Z tego, co się orientuję obecnie w
wielu przedszkolach czy szkołach łączy się uroczystości Dnia Mamy, Dziecka i
Taty świętując Dzień Rodziny. Ostatnie dni były dla nas właśnie takim Świętem
Rodziny. Na szczęście choroby odpuściły nam tuż przed Bożym Ciałem i mogliśmy w
pełni cieszyć się tymi wspólnymi chwilami. Wykorzystaliśmy ten czas w 100 %. Aż
żal, że tak szybko minął. Zresztą, jak cały maj. Ciężko było dziś wrócić za
biurko, bo ostatnie były naprawdę rodzinne, ciepłe, pachnące i smakowite. A co
najważniejsze nieśpieszne.
Wolne dni rozpoczęły się wzruszeniami
związanymi ze Świętem Mamy. Już drugim w moim życiu, ale tak samo pięknym.
Chłopaki zrobili mi niespodziankę, którą z samego rana wręczył mi Tygrys.
Takiego prezentu się nie spodziewałam :) Nie dorobiłam się pieczątki w pracy,
ale ta, którą dostałam jest dla mnie o wiele cenniejsza. Jestem mamą pełną
gębą. Z papierem na to i stemplem do kompletu :)
Sporo czasu spędziliśmy na świeżym
powietrzu. Kolejne 10 km na rowerowym liczniku. Kolejna wizyta w ZOO i na
farmie ze zwierzątkami. Tym razem hitem były osiołki i konie, a odgłosy przez
nie wydawane towarzyszyły nam przez te dni nieustannie. Nawet w czasie
wieczornej modlitwy. Odwiedziliśmy też nasze - Rodziców ulubione miejsca –
wioskę z dużą ilością bocianów oraz miasteczko z klimatem i dobrą kuchnią. W
pierwszym hitem okazały się konie, a nie boćki, choć sporą konkurencją była też
piaskownica, z której ledwo udało nam się Młodego wyciągnąć. I wreszcie
mogliśmy kupić drobiazg z wycieczki, który oczywiście Tygrys wybrał sobie sam.
No dobra… z małą podpowiedzią ze strony Rodziców.
Między wyjazdami znaleźliśmy czas na
spotkania i wizyty. Co prawda zaplanowany koncert piosenki chrześcijańskiej do
końca nie wypalił. Widok tłumu wywołał u Chłopaka histerię. Koniec końców,
Chłopaki oglądali autobusy na parkingu, gdzie Tygrys nie miał już problemów z
obecnością osób trzecich. Bez problemu podawał rękę kierowcom pojazdów, byle
móc przebywać w ich bliskości. A ja plotkowałam z przyjaciółkami na widowni. W
niedzielę miła wizyta u Przyjaciółki/Cioci. Świeże wiejskie powietrze. Natura.
Zabawa z lalami. I oczywiście… uczta
dla podniebienia. W ogóle przez te dni dopieszczaliśmy swoje zmysły. Tygrys
poznał smak arbuza. Truskawkami raczyliśmy się sami. Z próbowaniem ich przez
Młodego, poczekamy aż pojawią się w jakimś zaprzyjaźnionym ogródku. A nosami
chłonęliśmy wiosenne zapachy. Choroby skutecznie uniemożliwiły mi raczenie się
wonią ukochanych bzów, więc rekompensuję sobie akacją i konwaliami.
W te dni wszystko sprawiało nam
radość. Okazało się, że wyjście do pobliskiego marketu po sandałki, może być
fajne, zwłaszcza jak obok sklepu jest plac zabaw z plastikowymi zjeżdżalniami w
Tygrysim rozmiarze, a na zewnątrz panuje upał. Ileż radości miał Chłopak z
biegania po placu i zjeżdżania ze ślizgawek. A jeszcze świeżo poznana lala. Czego chcieć więcej?
Jutro pracujemy do późna sprawiając
przyjemność cudzym dzieciom, stąd ostatnie dni to był przedsmak Dnia Dziecka.
Tygrys jest jeszcze za mały i nie bardzo rozumie co się dzieje, ale na pewno
zauważył nagły napływ nowych zabawek i książek. I tu podziękowania dla dwóch
blogowych Cioć, które wywołały uśmiech na Tygrysiej twarzyczce i wzruszenie w
nas. Bąblowa Mamo – książeczka trafiona. Aga – układanka robi furorę, a
wierszyk z jednej z książeczek czytamy wspólnie z Synkiem. Tygrys został też
obdarowany pierwszym zestawem Lego Duplo, a my dorzuciliśmy od siebie
magnetyczne rybki. Te dwie ostatnie zabawki muszą jeszcze trochę poczekać. Póki
co największą radość sprawia Tygrysowi strącanie rybek z wędek i wrzucanie
maminych kordonków do baseniku.
