Przy pierwszym marcowym wypożyczeniu obiecywałam sobie, że zdam wszystkie książki i kolejne wypożyczę na góra dwie karty. I guzik. Wyszłam z dwoma torbami nowych lektur. W połowie miesiąca babcia (z racji naszej kwarantanny) dostarczyła nam kolejne, choć Tygrys był nieco zawiedziony. Stwierdził, że tym razem w stosiku nie znalazł nic takiego dla niego, jak się okazało o historii i wojnie. Na szczęście matka miałaa jeszcze zapasy w szafkach, które po takim stwierdzeniu bez żalu naruszyła (patrz pkt. 14), a przy następnym zamówieniu dołożyła coś, co Chłopaka zainteresuje. Spoto tych wizyt w bibliotece, ale ciągle była niepewność czy będzie otwarta, czy nie, więc się zabezpieczaliśmy. Koniec końców mamy spory stosik z biblioteki, domowe półki się uginają. Marcowa lista liczbowo może nie jest imponująca, ale sporo w niej "grubszych" tytułów. Chyba przychodzi taki czas w naszej czytelniczej przygodzie. Poza tym Tygrys, choć czasem oczy same Mu się zamykają, zabiera mój wieczorny czas na czytanie dla niego, czytając dla mnie. To już inny poziom :) A co czytaliśmy?
1. Dorota Nosowska, Ilustrowany przewodnik po mitologii. Frazeologizmy mitologiczne; Wydawnictwo Ibis
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Tygrys do dawna czekał na tą lekturę. Wsytrzymywałam Go, żeby choć trochę zapoznał się z mitologią. Miał pewien zasób wiedzy, żeby łatwiej przyswoić frazeologizmy. Książka wyjaśnia sporo z nich, choć jak dla mnie niektóre współczesne historie z wplecionymi wyrażeniami z mitlogii trochę na siłę. Można było ciekawiej to napisać.
2. Agnieszka Stelmaszyk, Skarb Atlantów; Wydawnictwo Zielona Sowa
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Mamy zapewnione lektury na dłuższy czas. Seria "Kroniki Archeo" ma już 12 tytułów, a przygodę z nią dopiero zaczynamy. To nasze drugie spotkanie z ciekawymi świata dziećmi archeologów. I tym razem przeżyliśmy wielkie emocje. Dla Tygrysa ta część była o tyle ciekawa, że jesteśmy na etapie mitologii greckiej, a Posejdon, który przewija się na kartach Kroniki jest Jego ulubionym bogiem. My z pewnością sięgniemy po kolejne części, bo choć fikacja przeplata się tu z faktami, to świetne spotkanie z historią.
3. Antti Nikunen, Leon i Lena poznają samochody; Wydawnictwo Media Rodzinalokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Książka nie zrobiła na nas wrażenia. Może już nie ten etap. Przeczytaliśmy, pooglądaliśmy i bez żalu oddaliśmy do biblioteki.
4. Silvia Benna Rolandi, Słownik mitologiczny. Bogowie i herosi Olimpu; Wydawnictwo Siedmiogródlokalna biblioteka, czytana po raz pierwszyMitologia grecka u nas nadal na czasie. Wyszukujemy w bibliotecznym katalogu kolejne tytuły. Tygrysowi nie przeszkadza, że słucha już enty raz tych samych mitów. Niby takie same, ale jednak każdy inaczej opowiedziany. W tym opracowaniu dość krótko, ale wartością są ilustracje. Może nie w moim guście, ale dość realistyczne, dzięki czemu łatwiej wyobrazić sobie mieszkańców Olimpu. Naszemu dziecku najbardziej spodobał się słownik na końcu. W sumie to dobra rzecz, kiedy zaczynam się już gubić w tym, kto jest kto.
5. Maria Terlikowska, Draka o drogowych znakach; Wydawnictwo Komunikacji i Łącznościlokalna biblioteka, czytana po raz pierwszyKsiążeczka z dzieciństwa rodziców Tygrysa. Rocznik 1987 (książki, nie rodziców :) Wesoła (choć w życiu mogłaby skonczyć się tragicznie) rymowana historia o misiu, który ignoruje znaki drogowe. Najlepsze jest to, że Tygrys bardziej przejął się tym, w jaki sposób inni bohaterowie książeczki traktują misia, niż skutkami jego jazdy. Miły przerywnik poważniejszych lektur, a do tego oprawa graficzna samego mistrza.
