Intensywne tygodnie za nami, a przyuważyłam, że mam małe zaległości. Umknęła mi końcówka marca. Niestety nie robiłam notatek na bieżąco, a że pamięć mam słabą (i zdjęć jakoś mało), to trudno mi będzie odtworzyć ten czas, ale choć ślad ostatnich 10 dni marca postaram się zostawić.
Aż mi się śmiać chce, jak przypominam sobie życzenie wyrażone pod ostatnią naszą opowieścią. Żeby kolejne dni przyniosły więcej dobrego. Niestety... Sami wiecie, jakie decyzje zapadły i utrudniły życie wielu rodzinom w tym nam. Ale zanim przedszkola zostały zamknięte Tygrys wrócił do placówki jak się okazało na tydzień. Pierwszego dnia (w poniedziałek) nieźle nas wystraszył... Kończymy pracę, wychodzimy na dwór i czekamy na Młodego z babcią. Przychodzi cały zapłakany. Okazało się, że tak bolała Go głowa. Zdążył jeszcze zabrudzić nam plac przed budynkiem firmy. Na szczęście to były perturbacje żołądkowe. Raz na jakiś czas coś Chłopakowi siądzie na żółądeczku i ma potworne bóle głowy. W domu pospał chwilkę i doszedł do siebie. Biedny nawet nie miał siły przetestować figurek, na które tak czekał. Ale w kolejne dni intensywnie bawiliśmy się w bogów greckich, odtwarzając różne historie, najczęściej bitwę trojańską i Odyseusza. A i tak po kilku dniach (niczego innego się nie spodziewałam) figurki odeszły w zapomnienie na rzecz zabawy w pieska. Wiadomo w roli rzeczonego Tygrys z imieniem Ares. Nie mogło być inaczej. Bóg wojny rządzi.
My z kolei co drugi dzień zaczęliśmy pracę w systemie zdalnym. Dopóki Młody był w przedszkolu było to do ogarnięcia, ale ostatnie dni marca z Chłopakiem w domu i zdalną pracą, to już była niezła jazda. Trudno mi pogodzić wszystko. Młodego i jego potrzeby, pracę i obowiązki. Zżera mnie to od środka, ale nie jestem w tym odosobniona. Wiele z Was to zna. Ale koniec końców daliśmy radę i nadal dajemy. Raz zdalna, raz zasiłek, urlop, babcia i ogarniamy tą rzeczywistość. Choć najbardziej męczy świadomość, że nie wiadomo jak długo ten stan potrwa.
Z przyjemniejszych rzeczy... Zaczęliśmy prace na podwórku, a raczej Chłopcy zaczęli, bo ja w sobotę i na początku ostatniego marcowego tygodnia zawzięłam się i szorowałam dom. Nie to, że musiałam na święta. Nie mam z tym problemu, ale jakoś chciało się już mieć czyste okna i mniej kurzu w domu. Zakwasy były. A najgorsze jest to, że poza przejrzystym widokiem za oknem, efektów specjalnie nie widać. A nie przepraszam... kochany Synuś zauważył odpicowaną kozę (ta do ogrzewania, żeby nie było). Za to rezultat pracy moich mężczyzn, dużego i małego, widać z daleka. Marzyła nam się nieduża folia/tunel/szklarnia (jak zwał tak zwał). Skrzynkowa uprawa pomidorów i ogórków w zeszłym roku nie przyniosła obfitych plonów. Wiatry i niezbyt rozległa powierzchnia dla sadzonek nie przyniosły efektów. Rzutem na taśmę zamówiliśmy szklarnię i wywrotkę ziemi. Chłopaki (Tata i Dziadek) zmontowali tunel, a kolejna ekipa (Tata i Syn) nawieźli ziemię (pozostała przyda się do łatania dziur na podwórku). Muszę pochwalić Tygrysa, który naprawdę ciężko pracował. Zasuwał ze swoją taczką równo z Tatą. Lubi się teraz chwalić, że szli łeb w łeb, każdy z taczką odpowiednią do swoich możliwości. Jeszcze trochę pracy jest, ale już widać efekt. Nie mogę się doczekać sadzonek.
Też ostatnio zaniedbałam swój blog, dzisiaj wieczorem wrzucę post, ale przykro patrzeć na takie odległe daty...
OdpowiedzUsuńU Was jak zwykle sporo nowości. Tunelu zazdroszczę, bo ja nie ogarnę w tym roku niestety tego. Będziecie mieć na pewno wspaniałe uprawy. Hihi, nowej biblioteczki u Tygrysa też zazdroszczę, bo to obecnie odkładam na później. Za to kupiłam biurko, które stoi u synka w pokoju, ale prawda jest taka, że woli ze mną w kuchni przy stole rysować niż u siebie. Chociaż tu pewnie wiek ma znaczenie, bo Wasz Tygrys jest starszy chyba o 2 lata od mojego brzdąca.
