Kolejne tygodnie kwietnia za nami. Przeglądam zdjęcia, otwieram szufladki pamięci i nic szczególnego mi się nie przypomina. W sumie w tych czasach to nawet dobrze, bo oznacza spokojną codzienność. Dni wypełnione pracą, obowiązkami i oczywiście zabawą (tą Tygrys dałby na pierwszym miejscu :). W związku z zamknięciem przedszkola musieliśmy kombinować, co zrobić z Tygrysem. Na szczęście praca zdalna sprzyja i sprawia, że nie muszę brać ciągle zasiłku. Trochę zdalnej, trochę zasiłku, raz jedna babcia, raz druga, innym razem my na zmianę i jakoś udało się przetrwać te tygodnie. Na dłuższą metę byłoby to trudne i współczuję osobom, które nie mają takiego komfortu, jak my.
Nie wiem, jak u Was, ale nas wykańczała pogoda. Całą trójkę. Bóle głowy, senność. Coś okropnego. Ja wiem, że kwiecień plecień, ale męczy mnie ta zmienność. Z wiekiem coraz bardziej.
A z przyjemniejszych rzeczy... Tata Tygrysa skończył prace przy folii. Jesteśmy przygotowani i czekamy na sadzonki. Za nami pierwszy posiłek na tarasie. Przed nami porządki w garażu (oj będzie się działo, bo niezły tam bajzel po zimie). A lista Taty Tygrysa się wydłuża. Zakupiliśmy zbiorniki na wodę (mausery), żeby zbierać deszczówkę. Także trzeba to teraz podłączyć, ale nie będę już tak cierpiała latem. Serce mnie bolało, jak na trawnik szła woda ze studni. Nie to, że żałuję trawie, ale szkoda mi było tego, co umyka z deszczem. Wymyśliliśmy też budowę zadaszenia nad tarasem. Tu liczymy na pomoc Dziadka Tygrysa. Już nam przypomniał, że chciał, żebyśmy od razu tak robili. Wiem, ale wtedy liczyliśmy każdy grosz. Poza tym zależało mi na tym, żeby w domu było widno (bo "ślepa" jestem), a takie zadaszenie trochę światła zabierze. Ale życie weryfikuje pewne rzeczy. Zmienia priorytety, W związku z tym, że mieszkamy w polu jesteśmy jak "na patelni". W dodatku z wścibską sąsiadką, która niemal nam do talerzy zagląda. A widok ma dobry, bo nie mamy póki co osłony z roślin. Męczące jest to i stwierdziliśmy, że taki wyżej obudowany taras (teraz mamy tylko balustradę) trochę nas osłoni i w domu (bo nie mamy firanek) i na zewnątrz. Od słońca, deszczu i sąsiadów też. Mam nadzieję, że uda się wszystko zrobić na to lato . Nie mogę się doczekać. Już widzę, jak spędzamy tam czas z książkami czy planszówkami, a wiczorem z lampką wina. Oj, rozmarzyłam się. Ale dobrze jest mieć marzenia, a jeszcze lepiej je spełniać.
Pozostając w temacie domu... Zaprojektowałam i dziergam kolejną zazdrostkę. Po dwóch świątecznych kompletach miałam dość szydełka i postanowienie, że nie prędko po nie sięgnę, ale okna tak pięknie się prezentują, że nie mogę się powstrzymać. Tym razem szata jesiennna, złota. Na szczęście lubię szydełkować. Jedyny minus - mniej czasu na lekturę, bo tych dwóch aktywności nie da się pogodzić. Choć staram się przeczytać kilka stron dziennie i mogę dorzucić jeden tytuł podpatrzony u Kasi (TU).
A co u Tygrysa? Oczywiście większość czasu spędzał na zabawie. Tej z nami, bo jak ma się bawić sam, woli przeglądać książki. Dość niechętnie sięgał do podręczników, które w domu miał skończyć. Stanęło na tym, że ostatnie strony uzupełniał w niedzielny wieczór. W zabawie nadal te same tematy: wojna, motologia i Biblia (tak, tak... raz jest to Mojżesz, innym razem Józef, a najtrudniejsze dla mnie do podróże apostolskie Piotra na przykład). Tak patrzę, że zabawy, książki i zabawki to krążą wokół tych samych tematów. Na zdjęciu niżej zamówiona przez Tygrysa za nazbierane pieniążki baza wojskowa. Wymarzona, jak każda zabawka :) Może niekoniecznie trafia w gusta estetyczne Mamy, ale to Młodemu ma się podobać. Baza wyczekana przez Chłopaka, bo kurier miał za dużo zamówień i dotarła z lekkim opóźnieniem. Na szczęście przed weekendem.
1. Chłopak ląduje helikopterem na matczynej piersi i oznajmia zadowolony: Odkryłem nieznaną dotąd górę. Podejrzewam, że Tata Tygrysa może mieć w tej kwestii inne zdanie 🤦
2. W zabawie z Babcią Przedszkolak stwierdza, że Tata pachnie małżeństwem, a Mama pachnie, jak Tata. Urocze to.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich naszych blogowych Gości.
Nie wiem czy znacie, ale u nas dwie krótkie mądre książki zrobiły furorę ostatnio - "A królik słuchał" i "Koala, który się trzymał". Więcej ilustracji, niż tekstu, ale to dobra baza do rozmów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Królika znamy, a Koala przed nami. Takie książki z mniejszą ilością tekstów są teraz idealne na samodzielne czytanie dla Tygrysa.
