wtorek, 19 stycznia 2016

Łowy w second handzie

Odkąd pojawił się Tygrys stałam się bywalczynią okolicznych sklepów z odzieżą używaną. Sporo ubranek dostaliśmy od znajomych, ale wiadomo, nic tak nie sprawia radości mamie, jak fajny ciuszek upolowany dla Maluszka (niesamowite, jak zmieniają się priorytety :), do tego w rozsądnej cenie. Kilka takich perełeczek zagościło w szafie Młodego.

Jakiś czas temu nieopodal został otwarty nowy sklep. Taki na wypasie. Odzież wyselekcjonowana, posegregowana co do płci, koloru, wieku. Z tabliczkami opisującymi wieszaki. Kilka dni po otwarciu weszliśmy z Chłopakami do środka, ale szybko zrezygnowaliśmy, bo sklep jest na tyle duży, że nie mam mowy o buszowaniu między wieszakami z Tygrysem w wózku. A i ceny nie małe.


Któregoś dnia Dziecię podczas spaceru ucięło sobie tak solidną drzemkę, że pomyślałam sobie – zajrzę jeszcze raz. Ubranek w rozmiarze Synka nie znalazłam. – 70%, więc towar był już przebrany. Już miałam wychodzić, kiedy moją uwagę przyciągnął regalik z zabawkami i książkami. Przypomniałam sobie, jak nieraz czytałam i zazdrościłam, jak blogowe mamy chwaliły się książeczkami upolowanymi w sh (a wiecie, że jestem nałogowcem, jeśli chodzi o wydawnictwa dla dzieci). Spokojnie przejrzałam sobie zawartość  półek. Nie musiałam się martwić, że ktoś wyrwie mi książkę z ręki. Tłum wrzał przy wieszakach. I bingo. Znalazłam świetną książkę. I drugą. I trzecią z tej samej serii. Z ciężkim sercem zdecydowałam się na jedną. 10 zł za egzemplarz to nawet, jak na SH sporo. Stojąc w dość długiej kolejce na szczęście przypomniałam sobie, że jest – 70 %. A z takiej okazji nie mogłam przecież nie skorzystać. Wróciłam po dwie następne. Żałujcie, że nie widzieliście spojrzeń pań z pełnymi koszykami (ciuchów oczywiście), jak patrzyły na te moje książki. A zapłaciłam za nie aż 8,40 zł.

Teraz mogę się przyznać, że jeszcze przed Tygrysem zdecydowałam się zamówić dwie książeczki z tej serii w księgarni internetowej. Koniec końców, jedna do nas nie dotarła ze względu na błędy w druku czy uszkodzenia. Nie pamiętam.  Ale ta jedna kosztowała nas ok. 40 zł z przesyłką. Jest różnica? Zasadnicza.

Książki są całokartonowe, więc po powrocie do domu porządnie je wyszorowałam i tak naprawdę nie wyglądają gorzej niż inne lektury Tygrysa po kilku miesiącach użytkowania.
 
To może wreszcie zdradzę, co to za perełki udało mi się upolować. Książki wydane zostały przez brytyjskie wydawnictwo Usborne, które już dawno zachwyciło mnie swoją ofertą (chciej lista jest długa :). Są to książeczki dotykowe, czyli idealne dla maluszków, które poznają świat wszystkimi zmysłami. Należą do serii „That's not my...”, która liczy blisko 50 tytułów i opiera się na tym samym schemacie. W każdej z tych kilkudziesięciu książeczek  powtarza się prosta fabuła i narrator – mała, biała myszka, która poszukuje swojego zwierzątka, pojazdu albo baśniowego bohatera. W naszych książeczkach szuka słonia, szczeniaczka, pirata i pociągu. Na każdej stronie (łącznie z okładką) spotyka innego słonia (np.), który nie jest  tym właściwym. Myszka wyjaśnia dlaczego, wskazując na jakąś część ciała zwierzęcia albo element pojazdu i podkreślając że jest zbyt  miękka czy szorstka. I tak: ogonek różowego szczeniaczka jest zbyt puszysty, kapelusz pirata zbyt miękki, a okna pociągu zbyt błyszczące. Każda z tych cech podkreślona jest materiałem o odpowiedniej fakturze, którą maluszek może zbadać dotykiem. Dopiero na ostatniej rozkładówce myszka odnajduje swojego przyjaciela/pojazd, wyjaśniając dlaczego to ten właściwy.