Mimo, że te dni były dość intensywne
(co widać po długości wpisu), udało nam się trochę odpocząć. Tygrys okazał się
dość łaskawy i budził się o 6.30, a że wstawaliśmy na zmianę, pospaliśmy dłużej
niż zwykle. Korzystaliśmy też z codziennych drzemek Chłopca, żeby odpocząć. Ja
stworzyłam kolejną stronę książeczki zadaniowej, a nawet dwie.
I jeszcze jedna przyjemność. Pierwszy
raz miałam okazję przenieść znajomość z wirtualnego świata do rzeczywistości.
Miło spędziłam czas ze znaną wielu z Was Agą. Sympatyczną, niezwykle mądrą i
dojrzałą młodą dziewczyną. Taką samą gadułą, jak ja :) Czas minął nam zdecydowanie
za szybko, ale kolejne spotkania przed nami.
Pieczątka jest po prostu genialna :) Cieszę się, że tak miło spędziliście ze sobą czas. Prawdziwe świętowanie Dni Rodziny. :) Pogoda dopisała w miniony długi weekend więc żal byłoby tego nie wykorzystać.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że układanka się spodobała Tygryskowi. :)
Mi również było bardzo miło Cię poznać. Dziękuję za tak miłe słowa odnośnie mojej osoby ;) Faktycznie - gadać lubimy obie. I czas w Twoim towarzystwie minął niesamowicie szybko.
Spokojnej nocy Wam życzę
Ja tymczasem kończę pakować się na szkolenie. Mała zmiana klimatu i otoczenia przede mną na następne 3 dni.
Z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie. Te 2 godziny to zdecydowanie za mało :)
UsuńUściski
Super czas, super wpis :). Tygrys słodziaczek! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że na co dzień nie mamy więcej czasu dla siebie. Tym bardziej cieszymy się z takich chwil.
UsuńPozdrawiam
WOW!! Cudownie i intensywnie spędzony czas-dokładnie tak jak my lubimy! I rower i zoo i spotkania i gry, super!
OdpowiedzUsuńPiąteczka :)
UsuńPiekny, rodzinny czas! Ja w ym roku Dzien mamy swietowalam w marcu a Dnia Dziecka u nas wcale nie ma- organizujemy dzieciom rozrywki sami :)
OdpowiedzUsuńCzyli taki jak wszyscy najbardziej lubimy :)
UsuńPiękny i ciepły czas :)
OdpowiedzUsuńCiepły - dosłownie i w przenośny. Nawet gorący :)
UsuńSpotkania z Tobą zazdroszczę, bardzo! Szczęściara z Agi.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jaki to był przyjemny post. Taki ciepły, rodzinny. U nas też praktykuje się Dzień Rodziny i uważam to za super pomysł.
Wszystkiego dobrego dla Tygryska! Niech Dzień Dziecka ma cały rok.
Dziękujemy za życzenia.
UsuńSpotkanie z Agą było naprawdę przyjemne. Już czekam na kolejne.
Dzień Rodziny jest fajny, bo pamięta też o tatusiach.
Uściski
No pięknie rodzinnie sielsko i anielsko tak jak powinno być 😃
OdpowiedzUsuńSpotkania blogowe mają moc i dają pozytywnego kopa za każdym razem.
Teraz mamy dość intensywny tydzień, ale już od soboty znowu liczę na ten sielsko anielski czas.
UsuńI ja się doczekałam pierwszego spotkania blogowego. W małym gronie, ale za to jakim :)
Piękna pieczątka, u mnie już minął etap w którym tata myśli o prezencie na Dzień Matki. W tym roku (a byliśmy akurat pod namiotami) powiedział tylko dziewczynkom: nazbierajcie mamusi kwiatuszków.
OdpowiedzUsuńTo mija? Buuu... Może jednak nie :)
UsuńMimo to kwiaty od Córeczek z pewnością sprawiły Ci ogromną przyjemność.
Ja też uwielbiam spędzać czas z moją rodziną ponieważ jest to najwspanialszy czas, najwspanialsza chwila, która nigdy się nie powtórzy. Aj wybrałabym się na rower.
OdpowiedzUsuńPieczątka extra!
zdjęcia świetne.
pozdrawiam
My z niecierpliwością czekaliśmy na wspólne wycieczki rowerowe. Z wielką przyjemnością sumuję kolejne 10 km :)
UsuńUściski
Widzę, że mieliście naprawdę sporo różnych atrakcji - a spotkania z Agą trochę zazdroszczę, ale wkrótce może i nam uda się przenieść niektóre wirtualne znajomości do reala ;) Zdjęcia cudowne, a Tygrysek - bardzo stylowy :)
OdpowiedzUsuńJa niezmiennie nie tracę nadziei, że w bliższej lub dalszej przyszłości i nam się uda spotkać :)
UsuńCudownie spędzony czas z rodziną :) Tygrysek słodziak - tez bym chciała takiego szkraba :) Zdjęcia też piękne!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Łapiemy każdą wspólną chwilę.
Usuń