6. Maciej Wojtyszko, Bromba i inni (po latach także); Wydawnictwo Nasza Księgarnia i Wydawnictwo Ezop lokalna biblioteka, czytane po raz pierwszy
Książeczka czytana po raz pierwszy przez mnie i Tygrysa. Tata/Mąż zaczytywał się w Brombie w dzieciństwie. To Jego pierwsza samodzielnie przeczytana książka. Aż szkoda, że ten egzemplarz gdzieś przepadł, bo książka jest rewelacyjna, a w zasadzie książki, ale o tym za chwilę. Autor wykreował w słowie i obrazie niezwykłe stowrzonka. Tytułowa Bromba, Gżdacz, Pciuch, Psztymucel i inni, a każdy nietuzinkowy, obdarzony swoistymi cechami. Wzruszający, zachęcający do wychodzenia poza własne ograniczenia, rozbawiający do łez, jak chociażby Gżdacz zwracający się do małego płaczącego chłopca "przestań cieknąć". Wspomniałam o książkach... W bibliotece dopatrzyłam sie współczesnego wydania wzbogaconego o dalsze losy bohaterów. Ciekawy wybieg. Okazuje się, że stworzonka doskonale poradziły sobie z odmienną rzeczywstością XXI wieku.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Wydawało mi się, że zawsze dużo czytałam. Coraz częściej okazuje się, że wielu tytułów albo nie czytałam, albo ich nie pamiętam. Tak jest w przypadku Ferdynanda. Mignęła mi kiedyś bajka i tyle. Na szczęście mogę z Tygrysem nadrabaić zaległości i poznawać nowe tytuły. Przedszkolak z miejsca polubił tytułowego bohatera, choć zważywszy na niezbyt krótkie rozdziały i z rzadka pojawiające się ilustracje, spodziewałam się czegoś innego. Elegancki pan w garniturze wzbudza sympatię kolejnego pokolenia czytelników. Tygrys nie mógł tylko zrozumieć, że nikt z osób, z którymi Ferdynand się spotyka, nie rozpoznaje w nim psa. Długo musiał czekać na rozwiązanie tej zagadki.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Stare radio z klawiszami, których niekoniecznie można było dotykać, to wspomnienie dzieciństwa zarówno mojego, jak i Taty Tygrysa. Zresztą takie radio całkiem niedawno pojawiło się w naszym domu. Tygrysa nie przyciąga jednak tak, jak dawniej nas. Cóż... my wybór zabawek mieliśmy nieco ograniczony. Ale jak tylko zobaczyłam książkę, której "bohaterem" jest radio z naszego dzieciństwa, po prostu musiałam ją przeczytać. I sobie i Młodemu. Byłam pewna, że spodoba się nam obojgu. Dla mnie z racji wspomnień, dla Tygrysa - aktualnego zamiłowania do historii. Nie myliłam się. Cieszę się, że książka trafiła do naszej domowej biblioteczki. Opowieść ciekawie osnuta wokół tytułowego radia, przybliżająca kawałek historii Polski.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Niewielka objętościowa, ale pełna wartościowej treści książeczka. Mnie urzekła chyba bardziej dla Tygrysa, który jeszcze nie potrafi odczytać jej glębi. Ale nic to. I na to przyjdzie czas. Autora poleciła jedna z dziewczyn, które "podpatruję" na IG. Postanowiłam sięgnąć do jego twórczości i nie zawiodłam się. Z pewnością sięgniemy po kolejne tytuły. Polecam.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Urodzinowy prezent na szóste urodziny. Tygrys od listopada wertował, oglądał, aż wreszcie poprosił o przeczytanie. Sporo w tej książce trudnych treści (dla mnie również), co zupełnie Chłopakowi nie przeszkadzało. Chętnie słuchał, najbardziej ciekawiły Go rozdziały o planetach. Choć kosmos nie jest pierwszą pasją Tygrysa, raz po raz chętnie sięga do lektur w temacie. A ta posłuży Mu na dłużej. Zresztą jak wszystkie z serii "W Muzeum".
