Całkiem miło zaczęła się nam druga połowa listopada (jeszcz wtedy nie wiedziałam jak się skończy). Rano Tata Tygrysa otworzył wiadomości, a tam informacja o zdobyciu nagrody w konkursie organizowanym przez zaprzyjaźnioną gminną bibliotekę.
Nie dość, że się dobrze bawiliśmy, to jeszcze dostaliśmy piękny zestaw książek. Po jednej dla każdego z naszej trójki. Ależ się cieszyliśmy, bo dawno żadne z nas nie wygrało. Tyle, że żeby wygrać, trzeba grać, tak jak tym razem. Do tego miła Pani do nagród dołożyła nam sporo lektur dla Tygrysa. Okazuje się, że wystarczy chcieć, żeby umożliwiść czytelnikom korzystanie z książek. Nasza biblioteka ma nnawet możliwość rezerwacji przez MAK, ale jest zamknięta na głucho. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na książki o wojnie dla Młodego.
Nam udało się nastawić zakawas pszenny. Od zabiegu tylko takie pieczywo jem bez późniejszych dolegliwości. W lodówce czeka też ciasto na piernik dojrzewający. Pierwszy raz robiliśmy. Już czuję ten zapach. Smaku niestety nie poznam, ale cieszę się, że Chłopcy spróbują. I dla innych pewnie wystarczy. Ogarnęliśmy kilka szafek i kotłownię, dzięki czemu zrobiła nam się fajna spiżarka. I oczywiście szykowaliśmy się do urodzin. Pakowanie prezentów. Dekoracje. Podjęliśmy bowiem decyzję, że w niedzielę poświętujemy w troszkę szerszym gronie. Dużo nas ta decyzja kosztowała, ale wierzymy, że wszyscy odejdziemy od stołu zdrowi.
I przyszedł TEN dzień... Nocka jakby krótsza. O godzinie 4.30 Jubilat był już gotowy do pobudki. Udało się dotrwać do 6.30. Szybka toaleta, ubrania i byliśmy na dole. Nie muszę chyba dodawać, że zwykle schodziny ok. 7.15. Także był czas na prezenty. Gra i książka od rodziców i wymarzony tor od babci. Radość ogromna, choć oczywiście żal, że nie można od razu bawić się, tylko trzeba ruszyć do przedszkola. I jeszcze rozdać te słodkości. W przedszkolu dobiła nas wiadomość, że ulubiona pani Tygrysa (która od wtorku poszła na zwolnienie) czeka na wynik testu. Juz podjęliśmy decyzję o świętowaniu w nieco większym gronie, a tu zonk. Ale nie poddajemy się złym nastrojom. Czekamy co przyniosą kolejne dni. Urodzinowe popołudnie minęło na składaniu nowej zabawki i szaleństwie na torze. A za oknem niesamowity zachód słońca. Zresztą urodzinowy dzień Tygrysa przyniósł wreszcie piękną pogodę. Po szarych burych dniach to miła odmiana. I kolejne kWh na licziku. Słoneczko zrobiło już zakładany przez Tatę Tygrysa półroczny plan. Przebiliśmy 2800 kWh. Zbieramy następne.
Cukierki zdążyliśmy do przedszkola zanieść i radość z świętowania się skończyła. Choć zanim to, ja przeżyłam piękny urodzinowy poranek. Życzenia, buziaki i upominki od Chłopaków (biżuteria z mojej ulubionej firmy; od rozpoczęcia budowy z wiadomych względów nic sobie nie kupowałam, ale w końcu się doczekałam). Zdążyłam wziąć ciepłą kąpiel i dostałam telefon z przedszkola, że ulubiona Pani Tygrysa ma pozytywny test. W sumie tak czuliśmy, jak dowiedzieliśmy się, że we wtorek poszła na zwolnienie. A teraz wiadomo, każde przeziębienie to covid. Miałam szczęście, że zostałam uprzedzona, tak z sympatii chyba przez drugą nauczycielkę. Niestety pani dyrektor nie pofatygowała się z podobnym telefonem do innych rodziców i informowaniem obarczyła pomoc przy odbiorze dzieci. Nic nie ujmuję tej Pani, bardzo cenię Jej pracę, ale to nie jej rola. Zwłaszcza, że i tak była mocno zdenerwowana, bo miała kontakt z chorąpanią i z dziećmi z dwóch grup. Także przez resztę dnia czekaliśmy na telefon z sanepidu i o dziwo doczekaliśmy się koło 17. Tygrys na kwarantannie, ja na zasiłku, Tata normalnie do pracy. Sytuacja więc sama nam się rozwiązała. Niedzielne świętowanie w naszym skromnym gronie. Więcej zdjęć wkrótce.
Na koniec oczywiście podsumowanie naszych czytelniczych i filmowych wieczorów. Wreszcie udało nam się obejrzeć serial, który trafił w gusta obojga. "Gambit królowej" - historia osieroconej dziewczynki, która odkryła w sobie niesmowity dar. Szachy - przesztrzeń, nad którą miała kontrolę. Historia o samotności, uzależnieniu, pozycji kobiety w ówczesnym świecie. Wywarła na nas wrażenie. Zgadnijcie, co w tej chwili robi Tata Tygrysa... rozwiązuje szachowe łamigłówki :) Zaczęliśmy też oglądać kolejne odcinki The Crown. Za mną kilka książkowych tytułów. Polecony przez Aaaa (dziękuję raz jeszcze) "Drzewo migdałowe". Taka kontra dla tematów żydowskich. Bardzo wzruszająca książka o życiu w ciągłym zagrożeniu, biedzie, cierpieniu i spełnianiu marzen na przekór wszystkiemu. I jeszcze jeden tytuł polskiego autora Macieja Siembiedy, który stał się moim ulubionym polskim twórcą. Doczekałam się kolejnej książki, jak zawsze świetnej i dopracowanej w każdym calu. Polecam.
