czwartek, 26 listopada 2015

Harce Tygrysa w 12 miesiącu

12 miesiąc przyniósł pierwsze kroczki Tygrysa przy meblach. Z początku bokiem przytrzymując się rękoma kanapy czy szafek. Teraz chodzi sobie bokiem, przodem. Podtrzymując się jedną łapką, drugą czasem machając. 

Pod koniec 12 miesiąca dostaliśmy od Przyjaciółki jeździk/pchacz po Jej siostrzenicach. Tygrys nieśmiało próbuje za nim chodzić, a że nie zdąża wygląda przezabawnie lekko pochylony, z pupą do góry. Na razie nie ma odwagi, żeby podtrzymywany za rączki zrobić samodzielny kroczek. Ale to już chyba niedługo, bo bez podtrzymywania potrafi stać przez kilkanaście sekund. Z pozycji stojącej, klęczącej pada z uniesionymi do góry rękami na dywan/kanapę. Na szczęście z twardymi meblami jeszcze się nie próbuje. Chociaż bliskie spotkania z tymi wydawałoby się miękkimi przyniosło już pierwsze siniaki, po tym jak Młody nie wyczuł odległości. Na czworaka zasuwa po mieszkaniu w iście ekspresowym tempie. Słychać tylko „szlap, szlap”. Opanował też raczkowanie z jednoczesnym przenoszeniem lub przesuwaniem jakiegoś przedmiotu.


Tym sposobem większość zakamarków w mieszkaniu jest do zdobycia. Nie ma już mowy o zostawieniu czegokolwiek na stoliku czy kanapie. Do tego rączki sięgają coraz wyżej. Co kilka dni jesteśmy zadziwieni, jak spadają książki z kolejnych półek. Oczywiście otwarcie szafek nie jest problemem (na szczęście szuflady pozbawione uchwytów póki co są bezpieczne). Tygrys upodobał sobie jedną z papierami rodziców. Druga z ubraniami Mamatu nie jest dla Niego z byt atrakcyjna. 

Ulubioną zabawą w 12 miesiącu jest wchodzenie i schodzenie z kanapy. Jako, że jest ciągle za wysoka, jak na możliwości Tygrysa wykorzystuje każdą okazję, która umożliwi Mu wdrapanie się. Wystarczy, że któreś z nas siedzi na podłodze w pobliżu kanapy, Młody jest już na górze. Czasem próbuje z jakimś przedmiotem, co jak Mamatu się zagapi, kończy się źle. Na szczęście dzięki Tatatu do perfekcji opanował schodzenie z kanapy. Odwraca się tyłem i jest już na dole. Ale jak już się wdrapie zasuwa od szczytku do szczytku, a my za Nim. Czasem mały Skubaniec odwraca naszą uwagę zrzucając na podłogę zabawkę, albo pokazując coś za nami, a kiedy się schylimy/odwrócimy jest już na drugim końcu kanapy. A radości przy tym co niemiara. Tygrys opanował też wchodzenie i wychodzenie z łóżeczka po wyjęciu szczebelków. O ile to pierwsze wychodzi raczej bez problemów, to gorzej radzi sobie z wychodzeniem. Nie może trafić w przestrzeń między szczebelkami. Jak już się uda, chwyta się jedną ręką za szczebelek i po chwili jest na podłodze. Strasznie się denerwuje, jak ma ochotę wyjść, a szczebelki są założone. Zabawnie wyglądają nóżki między nimi i pupa próbująca się wydostać. Mniej zabawna jest towarzysząca tej czynności histeria. 


Synuś sprawdza czy rodzice i inne osoby mają na stopach kapcie. Jeśli nie będzie tak długo pokazywał paluszkiem aż ich nie nałożymy. Zdarza się, ze sam je nam nakłada.