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Od pierwszego spotkania z autorem w "Potworze z arktyki" nie możemy przestać sięgać do jego książek. To już trzecia, kolejna na stosiku. Walliamsa czytamy wtedy, kiedy jesteśmy razem... po posiłkach, w drodze do pracy/przedszkola, bo całej trójce się spodobał. Ja zawsze mam mieszane uczucia. Z jednej strony rażą mnie niektóre określenia czy motywy muzyczne ludzkiego organizmu, ale narracja jest tak żywa, zabawna, a jednocześnie zwraca uwagę na ważne treści, że nie sama daję się porwać. W tym tytule podobnie, jak w poprzednim czytanym w lutym ("Babacia rabuś") wraca temat starości i trudności z tym związanych dla samego seniora, jak i jego rodziny oraz odchodzenia. A przy tym sporo historii, która jak już wiecie u nas jest na topie.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
W naszym czytaniu przeplata się historia. Ta dawna, starożytna i bardziej współczesna. Staram się, żeby w każdej "dostawie" z biblioteki znalazła się książka w tej tematyce. Tym razem miała to być właśnie ta - "Ściśle tajne". Okazało się, że niekoniecznie ściśle mieści sięw ramach określonych przez Tygrysa, ale z historią ma sporo wspólnego. Tą pierwszą, rodzinną. Nieco starszą, sięgającą trzy pokolenia wstecz, ale również tą, która dopiero co się tworzy. Ciepłe, wzruszające, dające do myślenia opowiadania z pięknymi ilustracjami, które Tygrys już rozpoznaje. Nazwisko Pana Macieja jeszcze trudne do zapamiętania, ale u nas jest Panem od Taty szczęściarza.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Kolejna książka, a raczej już seria, którą czytamy w trójkę (patrz pkt. 8 :). Wciągnęło nas "Magiczne dzrewo". Przy tej książce nie sposób się nudzić. Akcja jest żywa. Sprawia, że przeżywamy różne emocje... radość, wzruszenie, strach, smutek. Jesteśmy pod wrażeniem pomysłowości i wyobraźni Autora. Gorzej, że Tygrys marzy o takim czerwonym krześle, a w rozmowach powraca już motyw uważności na wypowiadane życzenia. Przed powrotem Tygrysa do przedszkola po przerwie na kwarantannie Chłopak stwierdził, że chciałby cały dzień się jutro bawić. Po chwili dotarło do niego, że nie byłoby to jednak takie fajne, bo byłby zwyczajnie głodny. Także kolejna książka, z której wypływa kod, zrozumiały tylko dal naszej rodzinki. I to jest jedne z wielu plusów czytania.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Książki religijne pochodzą z naszej domowej biblioteczki, bo lokalna ma zaledwie kilka i mało ciekawych tytułów. Ta jest z polecenia Marysi, którą znajdziecie na IG, o tu: mama.mnie.uczy. To na tym profilu wypatruję wartościowych książek. Pojęcie "legendy" raz po raz powraca w rozmowach z Tygrysem, więc podążając za pytaniami, sięgnęliśmy do legend chrześcijańskich. Myślałam, że Synek szybko się zniechęci, bo język odbiega od języka innych lektur (sama musiałam wejść w rytm czytania), ale okazało się, że legendy wciągnęły Przedszkolaka. Najgorzej, co rusz starał się wyłuskać co dokładnie jest prawdą, a co fikcją.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Przyznaję, że ta książka mnie zaskoczyła, a raczej stosunek Tygrysa do niej. Spodziewałam się takiego samego zainteresowania, jak w przypadku książek Pana Wierzbickiego, a tu klops. Przeczytana, ale bez fakerwerków. Jak to mały czytelnik stwierdził: u Kazika coś się działo, a ten tylko płynie i płynie. Tony Halik w tym wydaniu Tygrysa nie porwał, ale myślę, że za jakiś czas do książki wrócimy. Coś mi świta, że w przypadku Kazika było podobnie.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Mało w ostatnich naszych zestawieniach książek związanych z Biblią. Wszystko za sprawą tego, że od kilku miesięcy pochylamy się nad samym Pismem Świętym. I Tygrys nie czuł chyba potrzeby sięgania do opracowań dla dzieci. Do czasu, jak nie wypatrzyliśmy na półce książeczki o biblijnych bohaterach. Nieco inne spojrzenie. Autorzy skupiają się na ich dzieciństwie, przez co stają się bliżsi małym czytelnikom.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Nasz marcowy hit. To ta książka wyjęta z szafki zgodnie z "parciem" Tygrysa na historię. Niesamowita historia przyjaźni człowieka ze zwierzęciem (i to drapieżnym) w trudnych czasach. Zabawna, poruszająca, przemycająca sporo informacji z najnowszej historii Polski.