I sytuacja z końca listopada. Wieczór 28. Wyczekiwany śnieg. Więcej go spadło niż przez całą minioną zimę. Śnieżki i bałwan oczywiście były.
Dopisek z 1 grudnia... Co prawda wpis listopadowy, ale w kolejnych chcę się skupić na tym, co dobre. Na naszym oczekiwaniu, a nie pracy. Zostawię tu ślad po sytuacji w pracy. Na szczęście plotki się nie potwierdziły. Każdy inny wybór wydaje się lepszy. A jak będzie, czas pokaże.
Kochana
OdpowiedzUsuńSkładam moc serdeczności dla Tygryska i Ciebie💐🎂💖🤗🎈
Zdrówka Wam życzę, samych dobrych i miłych dni grudniowych😘🌼
Bardzo dziękujemy :)
UsuńEch, mam nadzieję, że Tygrysowi już lepiej i że Was nie zaraził.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam lepszego grudnia i ufam, że Pan Bóg wszystko potrafi odmienić w dobro. Wystarczy wyznać go jako Pana (uwierzyć) i zaufać.
Ściskam Was mocno i życzę zdrowia.
Ps. Fajna ta książka o dziku? Bo to nowość jest...
Tygrys z każdym dniem ma się lepiej. Ja się trzymam.
UsuńDziękujemy za dobre słowo. Pan każdego dnia pokazuje, że nas prowadzi i wystarczy chwycić Go za rękę.
Serdeczności
A książka o dzikach jest naprawdę ciekawa i pięknie wydana
Książkę o dzikach musimy poznać obowiązkowo! :)
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Was i spokoju w tym czasie :*
My też zamierzamy ją poznać:)
UsuńDziękujemy. A książkę polecamy.
UsuńEmocjonujący ten wasz LISTOPAD.
OdpowiedzUsuńZdrowia i pogody ducha życzę.
Pozdrawiamy.
Szczególnie końcówka, ale wierzę że grudzień będzie dobry.
UsuńDziękuję i również pozadrawiamy
W tym roku, co chwilę u kogoś słychać o jakiś zawirowaniach, nagłej zmianie całego planu na życie, kwarantannach, zachorowaniach.... ach, można by jeszcze długo wymieniać. Pozostaje nam mieć nadzieję, że Nowy Rok będzie dla nas łaskawszy i przyniesie więcej dobrego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzego i Wam i nam życzę.
UsuńUściski
Im więcej czytam i słucham to odnoszę wrażenie, że żyjemy w świecie paranoi.
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem do pani dyrektor, ale to niewłaściwy człowiek, na niewłaściwym miejscu.
Ostatnio coraz częściej dociera do mnie że powinniśmy doceniać dobrych ludzi wokół. Bezinteresowność i to, że poprostu komuś się chce, najnormalniej mnie wzrusza.
Spóźnione życzenia urodzinowe dla Was. Zdrowia i Miłości!
Takie rzeczy się działy, ale jakoś z dala od nas. Do czasu, jak widać. Bardzo przykre jest to, co się wydarzyło, ale my musimy pracować, jak dotąd, tylko pod innym kierownikiem. Pewnie torchę czasu minie zanim sie dotrzemy. Mam tylko nadzieję, że będzie nas szanował i doceni wysiłek i serce, jakie wkładamy w pracę.
UsuńDziękujemy za życzenia
Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Tygrysa. Dobrze, że udało wam się przetrwać kwarantannę - mnie wizja, że coś takiego może nam się trafić przeraża. Szachy to super rozrywka - zapalonym szachistą był mój już nieżyjący dziadek, szachy są wielką pasją mojego taty, którą stara się zarazić mojego syna a swojego wnuka (z coraz lepszym skutkiem). U nas w szkole jest kółko szachowe, na które młody chodził jak szkoła była otwarta. Świetny sposób na ćwiczenie logicznego myślenia i skupienie. Cieszę się, że Drzewo Migdałowe się podobało. U nas bibliotekę już otworzyli ale przez 3 tygodnie była zamknięta - wkurzyłam się bardzo bo dzień przed zamknięciem zadzwonili, że mogę odebrać książkę, na którą długo czekałam - chciałam pojechać następnego dnia i lipa - już było zamknięte. Odebrałam teraz ale książka gruba, nie wiem czy dam radę przeczytać w miesiąc a tak to jak było zamknięte miałam akurat urlop i akurat miałam plan na czytanie...
OdpowiedzUsuńDziękujemy za życzenia.
UsuńTa kwarantanna nie była taka zła. I krótka, raptem cztery dni, choć przez chorobę dalej jesteśmy z Tygrysem. Ja nawet cieszę się z takich chwil, choć pora jak zawsze nieodpowiednia (tym razem zmiana kierownika, zespół się dociera, a mnie nie ma).
Za tydzień weźmiemy szachy od teściowej i Chłopaki będą próbować swoich sił. Zobaczymy na ile starczy im zapału.
Nasza biblioteka od dziś otwarta, ale nie pchamy się, bo pewnie są tłumy. Może w przyszłym tygodniu. Zapasy mamy takie, że spokojnie nam wystarczy :) Rozumiem, że u Was skrupulatnie pilnują czasu? U nas jakoś spokojnie. Nie ma presji i póki co kar.
100 lat!
OdpowiedzUsuńI dużo dużo zdrówka :)
Dziękujemy
Usuń