środa, 7 kwietnia 2021

Kwietniowe opowieści #1

Wszędzie słychać już znane powiedzonko "święta, święta i po świętach". To prawda, wróciliśmy do codzienności, do obowiązków, ale Oktawa Wielkiej Nocy trwa. Radość ze Zmartwychwstania trwa nadal i niech zostanie z nami jak najdłużej. Na przekór temu, co dzieje się wokół nas.

Pierwsze dni kwietnia minęły nam na przygotowaniach do Wielkanocy i świętowaniu. Ogarnęliśmy dom, a  w związku z tym, że w tym roku praktycznie nie ruszaliśmy się z domu (poza śniadaniem wielkanocnym) musieliśmy zadbać o stół. Na szczęście jesteśmy innym pokoleniem niż nasze mamy i zbytnio nie szaleliśmy, ale mimo to zmęczenie dało nam się we znaki. W przygotowania aktywnie włączył się Tygrys. Pomagał nam w przyrządzaniu potraw, szykował dekoracje i był dzielny, bo miał nas mniej dla siebie, a i codzienna msza była wyzwaniem. Dał Chłopak radę.

Ja musiałam się bardzo pilnować, żeby nie porównywać tegorocznych świąt z poprzednimi. Zresztą miałam tak przez cały Wielki Post. Starałam się nie myśleć o tym, co było 12 miesięcy temu. Wtedy to był szczególny czas. Choć bardzo trudny, przyniósł ze sobą wiele dobra. A w tym roku jakoś tak nam nie szło. To jakieś rewelacje w rodzinie. Problemy. Codzienne obowiązki, które sprawiały, że czasu było mniej. I na Drogę Krzyżową i rekolekcje. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że codzienność też może być dobrą lekcją. Może taki właśnie miał być ten czas. I przyszedł kwiecień. Przygotowania. Perspektywa spotkania z bliskimi. Wreszcie Triduum i codzienne nabożeństwa. Może nie takie jak byśmy chcieli, ale wypełniały nasze serca radością, pokojem, choć jakiś smutek też się pojawiał. Chcieliśmy być w kościele, ale u nas było takie szaleństwo, że się zwyczajnie obawialiśmy. Trwaliśmy więc na adoracji w dzień. W ciszy. Spokoju. Jedno się nie zmieniło. Tak, jak rok temu trwaliśmy na modlitwie z Mocnymi w Duchu. Czujemy się już częścią tej wspólnoty. Zresztą z tego, co czytam Kochani u Was, nie tylko my. Z Łodzi wracaliśmy na miejsce. Do domu. Do stołu. Do bliskich, którzy gościli tym razem u nas. Z pewnością mniej dobra na stole niż u jednej czy drugiej mamusi, ale uczymy te nasze mamy/babcie, że to naprawdę nie jest najważniejsze. Najważniejsze, że Chrystus Zmartwychwstał. I  że mogliśmy wszyscy w zdrowiu zasiąść przy stole, a i nikt głodny od niego nie odszedł. A ja zapisuję w sercu te chwile. Uśmiechy. Żarty Młodego z dziadkami. Ten widok jak Tygrys z Dziadkiem siedzą za stołem głodni i czekają na posiłki. Tulenie nowego członka rodziny. I wiele, wiele ulotnych chwil.

A teraz czas na świąteczne migawki. Pichcenie, dekoracje,











A to jest nowa zazdrostka. Miała być przerwa, ale oczywiście planuję już jesienne ubranie okna :)



Jak zawsze w ruch poszły koraliki. Wszędzie w domu są dekoracje, a i dziadkowie zostali obdarowani. Wyciągnęliśmy z pudeł zeszłoroczne ozdoby szykowane wspólnie z Przepięknym Królestwem i nawet jakieś wytwory mamy Tygrysa się znalazły.





Raz  na jakiś czas w wielkanocne świętowanie wpisuje się również święto Taty Tygrysa. Ależ miałam przyjemność w pieczeniu tego tortu i radość, że obdarowanemu smakował. Polecam przepis... o TU.


Kochani, niech Chrystus blaskiem Swego Zmartwychwstania opromienia wszystko, co trudne w Waszym i naszym życiu. Niech kruszy kamienie zła. I napełnia nasze serca pokojem i radościa, co jest tak ważne w tym trudnym czasie. Alleluja. 

16 komentarzy:

  1. Domowe, rodzinne przygotowania przedświąteczne. Takie są najpiękniejsze, najlepsze. Bardzo fajny pomysł na dekoracje z prasowanych koralików. Pozdrawiam Was serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało się zaangażować Tygrysa. Te mazurki nie są aż takie smakowite, ale ile Chłopak miał frajdy przy dekorowaniu. I o to chodzi. Koraliki u nas rządzą. Tygrys bardzo lubi. I sprawdzają się przy każdej okazji.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Zdjęcie Tygrysa z krzyżem przed ekranem cudne! Ściskam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza domowa adoracja. Jak w wielu domach w tym roku.
      Serdeczności

      Usuń
  3. Zmartwychwstały Jezus z koralików jest po prostu cudowny!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Koralikowe ozdoby jak zwykle wspaniałe. I torcik też wygląda bardzo smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam nieskromnie, że torcik był smakowity. To chyba mój pierwszy wypiek, przy którym do niczego nie mogłam się przyczepić.

      Usuń
  5. Wasze dzieła z koralików to mistrzostwo! Nas też wciągają, ale daleko nam do Waszych dzieł! Jestem zachwycona, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że i u Was wychodzą piękne prace. Koraliki dają duże możliwości.

      Usuń
  6. Przyszło nam żyć w szalonym czasie i niestety oglądanie się za siebie, niczemu dobremu nie służy. Podczas Wielkanocy kilka razy powtarzałam sobie-to że jest inaczej, nie znaczy że musi być gorzej.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to skupić się na tym, co tu i teraz. I wtedy jest dobrze.
      Uściski

      Usuń
  7. Tchnie pokojem.
    Bardzo wzruszające w sumie te zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był dobry Boży czas. Niech trwa w codzienności.

      Usuń