domowa biblioteczka, czytana po raz kolejny
Ciemnność, zasypianie, strach... Przeżywamy tę sytuacje niemal codziennie. Tym chętniej sięgnęliśmy do tej niepozornej książeczki, która pomaga uporać się z wieczornymi trudnościami i wskazuje na pomoc z góry, co dla nas rodziców wychowujących w duchu chrześciaństwa jest bardzo ważne. Bardzo wartościowy tytuł, który trafił do nas rok temu, kiedy to poznaliśmy wspólnotę Mocnych w Duchu, której członkiem trochę się już czujemy. Wirtualnie, a jednak. A błogosławiństwo na jednej ze stron przepiękne. Proste, ale jakże wymowne.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Słowo się rzekło. Kolejna pozycja Maxa Lucado i kolejna chwila zadumy. Niepozorna objętościowo książeczka, ale w pamięci zostaje na dłużej. Choć w tym momencie chyba bardziej porusza mnie niż Tygrysa. Dla niego to po prostu piękna opowieść, ale myślę, że za lat kilka warto będzie do tego tytułu powrócić.
17. Grzegorz Wasowski, PKP czyli poczet królów polskich; Wydawnictwo Muchomor
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Książkę dodałam do zamówienia ze względu na zabawny tytuł i ilustratora. Była dla mnie wyzwaniem. Pełna rymów, czasem zaskakujących wymagała niezłej gimnastyki i skupienia się od słuchacza. Ale w zabawny sposób przybliża naszych władców i z pewnością jest łatwiejsza do ogarnięcia dla starszych dzieci, które mają już jako takie pojęcie o historii Polski. Mimo to Tygrysowi bardzo się podobała, choć podejrzewam, że niewiele zrozumiał. Ale nazwiska kilku królów z pewnością zapamiętał i na ten moment o to chodzi.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
"Drzewo" Tygrys wypatrzył na okładce innej książki Pana Wierzbickiego i oczywiście poprosił o wypożyczenie. Za sprawą Kazika, machiny, a ostatnio i Wojtka, Synek stał się fanem Autora, więc nie przepuści żadnej książki. A że mity greckie już zna, chętnie sięgnęliśmy do opowieści z naszego podwórka. Tygrysowi dopominał się o jej częste czytanie, więc przypadła Mu do gustu. Moim zdaniem warto do tej pozycji sięgnąć, ale nie na pierwsze spotkanie z mitologią słowiańską.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
To nasze drugie spotkanie z tytułowym zającem, a tym samym z twórczością Pani Doroty. Tygrys zachwcyony, a i mnie wiersze przypadły do gustu. Wesołe, momentami absurdalne, ale w tym ich urok właśnie.
20. Złota księga bajek. Tomek i przyjaciele; Egmont Polska
domowa biblioteczka, czytana po raz kolejny
W Tygrysa pokoju pojawiła się pokaźna biblioteczka, w której łatwiej Mu odnaleźć książki. I wynalazł Tomka. Choć osobiście nie przepadam za tą serią, to jednak lokomotywy chętniej czytam niże auta. Tygrys swego czasu (to będzie już kilka lat, szok) był fanem bajki. Teraz wysłuchał, ale nie z takim przejęciem, jak dawniej. Chyna możemy odłożyć książeczkę dla młodszego kuzyna.