W Swojej biblioteczce Tygrys ma już kilka książeczek rodzaju dotknij i poczuj, ale do tej pory nie wykazywał nimi większego zainteresowania. Myślę, że dlatego, że nie mają tak wyraźnych tekstur. W książeczkach „That's not my…” faktury są wyczuwalne. Np. uszy słonia wykonane z taśmy rzepowej (takiej pasmanteryjnej) są naprawdę szorstkie, a uszy szczeniaczka puszyste.

Zakup książek idealnie zbiegł się z momentem, w którym Tygrys lubi przytulać się do miękkich, przyjemnych rzeczy. Do misia, kocyka, nawet wyściółki w butach. Nazywamy to „tuli, tuli”. A strona ze szczeniaczkiem z puszystymi uszami jest chyba Jego ulubioną. Dotyka ich nie tylko paluszkami, ale i policzkami. W dniach, kiedy książki pojawiły się w domu, zaczął unosić ręce do góry. Zastanawialiśmy się skąd Mu się to wzięło. Skojarzyliśmy, że myszka, jak już znajdzie swoją zgubę z radości unosi łapki do góry.


Książeczki mają wiele zalet. Są solidnie wykonane. Mają proste, kolorowe ilustracje. Prosty tekst. Będą służyły nam długo. Jak przetrwają bliskie spotkania z uzębieniem Tygrysa, za kilka lat świetnie sprawdzą się przy nauce angielskiego.


Każde dziecko powinno mieć przynajmniej jedną książeczkę z tej serii w swojej biblioteczce. A jak uda się je znaleźć w SH, to nawet kilka. Fajnie się trafiło, że mamy tytuły ze zgubami nie tylko z grona zwierząt. Wiadomo, w książeczce o pociągu będę inne rodzaje faktur, niż w tej o szczeniaczku. Chętnie przygarnęłabym jeszcze kilka np. o jeżyku, samochodach, no i obowiązkowo o tygrysie.  

28 komentarzy:

  1. Spodziewałam się fotek ciuszków a tu proszę książki ale tygrysek i mama zadowoleni:) no i super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka mała zmyłka w tytule :)
      Dobrze bawimy się z tymi książeczkami.

      Usuń
    2. I ja się tu spodziewałam fruwających bodziaków, wiosennych kurtek, jakiś super dżinsów :) Nie jestem pewna, czy tego wydawnictwa, ale Eliza miała podobną książeczkę, kiedy była w wieku Tygryska. Bardzo Ją lubiła. My zresztą też.
      Nie dziwie się, że takie łupy Cię ucieszyły. A promocja świetna.
      Pozdrawiamy serdecznie :*

      Usuń
    3. Ostatnio Babcia wprawiła się w wyszukiwaniu ubranek dla Tygrysa. Kurtka na wiosnę już jest. A nie lubiła chodzić do sh, ale jak parę razy za złotówkę kupiła świetne ubranka, złapała bakcyla. Chociaż limituje łowy do jednych w miesiącu.
      Z książeczek dotykowych te są najlepsze. A jeszcze jak za grosze :)
      Uściski

      Usuń
  2. Wow ! Naprawdę niesamowite łowy - choć podobnie jak Iskra, raczej wysypu ubrań się tu spodziewałam :)W SH znalazłam ostatnio świetną księgę przygód misia Paddingtona - i nieważne, że po angielsku: opowiadając ją Bąblowi, na bieżąco sobie każde zdanie tłumaczę :) Niektóre szmateksy to naprawdę istna kopalnia, w której można wyszukać artykuły z bardzo wielu najróżniejszych dziedzin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba uważać, co się wrzuca do koszyka, bo książki można znaleźć w wielu językach. Nie wiem czemu, ale byłam przekonana, że tylko po angielsku. Jak gro stanowią obrazki, nie ma problemu. Gorzej jak jest więcej tekstu. Ostatnio o mały włos nie zakupiłam dwóch w bliżej niezidentyfikowanym języku.