UsuńBuziaki
Ogromnie się cieszę, że u Was wszystko dobrze, a i prace ogrodowo-domowe idą pełną parą. U nas też pogoda poczyniła duże spustoszenie jeżeli chodzi o zdrowie: bóle głowy, zmęczenie i niestety bóle reumatyczne. Jednak pocieszam się tym, że więcej spędziliśmy czasu razem w domu na opowieściach i czytaniu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książka Batory spodoba Ci się :)
Ściskam Was mocno.
Mam nadzieję, że wreszcie przyjdzie dobra i stała pogoda, bo obecna aura daje nam wszystkim w kość.
UsuńBatorego czytałam z przyjemnością. Jaki to musiał być piękny statek.
Pozdrawiam
Tak, to prawda, gdy jest spokojnie i nic wielkiego się nie wydarza, to znaczy, że jest dobrze. Zapach mamy i taty mnie urzekł. Jak Dziecko czuję rodzinę i miłość. Trzymajcie się cieplutko.
OdpowiedzUsuńTe dziecięce skojarzenia są piękne.
UsuńPozdrawiamy serdecznie
Tata pachnie małżeństwem - jakież to cudne! Nieznane góry też niezłe:)) Dzieci są urocze.
OdpowiedzUsuńTakie zazdroski pięknie się prezentują - podziwiam niezmiennie za umiejętność ich dziergania:)
Uściski:)
Ps. Polecam darmowe audiobooki z YT w trakcie dziergania.
Jak to mówią „obyś żył w ciekawych czasach” ale z drugiej strony każą wieść życie „ciche i spokojne”. Mamy teraz okazję do połączenia jednego z drugim – żyć cicho i spokojnie w ciekawych czasach to dopiero jest wyzwanie a wam jakoś się udaje .
OdpowiedzUsuńPogoda rzeczywiście wykańczająca nie pamiętam tak zmiennego kwietnia.
Podobnie jak Wy mamy dwa wydania Biblii Młodych i też czasem czytamy z synkiem (tzn. głównie tata czyta – do mnie to wydanie jakoś średnio trafia ale faktem jest, że nie widzę alternatywy).
Chociaż teraz czasu na czytanie jakby mniej – przy dobrej pogodzie staramy się jednak o więcej ruchu na świeżym powietrzu – rower itp. Nawet ja się wkręciłam chociaż zarzekałam się, że rowerem to co najwyżej do kościoła pojadę ;-).
Miłej końcówki kwietnia.
Bystry chłopak :) Urocze. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńNie nudzimy się :)
UsuńUściski
Pomysłowy ten Wasz Tygrysek :) cieszę się, że ogarniacie rzeczywistość w tych trudnych czasach. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńStaramy się na ile to możliwe.
UsuńSerdeczności
U nas ogrod przekopany i kompost dowieziony. Z sadzonkami czekam na poczatek maja, bo choc kwiecien cieply mamy, to jakos nie ufam, ze nie przyjdzie nagle jakies solidne ochlodzenie.
OdpowiedzUsuńA moglabys napisac cos wiecej o tych zbiornikach na deszczowke? Czy to potem podlacza sie do jakiejs pompy? Mi tez zawsze szkoda, ze deszczowka splywa niewykorzystana, ale z kolei zbierac ja zeby biegac i napelniac raz za razem konewke, tez nie mam ochoty. ;)
Ten nasz system nie jest z prawdziwego zdarzenia. Nie chce nam się już kolejny raz przekopywać podwórka i funduszy brak. Postawiliśmy przy wiacie dwa mausery. Mąż podłączy je wężem z rynną. A pojemnik ma kranik i można wlewać wodę do konewki, albo przejściówką podłączyć wąż.Jeszcze szuka pomysłu jak połączyć oba zbiorniki ze sobą. Trochę tego deszczu będzie. Plus beczka przed domem. Plastikowa, ale jak czas pozwoli odbudujemy ładnie.
UsuńBardzo tworczy ten twoj Tygrysek i odkrywczy :) a jakze. Moja Jula jak przedszkole bylo zamkniete strasznie przeszkadzala siostrom w lekcjach zdalnych. Pogoda byla kiepska wiec nie bylo nawet jak wyjsc na dwor. Dopiero teraz hest lepiej po trochu wszystko sie odmraza.
OdpowiedzUsuńTygrys nie ma rodzeństwa, więc domyślasz się jak wyglądała nasza praca zdalna :) Mam nadzieję, że wszystko idzie ku normalności. I dzieci zosataną na dłużej w przedszkolu i powrócą do szkoły.
UsuńBatorego muszę poszukać! Zaciekawiła mnie ta ksiązka, choć i tak stos przy moim łózku wcale nie maleje ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio znacząco poszedł w górę, bo się obkupiłam w IPNie.
Dla dzieci też nabyłam. Jak przeczytam z dziećmi to napiszę czy warto ich dziecięco - młodzieozwe wersje książek czytać. Zapowiadają się świetnie :)
Rozumiem. Sama mam taki stosik. Po wieczornym czytaniu Tygrysowi ciężko mi zabrać się za dorosłe lektury, ale staram się choć kilka stron przeczytać, ale odbija się to na śnie.
UsuńJak tylko przeczytałam komentarz, pobiegłam na stronę IPN i tyle dobra znalazłam. Dziękuję. Jak znalazł dla Tygrysa. Poczekam na Twoją opinię i jak tylko co nieco odłożę zakupię kilka tytułów. Przy ostatnim zamówieniu wrzuciłam do koszyka książki z Muzeum Początków Państwa Polskiego. Jestem ich ciekawa.