Wszędzie słychać już znane powiedzonko "święta, święta i po świętach". To prawda, wróciliśmy do codzienności, do obowiązków, ale Oktawa Wielkiej Nocy trwa. Radość ze Zmartwychwstania trwa nadal i niech zostanie z nami jak najdłużej. Na przekór temu, co dzieje się wokół nas.
Pierwsze dni kwietnia minęły nam na przygotowaniach do Wielkanocy i świętowaniu. Ogarnęliśmy dom, a w związku z tym, że w tym roku praktycznie nie ruszaliśmy się z domu (poza śniadaniem wielkanocnym) musieliśmy zadbać o stół. Na szczęście jesteśmy innym pokoleniem niż nasze mamy i zbytnio nie szaleliśmy, ale mimo to zmęczenie dało nam się we znaki. W przygotowania aktywnie włączył się Tygrys. Pomagał nam w przyrządzaniu potraw, szykował dekoracje i był dzielny, bo miał nas mniej dla siebie, a i codzienna msza była wyzwaniem. Dał Chłopak radę.
Ja musiałam się bardzo pilnować, żeby nie porównywać tegorocznych świąt z poprzednimi. Zresztą miałam tak przez cały Wielki Post. Starałam się nie myśleć o tym, co było 12 miesięcy temu. Wtedy to był szczególny czas. Choć bardzo trudny, przyniósł ze sobą wiele dobra. A w tym roku jakoś tak nam nie szło. To jakieś rewelacje w rodzinie. Problemy. Codzienne obowiązki, które sprawiały, że czasu było mniej. I na Drogę Krzyżową i rekolekcje. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że codzienność też może być dobrą lekcją. Może taki właśnie miał być ten czas. I przyszedł kwiecień. Przygotowania. Perspektywa spotkania z bliskimi. Wreszcie Triduum i codzienne nabożeństwa. Może nie takie jak byśmy chcieli, ale wypełniały nasze serca radością, pokojem, choć jakiś smutek też się pojawiał. Chcieliśmy być w kościele, ale u nas było takie szaleństwo, że się zwyczajnie obawialiśmy. Trwaliśmy więc na adoracji w dzień. W ciszy. Spokoju. Jedno się nie zmieniło. Tak, jak rok temu trwaliśmy na modlitwie z Mocnymi w Duchu. Czujemy się już częścią tej wspólnoty. Zresztą z tego, co czytam Kochani u Was, nie tylko my. Z Łodzi wracaliśmy na miejsce. Do domu. Do stołu. Do bliskich, którzy gościli tym razem u nas. Z pewnością mniej dobra na stole niż u jednej czy drugiej mamusi, ale uczymy te nasze mamy/babcie, że to naprawdę nie jest najważniejsze. Najważniejsze, że Chrystus Zmartwychwstał. I że mogliśmy wszyscy w zdrowiu zasiąść przy stole, a i nikt głodny od niego nie odszedł. A ja zapisuję w sercu te chwile. Uśmiechy. Żarty Młodego z dziadkami. Ten widok jak Tygrys z Dziadkiem siedzą za stołem głodni i czekają na posiłki. Tulenie nowego członka rodziny. I wiele, wiele ulotnych chwil.
A teraz czas na świąteczne migawki. Pichcenie, dekoracje,
Domowe, rodzinne przygotowania przedświąteczne. Takie są najpiękniejsze, najlepsze. Bardzo fajny pomysł na dekoracje z prasowanych koralików. Pozdrawiam Was serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało się zaangażować Tygrysa. Te mazurki nie są aż takie smakowite, ale ile Chłopak miał frajdy przy dekorowaniu. I o to chodzi. Koraliki u nas rządzą. Tygrys bardzo lubi. I sprawdzają się przy każdej okazji.
UsuńPozdrawiam
Zdjęcie Tygrysa z krzyżem przed ekranem cudne! Ściskam !
OdpowiedzUsuńNasza domowa adoracja. Jak w wielu domach w tym roku.
UsuńSerdeczności
Zmartwychwstały Jezus z koralików jest po prostu cudowny!! :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten obrazek :)
UsuńKoralikowe ozdoby jak zwykle wspaniałe. I torcik też wygląda bardzo smakowicie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam nieskromnie, że torcik był smakowity. To chyba mój pierwszy wypiek, przy którym do niczego nie mogłam się przyczepić.
UsuńWasze dzieła z koralików to mistrzostwo! Nas też wciągają, ale daleko nam do Waszych dzieł! Jestem zachwycona, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że i u Was wychodzą piękne prace. Koraliki dają duże możliwości.
UsuńPrzyszło nam żyć w szalonym czasie i niestety oglądanie się za siebie, niczemu dobremu nie służy. Podczas Wielkanocy kilka razy powtarzałam sobie-to że jest inaczej, nie znaczy że musi być gorzej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Najważniejsze to skupić się na tym, co tu i teraz. I wtedy jest dobrze.
UsuńUściski
Pieknie swietowaliscie :)
OdpowiedzUsuńTak, to był dobry czas.
UsuńTchnie pokojem.
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszające w sumie te zdjęcia.
To był dobry Boży czas. Niech trwa w codzienności.
Usuń