      Usuń
  3. Jak widać świetne książki można nawet w sh upolować :) A cena jest baaardzo kusząca więc nie dziwię się, że wzięłaś kilka pozycji.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety od dawna nie udało mi się trafić na coś wartościowego. Ale nie poddaję się :)

      Usuń
  4. Ja tez liczyłam na ciuchy, a tu mile zaskoczenie;)nie miałam pojęcia że można upolować książki w SC. Człowiek się uczy całe życie. Teraz się zastanawiam czy w SC których bywam wogole jest regał z książkami, następnym razem będę musiała to sprawdzić :) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu sklepach są takie regały, ale słabo zaopatrzone. W tym opisanym jest lepiej, chociaż ostatnio więcej tam lektur dla dorosłych.

      Usuń
  5. Faktycznie są świetne. U nas ciężko dostać coś fajnego, a jeśli chodzi o ciuchy to małej często kupuję w Pepco, niestety jest 15 km od nas. Tych z używaną odzieżą jest kilka, ale nie ma tam nic ciekawego. Gdyby było to - moja babcia bywa. Ma oko nawet na ubranka dla maluszków :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza dzielnica to jakieś zagłębie sh. Trzy duże sieciówki i kilka mniejszych sklepików. Najlepiej zaopatrzony jest ten, w którym kupiłam książki, ale w dniu dostawy jest dość drogo (chociaż dziś kupiłam fajne portki), a jak jest -70 % towar jest dość przebrany. A Pepco też mamy i lubimy.
      Buźka

      Usuń
  6. super ksiazeczki, my takich tez szukamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas (żeby Was nie przynudzać) pokażę inne książeczki dotykowe.

      Usuń
    2. super! zapraszam do siebie!
      vstka.blogspot.com pozdrawiam paaa

      Usuń
    3. Dziękuję. Będę zaglądać, jak dotąd.

      Usuń
  7. fajowe te książeczki ja ostatnio suuper wielkie auto za 3 zł kupiłam własnie w takim miejscu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na fajne zabawki też da się trafić, tak jak Wasze auto.

      Usuń
  8. poproszę o namiary na ten sklep!
    Mamy ksiązki z tej serii, chwalimy sobie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria jest dość bogata. A inne też są rewelacyjne. Jestem zachwycona tym wydawnictwem od dawna. Szkoda, że książki są tak drogie.
      Namiary poszły na FB.

      Usuń
  9. Ja czasami jezdze na lowy do typowo dzieciecego szmateksu (tak, tutaj tez sa). Maja tam tez spory regal z ksiazeczkami i za kazdym razem sie przy nim zatrzymuje, ale chyba tylko raz udalo mi sie znalezc cos fajnego. Ksiazki sa poukladane byle jak, pomieszane pozycje dla maluszkow z lektura dla szkolniakow. A szkoda, bo zawsze oczy mi sie swieca na widok ksiazeczek, ale nie mam czasu zeby 3 godziny przeczesywac caly regal. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest porządek, ale książek znacznie mniej.

      Usuń
  10. jeju no, ze ja nie umiem odnaleźć się w sh, uważam to za moją wielką wadę chyba :/ Super książeczki no i ta cena, rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dla siebie znalazłam coś tylko raz. I to sukienkę, jaką zawsze chciałam mieć. Z ubrankami dla Tygrysa jakoś łatwiej.

      Usuń
  11. Ja też od kiedy jest młoda lubię chodzić do SH, niestety ciuszki w jej rozmiarze często są już przebrane ale wiele razy udało mi się upolować jakąś perełkę. Młoda jest maniaczką przytulanek i to najczęściej one są towarem kupowanym przez nas w SH. Szkoda, że nam nie udało się upolować takich fajnych książeczek, mamy dwie tego typu dostaliśmy od znajomych, fajna sprawa.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze pierwsze kroki kieruję do regału z książkami. Dopiero potem idę do wieszaków z ubraniami. Tak naprawdę mam coraz mniej czasu i okazji, żeby przeglądać je dokładnie. Ale czasem udaje się coś znaleźć.

      Usuń
  12. Książkomaniacy :D I dobrze! Zakocha się w książeczkach za młodu, potem też będzie czytał :)
    A teraz kończę bo się najstarszy o Narnię upomina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Mam nadzieję, że Tygrys pokocha książki, tak jak my.

      Usuń