Dziękuję za
wszystkie rady pod poprzednim wpisem. Teoretycznie do zadania byliśmy
przygotowani, ale życie życiem, a raczej Tygrys Tygrysem jest. Na
nic zdały się masaże, polewania, stawianie na chłodniejszej podłodze,
odkręcanie wody, tv i wiele innych atrakcji. Będziemy chyba rekordzistami w
sieci. 2,5 godziny i nic.
Być może przegięliśmy, ale mieliśmy tylko ten poranek (we wtorek musiałam stawić się w pracy). Chłopiec się zaciął i nic. I złość i śmiech, ale nic nie poradzisz. Taki charakterek. Oczywiście jak odpuściliśmy, tak pożądany przez nas sikaniec znalazł się w pieluszce. Ostatecznie po konsultacji z Doktorem zdecydowaliśmy, że we wtorek zakładamy woreczek, żeby mieć cokolwiek. Tatatu miał niezły stres, ale udało się zebrać choć minimalną ilość bursztynowego płynu. Co więcej. Młodzieniec, jak napełnił woreczek sam zakomunikował be. Da się? Da, ale na warunkach małoletniego. Najważniejsze, że wynik badania ogólnego jest dobry. Czekamy na posiew.
Tygrys miewa się
dobrze. Jeszcze w poniedziałek miał stan podgorączkowy, ale wczoraj temperatura
była w normie. Być może spanikowaliśmy, ale wokół ludziska tak chorują, że
woleliśmy skonsultować to z lekarzem. Pan doktor ma wiedzę (a do tego miłą dla
oka i ucha fizjonomię :). Jest świetnym specjalistą. Ale tym razem chyba
powinniśmy byli zaufać sobie. Obstawiamy ząbki, ale Doktor twierdzi, że przy
tak wysokiej gorączce to nie zęby. Mogą być obok, ale nie są przyczyną
temperatury. Tylko od kilku dni Tygrys potwornie się ślinił. Gryzł nawet
książki, czego normalnie nie robi. A wczoraj zauważyliśmy czubeczek prawej dolnej
trójeczki. Ząbek się przebija , a Chłopak spokojnie przespał dwie noce pod rząd,
co nie zdarzyło się od dawna. Nie wiem, co o tym myśleć.
W chorobie
Chłopiec się rozgadał. Krytycznej nocy obudziło mnie moje imię. Myślałam, że to
Tatatu. A to Tygrys je powtarzał z drobną wymianą s na z. Myślałam, że tak coś
Mu się spodobało, ale rano spytany gdzie jest XYXY pokazywał na mnie :)
A co u mnie? Nie
wiem czy gdyby nie to całe zamieszanie powrót do pracy przeżywałabym mniej? Nie
mogłam udźwignąć tego, że Tygrys chory, że trzeba zrobić badanie, a ja muszę do
pracy. Przepłakałam dwa dni. Wyzwierzałam się na Tatatu, ale na nic to. We
wtorek musiałam zmierzyć się z sytuacją. Tygrys przespał całą noc, więc i ja
wypoczęłam. I muszę przyznać, że po roku dość wczesnych pobudek, ta 6 nie była
taka straszna. Żegnając się z Chłopakami myślałam, że serce rozsypie mi
się na milion kawałków. W autobusie czekałam tylko na wiadomość, co z siusiańcem. Na szczęście
potem czas popłynął, jak nigdy. Chyba tęsknota mnie tak niosła. A w pracy,
miałam wrażenie, że dopiero co wczoraj odeszłam od biurka. Nie mogę ogarnąć, że
minął rok. Przerwa była potrzebna, bo z nową energią weszłam w obowiązki. Byłam
sama, więc mogłam na spokojnie wdrożyć się we wszystko. Dziś się nie wyspałam,
bo dopadła mnie świadomość, że już nigdy nie będziemy mieli dla siebie z
Synkiem tyle czasu, co przez te ostatnie miesiące, bo czym jest te 1,5 godziny,
jak wracam. I smutno mi bardzo. Jak byliśmy
w domu z Tygrysem i wracał Tatatu, to Chłopak cały się rozpromienia na Jego
widok. Czekałam na to samo. A Młody nie specjalnie przejmuje się moim powrotem.