Dalej lubi się przytulać. Do maskotek, porozkładanych po domu koców i co najważniejsze do nas. Potrafi wdrapywać się po nas (już wiem dlaczego mam całe uda w siniakach) i wtulać. Potrafi padać na nas i się tulić. Oj, bardzo to lubimy. Robi „pi, pi” na naszych i dziadkowych nosach. Potrafi pokazać, gdzie miś/tata/mama itd. ma oczko, nos, zęby, okulary. Te ostatnie szczególnie sobie upodobał.

Na hasło „hura” podnosi ręce do góry, a to za sprawą pewnych książeczek, o których wkrótce napiszemy.

Ulubione zabawy to w dalszym ciągu książeczki i autka. A z nowości ciąganie przez rodziców Tygrysa w kocu po mieszkaniu, przyczepianie magnesów do lodówki i gra na cymbałkach. Czasami Synek sam wymyśla sobie zabawy np. przerzucanie drewnianych klocków z wiaderka do nocnika (póki co do tego tylko służy).


Nowy miesiąc nie przyniósł nowych słów (poza jednym kagun cokolwiek ono znaczy?), ale Synuś jest nieźle rozgadany. Czasem Jego monologi przypominają te spod przysłowiowej budki z piwem. Upodobał sobie odgłosy tzw. indiańskie, czyli wydawane przez usteczka odpowiednio wspierane przez małe paluszki. Na widok zegarka kląsa, a świnka też prowokuje odpowiednie dźwięki i nie jest to „chrum, chrum”, tylko ta bardziej dosadna wersja.

Od dłuższego czasu mamy problem ze snem. Młody o stałych godzinach zanosi się płaczem. Czasem przy tym siedzi i najczęściej nie jest wybudzony. Wystarczy, że pogłaskamy Go po głowie, damy smoczek i się uspokaja. Są noce, że biegamy do Niego po kilka razy. Drugi problem to histerie. Oj, jak na coś się uprze, jak czegoś mu nie wolno to zanosi się tak, że aż trzęsie się ze złości. Nawet proste czynności, z którymi sobie nie radzi np. nie sięga do czegoś, wywołują od razu złość. Zdarzają się i zabawne histerie, jak wtedy, gdy zezłościła Tygrysa własna kończyna górna. Nie pasowała Mu ręka. Bił ją, próbował jakby oderwać, a jak się nie dało wpadał w histerię. Niestety akurat w tym nie mogliśmy Mu pomóc.

W dalszym ciągu ulubioną czynnością Tygrysa jest „am”. Naprawdę się cieszę, że nie mam w domu niejadka, ale głodomór też potrafi dać się we znaki. Bo ręce opadają, jak po pół godzinie od zjedzenia posiłku Młody dopomina się o kolejny. I nie ważne co, byle jeść. Ostatnio na rodzinnej imprezie przymierzał się do tatara. Nie może widzieć tego, co jest na stole, bo nie odpuści, jak nie dostanie czegoś do buzi. A jak podanie posiłku się opóźnia, to włącza się syrena alarmowa.



I, jak na Tygrysiątko przystało, lubi przytulasy, pierdziawki, łaskotki. Czasem są straty i niekoniecznie dotyczą Młodego. Zawsze w zabawie pilnuję oczu (Synek naszej koleżanki uszkodził jej rogówkę), a tu pewnego poranka Tygrys przywalił mi z tzw. bani w oko tak, że przez kilka dni bolał mnie oczodół, a wokół miałam delikatny siniak. Ale zabawa była przednia, przynajmniej do tej chwili. Tego poranka dość szybko się obudziłam :)

14 komentarzy:

  1. Fajnie, że Tygrys zaczyna chodzić. Lada chwila zacznie sam! :) Słodki głodomorek z niego - tak jak z Amelki. Kiedy dostanie obiad, za pól godziny musi coś jeść. Zazwyczaj mleko. ;)
    W oko często można oberwać. Dzieci nie wiedzą, że nie można, dobrze wiec, że uważasz. :) mnie kiedyś Amelka uderzyła grzechotką i ucierpiały trochę moje jedynki :)
    Z tą rączką to faktycznie ciekawie, ale chyba dzieciaki mają takie swoje"fazy". Znajomej córeczka , kiedy zauważyła swoje włosy ciągnęła za nie i płakała, był istny szał, nie chciała puścić. Więc chyba lepsza opcja z rączką :D
    Tygrys to uroczy chłopiec. Jejku już 12 miesięcy.. Jak to leci.. :)
    Buziaki kochani! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy to dopiero będzie się działo. A jak zacznie tracić więcej energii, to dopiero będzie miał apetyt. Czyli Amelka to też mały żarłok. Ale nie ma co narzekać. Niech apetyt jak najdłużej mi dopisuje.
      Synek naszej koleżanki paluszkiem uszkodził jej rogówkę i teraz ma poważne problemy. Wraca to od czasu do czasu. Także trzeba uważać, chociaż przy dzieciach nie da się wszystkiego przewidzieć.
      Buźka

      Usuń
  2. Jaki piękny duży Tygrys :D niedługo będzie śmigał po mieszkaniu i robił brykał po meblach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w pokoiku zafundowaliśmy Tygrysowi schodkowy regał, idealny do wspinania. Oj będzie się działo.

      Usuń
  3. Haha u nas z jedzeniem jest to samo i od prawie pięciu lat zapał do jedzenia nic nie słabnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oby jak najdłużej. Oczywiście w granicach rozsądku.

      Usuń
  4. Wiele już potrafi ,to wulkan energii. Nic dziwnego że tyle je jak taki aktywny.W naszej kolekcji misiowej ,,Kubusia Puchatka ,,nie posiadamy mamy za to wielkiego osła z kokardką na ogonie.ulubiona zabawka Kuby teraz wygląda nie co wyeksploatowaną. Pozdrawiam I życzę pierwszych samodzielnych kroczkow Tygryskowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak Tygrysa nosi po pokoju, że mówimy na Niego irobotrumba. Obija się o mebel i w drugą stronę. A my za Nim :)
      Mogę zdradzić, że pierwsze trzy kroczki już za nami.

      Usuń
  5. energiczny chlop a co, do tego wygadany, czego chciec wiecej ? chodzenie to kwestia czasu i zobaczysz co wtedy bedzie sie dzialo :Pgratulacje postepow :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Sami się zastanawiamy skąd Młody czerpie energię.
      Buziaki

      Usuń
  6. Fajnie się czyta o tym Waszym małym, rozbrykanym Tygrysku - aż się sama buzia cieszy :)

    Widzę, że pierwsze samodzielne kroczki już stały się Waszym udziałem - wrażenia na pewno niezapomniane :) My po pierwszych krokach Młodego wpadliśmy dosłownie w jakiś amok, biegaliśmy po całym mieszkaniu ze szczęścia jak wariaci, podrzucaliśmy go w górę krzycząc "hurrrraaaa!" - a on patrzył na nas z miną mówiącą: "no co wy? przecież to nic wielkiego ! o co w ogóle tyle zamieszania?" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od razu chwyciłam za telefon, żeby z Mężem się podzielić wiadomością. Na szczęście Chłopak także Tacie zrobił przyjemność jednym kroczkiem.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Ale śliczny chłopczyk, rozwija się pięknie, lada chwila nie będzie chodził tylko biegał wiem co mówię u nas było podobnie :) teraz oczy to naprawdę trzeba będzie mieć już wszędzie. Fajnie czytać o Waszych postępach. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj to niedługo będzie się u Was działo :) Choć ja bardzo się cieszyłam jak Kruszynka zaczęła sama chodzić i nie trzeba jej było ciągle nosić, teraz jej się już znudziło chodzenie i uwielbia być noszona :)

    OdpowiedzUsuń