Czerwiec za nami. Ospa wybiła nas z rytmu. Opóźniła wiele spraw zawodowych, nawarstwiła te domowe i trochę czasu minęło zanim wyszliśmy na prostą. Najważniejsze, że Tygrys już zdrowy i ma tą paskudną chorobę za sobą. W sumie tak bardzo Chłopaka nie wysypało. Najwięcej na zewnętrznej stronie lewej dłoni. Ale był naprawdę dzielny. Nie drapał się, choć strupki długo się trzymały.
Ospa trochę pomieszała nam w kalendarzu. Ominęliśmy dwie imprezy urodzinowe naszych chrześniaków. Jedną co prawda nadrobiliśmy, druga przed nami. Ale najbardziej mi szkoda, że nie mogliśmy wspólnie uczestniczyć w Chrzcie najbliższego i jedynego kuzyna Tygrysa. Choć ten akurat tak bardzo nie żałował. Jak sam stwierdził, że trochę szkoda, ale w sumie to nie żałuje, bo nie musi iść do kościoła. Ach ten kościół... Niedzielne poranki nie są zbyt fajne w naszym domu. Także sama świętowałam w niedzielę sprzed trzech tygodni. Musiałam, bo przybył mi kolejny chrześniak. Ale dziwnie się czułam sama bez moich Chłopaków. Cóż... Choroba zawsze wybiera najmniej odpowiedni moment. Na plus jest to, że mogliśmy posiedzieć sobie razem w domu. Co prawda po powrocie do pracy czekało mnie sporo zadań z pilnymi terminami. A z drugiej strony pewne sprawy udało się ruszyć do przodu, chociażby fotoksiążkę dla pań na pożegnanie przedszkola i ostatnią wycieczkę w gronie przedszkolaków. Ale zanim to...
Wspominaliśmy patrona Tygrysa, a w niedzielę 20 czerwca wspólnie z dziadkami i chrzestną Tygrysa świętowaliśmy te imieniny. Prezenty były oczywiście w tygodniu, ale na imprezce nie zabrakło torcika od babci i bezy od mamy. Dla gości, bo Tygrys w takich przysmakach nie gustuje. Za to z przyjemnością raczył się kiełbachą z grilla. I truskawkami, które pochłaniamy jak często się da. A ja wreszcie dotarłam do łąkowej kwiaciarni.
Kolejne dni upłynęły w bardzo nerwowej atmosferze. Terminy i stres w pracy, masa telefonów w związku z końcem przedszkola. Do tego stresy Tygrysa z tym związane. Było ciężko. Mózgowe wifi działało wręcz książkowo. Niezbyt dobrze nam było, ale mam nadzieję, że wszyscy dojdziemy do ładu i naprawimy to, co jest do zrobienia.
23 czerwca uroczyście pożegnaliśmy przedszkole. Sporo wzruszeń przyniosło to popołudnie. Dla nas rodziców, bo dla Tygrysa był to ogromny stres. Przebieranie, występ, własna kwestia. Dużo to Go kosztowało. Ale panie i dzieci naprawdę się postarały. Takich uroczystości jeszcze nie mieliśmy (i już mieć nie będziemy :( w przedszkolu. Polonez w pięknych stylizowanych strojach. Jestem pod wrażeniem dzieciaków, które zapamiętały te wszystkie figury. Wierszyki w duetach i piosenki z dużą ilością zwrotek. Aż za dużo. Łzy i ogromne wzruszenie. Przypadło mi w udziale podziękowanie paniom i naprawdę trudno było mi wydobyć z siebie słowa. Po uroczystości grill, lody i luźne rozmowy. Żegnamy przedszkole. Tygrys bez żalu. Chłopak nie cierpiał placówki. Myśleliśmy, że każdy tydzień/miesiąc/rok przyniesie zmianę. Nic z tych rzeczy. Jeszcze ostatniego dnia czerwca był płacz. Ale myślę, że mimo to dobrze będzie wspominał ten czas i swoje panie. Ja poczułam delikatny uścisk, bo nauczycielki były w porządku. Bardzo mi pomagały. Może nie było nie wiadomo jakich zajęć i działań, ale przynajmniej było widać, że te, które są robiły dzieci. Poza tym Tygrysowi to akurat pasowało. Za dużo nowości i niespodzianek by Mu nie służyło. Ja "kończę" przedszkole z wiarą w ludzi. Rodzice (może czasem ponaglani) spieli się i udało nam się wydrukować fotoksiążkę ze zdjęciami naszych dzieci i ich obrazkami dla pań na koniec przedszkola. Bardzo pomogli mi w organizacji uroczystości. Jeden sms z prośbą o pomoc i natychmiastowa pozytywna reakcja. A i spotkało mnie wiele miłych słów, podziękowań i piękny bukiet. Nie oczekiwałam ich wcale, bo chodziło o dzieciaki, ale to było miłe. Starałam się przez te lata dobrze wykonywać rolę, w którą wkręcił mnie Mąż. Ale najważniejsze z czym kończymy przygodę z przedszkolem to przyjaźń. Nie Tygrysa, ale nasza z rodzicami z jednej z koleżanek. Tego, cztery lata zupełnie się nie spodziewałam. Tygrys trochę żałuje, że to nie rodzina jakiegoś lubianego kolegi. Pewnie fajnie by było, ale akurat wśród rodziców chłopaków przyciąganie nie zadziałało.
