoś czasu miotamy w tym wszystkim i mamy wobec Kościoła uczucia mocno ambiwalentne, a nie chcemy być hipokrytami i wpajać dziecku czegoś, do czego sami nie jesteśmy w 100% przekonani.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteście uczciwi wobec siebie i Bąbla. Młody na pewno wyczułby fałsz.
UsuńŚwietne są! Musimy pomyśleć o ich zakupie!
OdpowiedzUsuń