wtorek, 19 stycznia 2021

Styczniowe opowieści #1

Za nami połowa pierwszego miesiąca nowego roku. I choć zaczął się dla nas całkiem poważną awarią w domu, należał do całkiem przyjemnych. Trwaliśmy w świątecznej radości. Do tego w połowie stycznia świat za sprawą mrozu i śniegu nabrał wreszcie zimowego klimatu. Zrobiło się jeszcze przyjemniej. Co prawda bałwana nie udało się ulepić, ale w ruch poszły sanki i inne zimowe atrakcje (orły/anioły, śnieżki i tropy). Radość na twarzy Tygrysa bezcenna. Cieszę się, że choć przez kilka dni dzieciaki miały prawdziwą zimę.







Na zewnątrz mróz, w domu ciepło od ognia. Rozpalanie kozy i podkładanie kolejnych drewienek to sama przyjemność. Na szczęście choinka na wyższe temperatury nie protestuje i towarzyszy nam nadal. W tym roku ustawiliśmy ją w takim miejscu, że nie zabiera nam zbytnio przestrzeni do życia i będzie nam towarzyszyła pewnie do ostatniego styczniowego weekendu. Na choince oczyw
iście barwne lampki, a w tle kolędy. Tylko pierniki  szybko się skończyły. Ostatnimi, które wypełniły nasze łakome brzuchy były piękności i słodkości od Tynki. "Gdzie nie ugryzę tam lukier" cieszył się Tygrys. 




Tata Tygrysa sprawił nam równie wielką kulinarną przyjemność. W Nowy Rok na stół wjechało sushi, co prawda w wersji ubogiej, bo wybraliśmy się po produkty w późne sylwestrowe popołudnie i ciężko było cokolwiek dostać, ale i tak było pyszne. A pod koniec stycznia zrobiliśmy powtórkę zaopatrując się wcześniej w różności, które urozmaiciły danie. 


Mimo, że w ferie przedszkole pracowało normalnie (poza świętami prawosławnymi) i o dziwo nie było łączonych grup, postanowiliśmy zatrzymać Tygrysa w domu. Spędził kilka dni z mamą i tatą. Myślę, że każdemu z nas taki czas był potrzebny. W związku z tym, że istniało mniejsze ryzyko przywleczenia czegoś z zewnątrz, spotkaliśmy się z dziadkami na obiedzie 6 stycznia, a na koniec ferii oddaliśmy Chłopaka dziadkom na trzy godzinki i my mieliśmy tą chwilę tylko dla siebie. Synek bardzo się za dziadkami stęsknił. My również, ale dawkujemy wspólny czas z troski o nich i o samych siebie. Sporo nam odbiera ta pandemia jeśli chodzi o relacje. Ominęły nas chrzciny u przyjaciół. Normalnie świętowalibyśmy razem, a tak mieliśmy tylko relację ustną i fotograficzną. Kiedy poznamy malutką? Nie wiemy. 

Połowa stycznia minęła nam na bólu ząbków Tygrysa. Kilka na raz zaczęło się ruszać. Zanim te wypadły pojawiły się stałe. Wycierpiał się Chłopak. Nie pozwalał sobie wyrwać i ostatecznie dentystka pozbyła się dwóch naraz (ku pamięci 18.01). Było trochę płaczu, ale raczej ze strachu i zaskoczenia, niż z bólu. 

Wraz z Nowym Rokiem Tygrys powrócił do aktywności, które wiosną poszły w zapomnienie. Ponownie zaczął układać puzzle. Mieliśmy w domu puzzlowe dywany. Przybyły dwa nowe pudełka. Do tego lego. Ciocia J. z rodzinką na święta obdarowała Tygrysa zestawem lego creator. Tak się Chłopak wkręcił, że zaczął rozkładać i układać zestawy Lego Arctic, które chyba rok kurzyły się na półce. Po prostu przyszedł ten czas. Z własnych oszczędności zakupił nowy zestaw. Zrezygnował z kolejnego wymarzonego auta, na które zbierał i część pieniążków przeznaczył na lego. Fajne to były zakupy. Chłopak wybrał dość drogi zestaw, ale kiedy zorientował się, że poświęci prawie wszystkie swoje oszczędności, zrezygnował i zakupił całkiem fajny za 1:3 tej kwoty. Rozpakowywanie zmywarki za 2 zł przyniosło efekty. Synuś ma świadomość ile wysiłku musi włożyć, żeby znowu nazbierać wydaną kwotę. 



Tata Tygrysa wciągnął się ostatnio w szachy i zakupiliśmy piękne drewniane. Sama przyjemność gra na takiej planszy. 


W dalszym ciągu w użyciu mamy koraliki. Nie w tak częstym, jak przed Bożym Narodzeniem, ale kilka obrazków powstało. Tygrys stwierdził, że nie licząc stycznia, do Wielkanocy pozostało tylko dwa miesiące, więc mamy już kilka prac w temacie. Pokaźny koszyk, krzyż i Chrystusa Zmartwychwstałego. Przed nami koralikowe upominki na Dzień Babci i Dziadka. 


Ulubionym tematem czytelniczym stycznia okazała się mitologia. Przeczytaliśmy kilka świetnych tytułów dla dzieci, które zainspirowały nas do zrobienia naszego pierwszego lapbooka w temacie. Prace trwają. 

Mało mieliśmy wieczorów tylko dla siebie. Na feriach Tygrys siedział długo, miał też kilka trudncyh dni, kiedy wieczorami nie odchodziłam do niego. Ale jak mieliśmy chwilę dla siebie, Tata szlifował szachy na aplikacji, a ja chwyciłam za szydełko. Zachwyt męża nad świątecznymi zazdrostkami, zachęcił mnie do wydziergania nowych na wielkanoc. Czas jest krtóki, więc niestety zaniedbuję książki, ale wieczorami staram się przeczytać choć kilka stron. 