Mamatu czeka na buziaki, przytulańce, zabawę z tak samo stęsknionym dzieckiem.
A tu nic :) Jakby Chłopiec miał mi za złe, że nie ma mnie przy Nim, jak dotąd.
Może wymyślam, ale ta mała Istotka czuje tak samo, jak my. Rozpadam się na
kawałki. Żałuję każdej chwili, kiedy "uciekałam" z domu, żeby chwilę
odpocząć, złapać dystans. Kiedy się irytowałam, gdy Młody nie chciał
spać. Teraz wiele bym dała za te momenty. Tłumaczę sobie, że nie tylko my
jesteśmy w takiej sytuacji. Że i tak mamy dobrze, bo powierzymy dziecko Babci.
Ale jakoś mnie to nie pociesza. Co więcej potęguje zazdrość, że to Babcia
będzie większość dnia z Tygrysem. Cholernie mi źle.
Mnie po powrocie z wychowawczego do pracu do tej pory najbardziej żal tych wspólnych całych dni razem, czasu na wszystko i naszego slow life. To już nigdy nie wróci, niestety.
OdpowiedzUsuńŚciskamy Was, dzielną pracującą mamę i życzymy zdrowia Tygryskowi!
Dziękujemy.
UsuńCzyli ten żal z czasem nie mija?
Wieże że Ci ciężko i nawet nie wyobrażam sobie co musisz czuć. Ale będzie lepiej z każdym dniem. A na to witanie po pracy musisz poczekać jeszcze chwileczkę jak synuś przywyknie ze mama znika i pojawią się znów cyklicznie😃 przytulam mocno😘
OdpowiedzUsuńCzekam z utęsknieniem. Tygrys, jak i ja potrzebuje czasu, żeby poradzić sobie z sytuacją.
UsuńA wiesz, Bąbel moje imię wypowiada dokładnie tak samo, jak ja je kiedyś wypowiadałam w dzieciństwie ;)
OdpowiedzUsuńOdnośnie pracy - wierzę i trzymam za Was wszystkich mocno kciuki, żeby żaden członek Rodzinki na tym nie ucierpiał i żeby udało się Wam wszystko zorganizować w taki sposób, byście oboje mogli spędzać z Tygryskiem jak najwięcej czasu. To już na pewno nie będzie to samo, ale większość mam i dzieci to czeka - i trzeba szukać plusów tej sytuacji, bo przecież na pewno jakieś są :) Kiedyś i tak nadejdzie chwila, kiedy trzeba będzie te nasze pisklęta z gniazda wypuścić ;)Buziaki :*
Dziękuję Kochana.
UsuńSzukam tych plusów, ale na razie słabo mi to wychodzi.
Kochana wierzę, że jest Ci ciężko i sama aż drżę na myśl, że od czerwca wracam do pracy i jeszcze nie wiem, co z malutką. :( czy pogodzimy nasz system pracy.
OdpowiedzUsuńTygrysek musi przywyknąć pewnie, że znikasz i za kilka dni stęskniony będzie witać Cię jak tatę ;)
Myślę, że będzie dobrze.
Ale faktycznie żal tych wspólnych chwil w takiej ilości.
Cieszę się, że wstępnie badania ok. Myślę, że przeleciał jakiś wirus i stąd temperatura jak było u nas.. Połączyło się w czasie z ząbkowaniem.
Będzie dobrze! ;*
Żal i to bardzo. Pozostaje mi wierzyć, że z czasem wszystko sobie poukładamy.
UsuńUff, czyi jednak się udało, choć nie obyło się bez atrakcji. No cóż- dzieci w pobieraniu moczu zdecydowanie nie współpracują.
OdpowiedzUsuńRozterki związane z powrotem do pracy naprawdę dobrze rozumiem. To chyba po prostu normalne... Najważniejsze, że Tygrys będzie w dobrych rękach.
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak byśmy wszyscy się czuli, gdyby Tygrys musiał zostać z kimś obcym.