Tygrys dzielnie czyta poziom 3 serii "Czytam sobie". Sporo w niej lektury o tematyce historycznej, będącej u Chłopaka na czasie. Sięgnęliśmy do polecanej przez Aaaa serii "Już czytam". Zupełnie inna. Według mnie łatwiejsza (w "czytam sobie" jest sporo fachowego słownictwa) i w tematyce lżejsza, zabawniejsza. Całkiem miła odmiana. Dorzucę jeszcze jedną książkę przeczytaną przez Tygrysa. Sporą objętościowo (o ile pamiętam ponad 90 stron), choć na wielu stronach po dwie linijki tekstu. Ale radość była wielka, bo to (nazwijmy) normalna książka, a nie dedykowana do pierwszego czytania. Do tego całkiem zabawna opowieść "Niedźwiedź w wielkim mieście" oraz ciepła historia "Najpiękniejszy ogródek borsuka".
Przed nami kolejne zaczęte w marcu lektur, które czekają na ukończenie, ale jakoś ostatnio Tygrys wyjmuje coraz to nowe i nie możemy wielu zakończyć, ale może to końca kwietnia się uda.
A co Wy czytaliście ciekawego dzieciom lub sami? Jaki tytuł szczególnie zapadł Wam w pamięci?
Udanego czytelniczego kwietnia. Wszak to miesiąc książki.
Niesamowicie dużo lektur. Mój synek ostatnio wybierał baśnie do słuchania, przez co mniej razem czytamy książek, jednak powoli zaczynam zbierać i kupować książki na później i chyba Kroniki Archeo okażą się strzałem w 10,
OdpowiedzUsuńuściski dla Was.
A macie dostęp do biblioteki? Nasza jest naprawdę dobrze zaopatrzona, choć są książki, które aż po prostu chce się mieć na domowej półce. U nas ostatnio też mniej czytania, bo Tygrys szybko pada. Dotleni się VW dzień, to i szybciej zasypia.
UsuńBuziaki
Już nie będę się powtarzać, że super, że tyle czytacie! I dla Waszego Synka to będzie naturalne. Fajnie, że Tygrysa interesują takie tematy, jak historia . Super. Uściski dla Was.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo patrząc po znajomych różnie to bywa. Historia ostatnio to numer jeden. Na szczęście książek nie brakuje.
UsuńSerdeczności
Tytuły zapisuję- dla Wnusia na prezenty będą📚📖😀💙
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was cieplutko wiosennie🌞💛🤗🌳💚☕🧁
Cieszę się, że możemy coś podpowiedzieć, choć u nas to już raczej tytuły na zaś, bo Tygrys coraz starszy.
UsuńUściski
Jak zwykle inspirujące zestawienie 😊 . Ferdynanda kiedyś słuchaliśmy, Dziadek i niedźwiadek też bardzo nam się podobał. Planetarium też chyba kiedyś wypożyczałam z biblioteki i bardzo się synkowi podobało. Cieszę się, że „Czytam sam” przypadło wam do gustu - zawsze to jakaś odmiana. Widzę też znajome tytuły z „Czytam sobie” z czego jeden, który nam kompletnie nie przypasował – Thor i Loki ani my ani tym bardziej dziecko nie było w stanie załapać o co w tej książce chodzi ☹ .
OdpowiedzUsuńMy ciągle jesteśmy głównie w klimatach zwierzęcych więc rządzą u nas wszelkiego rodzaju atlasy zwierząt itp. Dla odmiany zaczęliśmy również przygodę z cyklem Solilandia (o małych ludkach żyjących w kopalnii soli) – bożonarodzeniowy prezent, który syn odgrzebał gdzieś na domowej półce z okazji zamkniętej biblioteki. Dziecku się podoba – dla mnie bez entuzjazmu ale zawsze to jakaś odmiana po dziesiątym atlasie dzikich kotów 😉 . Bibliotekę znów nam otworzyli i udało mi się dorwać Muminki a konkretnie „Lato Muminków” i odbiór jest zdecydowanie lepszy niż opowiadań, które czytaliśmy jakiś czas temu. Mam też w zapasie Tappiego (już w tej wersji dla starszych dzieci).