Kochani, życzę Wam udanej końcówki stycznia. W zdrowiu i spokoju. 

20 komentarzy:

  1. Super zima do Was zawitała. U nas też przez jakiś tydzień było biało. Niestety dziś już wszystko płynie... ale udało nam się nawet kilka razy pójść na sanki. Radość dzieci - bezcenna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też około tygodnia, ale i z tego się cieszyliśmy. Chociaż tyle dla dzieci w tym trudnym czasie.

      Usuń
  2. Piękny, bo rodzinnie spędzony czas💖🤗🌼
    I dla WAS zdrówka, pogody ducha i uśmiechu na kolejne zimowe dni❄⛄😃☕

    OdpowiedzUsuń
  3. U Ciebie jak zawsze kreatywnie, rodzinnie. Pięknie! Miło czytać i oglądać zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko :) Aldona

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie poczytać jak rodzinnie spędzacie czas:) puzzle bardzo mi znajomy widok taki dywan:) u nas trzeci synek i obie cory bardzo lubia puzzlowac, z reszta ja takze wiec dopinguje młodych, kiedys bedziemy układać kilka tysięcy :) ciesze sie ze zima u Was była, dobrze widziec ze gdzies w Polsce jeszcze jest :) pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że i Wy doczekacie się zimy. Ja również puzzlowa, choć w tej chwili dla moich oczu 500 to taka optymalną liczba.

      Usuń
  5. Ta zima chyba zlitowała się na dziećmi...ona jedna;)
    Tegoroczna pogoda na ferie była wyśmienieta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ mi narobiłaś smaka na sushi! Aaaa! Musimy kiedyś też spróbować zrobić w domu, a nie tylko kupować.
    O, zęby, szybciutko :) U nas Elka czeka, kiedy się zaczną kiwać, bo starsi bracia co chwilę tracą kolejne... Gabrysiowi wylatują same, a Rafałowi rwę ja... Dużo stresu, ale jakoś tak wolę, niż się teraz bujać po dentystach :(
    A teraz dobrej nocki bez prądu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tata Tygrysa doszedł do takiej wprawy, że sushi jest wyśmienite. Co prawda w domu unikamy surowej ryby, bo nie mamy w okolicy sprawdzonego źródła, ale jest tyle możliwości, że jest smakowicie.
      Akcja z zębami trwa. Dziś kolejna wizyta. Miało być lakowanie, a trzeba było zaropiały ząbek ogarnąć. Sami byśmy nie poradzili, a Chłopak się męczył. Ciągłe bóle głowy i zębów. Przy pierwszym rzucie przed laty było łatwiej.
      Prądu nadal nie ma. W większości miejscowości w regionie. Ależ zima :)

      Usuń
  7. Sushi uwielbiam, ale nigdy nie robiliśmy sami.
    Taka biała zima to super sprawa:)
    Wszystkiego dobrego dla Was:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbujcie. Tylko warto zakupić dobre i różnorodne składniki.
      Fajna zima, tylko daje nam się we znaki.

      Usuń
  8. Zima w tym roku jest taka jak lubię najbardziej- mroźna, biała i piękna. Jak dla mnie to spełnienie zimowych potrzeb ;) bo przez wiele lat tęskniłam za zimą jaką pamiętam z dzieciństwa i młodości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna, choć nam dała już popalić. Ale cieszę się, że Tygrys może doświadczyć właśnie takiej zimy, jaką my pamiętamy z dzieciństwa.

      Usuń
  9. Brawo z tym Lego. Nik tez bardzo lubi ukladac, ale jak juz ma gotowy pojazd (bo zazwyczaj dostaje wlasnie pojazdy) to nie zgadza sie na ich rozlozenie. ;) Nie i juz. Na szczescie ma tez pojemnik luznych klockow i z nich uklada wlasne... pojazdy, jak by inaczej. :D
    Wspaniala zime macie! U nas spadlo troszke w zeszly wtorek, a dzis w nocy ma sypnac porzadnie. Podobno, bo mialo zaczac juz o 18, a jest po 23 i nadal snieg nie pada. ;)
    Ja tez dopiero wczoraj rozebralam choinke. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Młodego długo stały te pojazdy z serii artic (coś mi świta, że Nikt taż ma takie). Aż przyszedł czas. Musiał dorosnąć i się wprawić. Fajnie, ale niestety przy każdym rozkładaniu są straty w klockach. Zawsze jakiś maluch się zagubi.
      Zimę mamy solidną, piękną, ale dała nam w kość. Napiszę wkrótce.
      My dziś rozbieramy, jak wizyta u lekarza się nie przeciągnie.

      Usuń
  10. Aaa...sushi mniam. U nas ja przygotowuję wszystko a zawija je Zosia. Wprawnie jej komponowanie też wychodzi. Te Wasze to pełna profeska. Haha cieszę się że Tygrysowi lukrowane pierniki smakowały ;p tak dla odmiany napiszę, że uwielbiam je dekorować, ale gdy mam zjeść to najchętniej te bez lukru ;p ;)
    Świetna ta Wasza twórcza codzienność :)
    Na pewno się kiedyś umówimy na sushi ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Z przyjemnością spotkamy się przy sushi. Ja mogłabym codziennie konsumować. Podobnie jak pierniki, ale tu ograniczamy się do okresu świątecznego, żeby móc na co czekać.

    OdpowiedzUsuń