Życzę Wam zdrowia i wspaniałego czasu.
Trudno pogodzić wszystkie obowiązki. Blog tak naprawdę jest tym ostatnim. Nic na siłę, bo inaczej nie jest to już przyjemność.
UsuńNam bardzo zależało na folii, bo takie wiatry u nas hulają, że w zeszłym roku wyrwały rośliny z ziemi. Mieliśmy trochę pomidorów i ogórków, ale ciężko im było. Folia do skręcenia dla dwóch szybka. Więcej pracy teraz, ale lada dzień będzie gotowa.
My mamy łatwiej, bo dziadek Tygrysa jest stolarzem, a dla wnuka zostawi inne obowiązki. Teraz czas na biurko, bo szkoła od września.
Buziaki
Super, że macie stolarza w rodzinie i to bliskiej! My mamy swoje drewno, ale niestety stolarza w rodzinie i znajomych brak.
UsuńŻyczę Wam urodzaju pod folią :)
A nam ciągle drewna brakuje :) Może trzeba połączyć siły :)
UsuńDziękuję. Ciekawi jesteśmy tych plonów z folii.
Na szczęście blogi są po to, żeby sprawiać nam przyjemność i nic na siłę :) Nie masz czasu to nie piszesz- kto jest z Tobą dla Ciebie a nie dla wymiany komentarzy to zagląda i będzie zaglądać niezależnie od częstotliwości wrzucania nowych postów :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Mi szkoda o tyle, że lubię wracać do tych wpisów (to taki nasz rodzinny pamiętnik) i fajnie mieć w miarę opisaną tą naszą codzienność.
UsuńNo tak, to też prawda :) Ja też lubię wracać do moich starych wpisów i powspominać.
UsuńOto właśnie chodzi :)
UsuńBiblioteczka ekstra...
OdpowiedzUsuńU nas też co jakiś czas historie żołądkowe z bólem głowy, więc wiem, o czym mówisz.
Co do zdalnej szkoły zaś, to junior niestety skończył 8 lat, opieka na niego się już nie należy, a weź tu zostaw dziecko w tym wieku samo w domu na 8 godzin. Na szczęście dogląda go babcia - wyjścia nie ma.
Dziękujemy. Niby prosty mebel, ale pokój wygląda inaczej.
UsuńKolejną akcję żołądkową właśnie przeżywamy. Tygrys odsypia, a ja mogę odpisać na komentarze.
Współczuję Wam tej zdalnej, ale sama też coraz bardziej biorę pod uwagę taki scenariusz. Nic się chyba do września nie zmieni. I też pewnie będziemy się wspierać dziadkami. Gorzej, że nie potrafią ogarnąć komputera. Będzie szybki kurs dla seniora.
Pozdrawiam i dużo sił życzę
Świetna biblioteczka. Nas zamknięcie żłobka kompletnie dobiło i spowodowało totalny zjazd nastroju. Dobrze, że mamy dziadków, którzy są chętni żeby pomóc ale już widzę, że oni też są zmęczeni. Kiedyś jak zabierałam dzieci ok. 16 to było "posiedźcie jeszcze trochę", teraz właściwie młodzież jest wystawiana za drzwi ;-) . Mam nadzieję, że Tygrys zacznie szkołę normalnie, chociaż z przerwami na zdalną naukę chyba też niestety musicie się liczyć
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Zasługa dziadka.
UsuńMy póki co ogarniamy, ale to zasługa szefa, który idzie nam na rękę że zdalną. Choć męczy mnie to lawirowanie między pracą, potrzebami Tygrysa i obowiązkami domowymi. Ale taki czas i chyba wszyscy to rozumieją. Mam nadzieję, że przed nami/Wami ostatni tydzień bez placówek.
Przedszkolaki wracają. Szkoły niestety nie :-( .
OdpowiedzUsuńNam to bardzo ułatwia życie, bo przyszedł moment, że pewnych rzeczy nie zrobimy zdalnie. Także odetchnęliśmy z ulgą. Mam tylko nadzieję, że i szkolniaki wrócą. Tak długo już to trwa. I dzieci i rodzice mają już dość. Wiesz to najlepiej.
UsuńWow! Imponująca biblioteczkę macie. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńNiby zwykle półki, ale z zawartością i na nas robią wrażenie 😀
UsuńWow ale wypasiona biblioteczka. Fajne figurki herosow greckch. Podobaja mi sie.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że za chwilę miejsce się skończy. Figurki dla miłośnika mitologii rewelacja.
Usuń