Do tego doszły nam samodzielne lektury – kolejny komiks o Kajku i Kokoszu (przy okazji już z 10 raz obejrzane na Netlixie), „Piecyk, czapeczka i budyń” – to w ramach szkolnych lektur – nie bardzo potrafię coś powiedzieć bo młody czytał trochę ze mną, trochę z babcią, trochę z tatą i akcja kompletnie mi się rozjechała. Ale syn twierdził, że fajne. Kolejną lekturą było „Nasza mama czarodziejka” – ciekawe, nie za długie opowiadania, „z morałem”. Teraz młody czyta sobie Mikołajka.
Córka przeżyła pierwszy miesiąc bez Kici Koci. Mogłabym powiedzieć „Hip, hip hura” ale spadliśmy z deszczu pod rynnę. Co dziennie czytamy bajkę o Trzech Świnkach, wszyscy już znamy ją na pamięć ale młodej to zupełnie nie przeszkadza…
Niedźwiadek to dla mnie z tego zestawienia numer 1, no może jeszcze Max Lucado. Ostatnio trudno mi znaleźć cos wyjątkowego. Albo rozmijamy się z Tygrysem. Choć zauważyłam, ze u Młodego działa przekora. Jak zauważy, ze mi zależy na jakimś tytule, stawia opór. Czasem odpuszczam, czasem jak czuję, że trzeba dać książce szansę negocjuję.
UsuńCo do czytania samodzielnego... Czytam sobie zwykle Tygrysowi pasuje, szczególnie tematyka historyczna. Ale Thora męczył, czytanie trwało dość długo. A Czytam sam jest naprawdę lekkie, z humorem. Mamy teraz taką równowagę w tematyce.
Pamiętam to zmęczenie niektórymi dziecięcymi tytułami, tymi dla najmłodszych, w tym Kocią Kocią. Rozumiem Twój ból. Na szczęście to mija. Choć nadal do niektórych tytułów wracamy (u nas twórczość Pana Wierzbickiego i Biblie), to już zupełnie inny poziom. Nie brakuje mi Kici i niektórych kartonówek.
Dziękuję za nowe tytuły. Brakuje mi ostatnio pomysłów, a i Młody ma już coraz większe wymagania.
Pozdrawiam
Ja ostatnio straciłam zapał do czytania, chyba mam jakiś czytelniczy kryzys i dzieciaki moje świetlicowe też na tym cierpią. Obiecuję poprawę jak tam czytam o waszych poczynaniach :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie jeśli chodzi o dorosłą lekturę. Jak widzisz tej dziecięcej mi nie brakuje.
UsuńPiękne zestawienie. Czym skorupka za młodu ... :D
OdpowiedzUsuńTego się właśnie trzymamy.
UsuńSpoooro tego ale dzieki za te książkowe posty bo duzo z nich czerpiemy i korzystamy wypożyczając ksiazki z naszej biblioteki chociaz przyznaje ze jest uboga w nowości 😬
OdpowiedzUsuńO... Bradzo się cieszę. Pisałam tak ku pamięci, bo sama lubię wracać teraz do tytułów z dzieciństwa. Ale fajnie, że możemy kogoś zainspirować. Mamy to szczęście, że w naszej bibliotece sporo nowości, choć chciałoby się jeszcze więcej :)
UsuńSlyszalam ze Kroniki Archeo sa fajne, musze pomyslec. Bardzo duzo ciekawych ksiazek przeczytaliscie. Planetarium tez mi sie podoba. Trzymajcie sie cieplo i zdrowo.
OdpowiedzUsuńKroniki są świetne, choć po dwóch tomach zrobiliśmy przerwę. Te pierwsze mieściły się w sferze zainteresowań Tygrysa, więc łatwiej Mu było zrozumieć. Ale dla starszych dzieci, zwłaszcza interesujących się historią rewelacja. Planetarium robi wrażenie, jak inne książki z tej serii.
Usuń