Kolejna niedziela. Domowa. Ranek, jak to przed wyjściem do kościoła bywa, dość nerwowy. Potem obiad z miejscowymi dziadkami, a potem długo przez Tygrysa wyczekiwana przejażdżka rowerowa. Obowiązkowo ścieżką rowerową. Nakręciliśmy prawie 9 km, choć powrót nie był łatwy, bo Chłopak wpadł w histerię z powodu komarów. Chyba dziadkowie w mieście Go słyszeli. Wolałabym, żeby mni gryzły, ale młodsza krew chyba bardziej im odpowiada. A w dzieciństwie bywałam cała zgryziona. Wyglądałam o wiele gorzej niż Tygrys w ospie. Ale, jak swędzi i drażni, takie argumenty nie trafiają. I nadeszły ostatnie dni przedszkola, ostatnie rysunki i spotkania z kolegami. Na rysunkach widać nową pasję Synka. Obok motoryzacji i historii pojawiła się piłka.
A popołudniami tworzyliśmy klimacik na tarasie. Udało się z pomocą dziadków zainstalować zasłony, które przeszły już chrzest bojowy podczas letniej burzy. Najbardziej pożądaną przez trzy pokolenia tygrysiej rodziny miejscówką jest hamak. Jeszcze tylko lampeczki i jest moc.
Dla nas to trudny miesiąc, nawet bardzo. Na szczęście przyroda idzie swoim rytmem. Kolejne rośliny obsypują się kwieciem. Krzewy i drzewa owocami. A ze szklarni wynosimy kolejne koszyki ogórków. Sporo pochłonęliśmy, sporo ukisiłam, a teraz czekamy aż zazielenią się pomidory. I jeszcze na cukinię. I na spokój. Bardzo liczę na to, że lipiec przyniesie dla naszej trójki spokój ducha. Niech będzie intensywny, ale w spokoju i miłości.
Kochani, dla wszystkich życzymy pięknych wakacji.
Piękny macie ten taras i zasłony dają Wam prywatność, nie tylko cień.
OdpowiedzUsuńOgórki i truskawki macie piękne. U nas trzeba jeszcze z pola poczekać.
Życzę Wam zdrowia, spokoju i mnóstwa upraw!
Prywatność była istotna. Męczące było zaglądanie naszej sąsiadki.
UsuńMy czekamy na pomidorki.
I dla Was pięknego lata.
Ten taras!!! No rewelacja normalnie! :D
OdpowiedzUsuńZa nami też zakończenie przedszkola... Emocjonalnie trudny czas, choć piękny.
Dziękuję. Nam też się podoba. Dziwię się, że wcześniej go nie chciałam.
UsuńA przedszkole... Już za nami. Przed nami nowe.
Intensywny czas za wami. Taras piękny. Miłych wakacji - zbierajcie siły przed szkołą.
OdpowiedzUsuńTakie uroki lata. Czas przyspiesza, ale jesienią zwolni i to jest piękne. A szkoła... Jest z tyłu głowy.
Usuń