UsuńDobrze, że wyniki są ok. Mam nadzieję, że posiew też wyjdzie dobrze.
OdpowiedzUsuńNa pewno trudno jest po takim czasie spędzonym z Maluchem zmienić teraz tryb i przestawić się na dni spędzane w pracy. Mam nadzieję, że za jakiś czas Wasza Trójka przyzwyczai się do nowego rytmu. A rozterki hmm myślę, że zawsze jakieś będą.
Zdrówka i trzymajcie się ciepło;*
Posiew już jutro.
UsuńPewnie za jakiś czas będzie łatwiej. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Uściski
Woreczek to jednak najlepszy sposób, u nas zawsze się sprawdzał, ale pod poprzednim postem było tyle rad że nie chciałam już mieszać.
OdpowiedzUsuńRozumiem, jak Ci przykro gdy zostawiasz Tygrysa, sami przez to przechodzimy i mocno boli, gdy wychodzę zanim Adaś wstanie a wracam kiedy już śpi. Zawsze jednak mówię, że mnie nie będzie tyle i tyle a w nocy to ja podam Mu mleko (teraz już nie pije). Wynagradzam sobie i Jemu brak bliskości w dzień wspólnym spaniem i tylko dzięki temu nie zwariowaliśmy oboje, chociaż takich dni w miesiącu jest kilka. Na początku sporo nas kosztowały moje studia - histerie po moim powrocie, płacze i nerwowe zachowania, teraz już lepiej. Myslę że zachowanie Tygrysa spowodowane jest poczuciem pewności co do Twojego powrotu. On wie, że Mama w pracy i wróci niedługo.
Powinnam była od razu postawić na woreczek, tak jak sugerował lekarz, ale się uparłam. Szkoda, że Tygrys też. Na szczęście za drugim razem się udało. Jutro wynik posiewu.
UsuńTeraz to mi nawet nie przeszkadzają wczesne pobudki Tygrysa, bo dzięki temu mogę choć chwilę Go zobaczyć rano. Najgorzej, jak wracam jest już marudny i senny. Może wiosną będzie łatwiej. Oby.
Sorki, że mało mnie ostatnio ale my ciągle w biegu. Jak się już ogarniemy to cosik skrobnę w komentarzach - sensownego:)
OdpowiedzUsuńSpokojnie Kochana. Zajmujcie się sobą.
UsuńKochana wiem co czujesz.. sama się z tym borykalam.. wydaje mi się tak niedawno.. A już 3 lata
OdpowiedzUsuńCzy z czasem jest łatwiej?
UsuńDużo zdrowia dla Tygryska i siły dla pracującej mamy. Wiem jak to jest kiedy człowiek musi zostawić dziecko i iść zarabiać na życie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Niestety nie miałam wyboru.
UsuńKochana dopiero doczytałam.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, jak się teraz czujesz - w październiku przechodziłam to samo. Smerf zachowywał się podobnie, a że zostawał z tatą to już w ogóle czasem miałam wrażenie, że jest mu obojętne czy jestem czy mnie nie ma. Ale to tylko złudzenie, bo mąż opowiadał jak mnie szukał, ubierał buty i czapę i chciał do mamy.
Niestety tak już jest, że większość kobiet wraca po macierzyńskim do pracy. Jest ciężko, ale z czasem zarówno rodzice, jak i dzieciaki się przyzwyczajają.
Będzie dobrze!
Co do imienia, Smerf nadal czasem woła mnie po imieniu ;) a że mam proste, to nie przekręca.
Buziaki :*
Ps. Czekam na wieści jak posiew.
Tygrys przez cały dzień za mną woła, ale jak wracam nie chce się ze mną bawić, choć dostrzegam postępy. Pewnie na krótko, bo od poświątecznego wtorku kolejna poważna zmiana - zostaje z Babcią. Aż się boję.
UsuńMoja Myszka zawsze się obraża, jak któryś z nas wyjeżdża na noc. Kruszynka nie ma z tym problemów, ale Myszka zawsze strzela fochy jak wracamy :)
OdpowiedzUsuńJa też ciężko znosiłam wyjazdy rodziców, także rozumiem dzieciaki.
Usuń