Stało się. I dla mnie w poniedziałek dwa tygodnie temu zadzwonił budzik. Musiałam (co nie oznacza, że chciałam) wrócić do pracy. Myślałam, że jeszcze do końca czerwca będę mogła być w domu z Tygrysem. Niestety nie udało się. W sumie powinnam się cieszyć, że mam do czego wrócić. Na jak długo? Zobaczymy. Z wdrożeniem się w obowiązki nie było tak źle, choć żałuję czasu, którego nie spędzę już z Tygrysem.
Codzienność jest teraz zupełnie inna. Rano odstawiamy Synka do babci, my do pracy, a po południu zaledwie kilka godzin dla nas i sen, bo nazjautrz znów trzeba wcześnie wstać. Młody co prawda do śpiochów nie należy, ale nie jest to już taki fajny, powolny poranek z książką w łóżku, czyli tym, co Tygrysy lubią najbardziej. Pogoda też nie sprzyjała nastrojowi. Deszcz, burze i wiatry. Na szczęście w miniony weekend Tygrys miał okazję poszaleć z sąsiadakami w basenie i na podwórku. Ja ogarnęłam dom, Tata Tygrysa przygotował miejsce przy furtce na rabatkę. Póki co skromniutką, bo urządzanie ogrodu to jeszcze dla nas szkoła wyższa. Ale cztery roślinki już zakorzeniają się w nowym miejscu.W niedzielę na przekór nawałnicy udaliśmy się na spotaknie z przyjaciółmi. Dawno się nie widzieliśmy, a okazja nie byle jaka, bo mamy nową małą osóbkę w naszym przyjacielskim gronie. Aż miło było spędzić czas z ludźmi, którzy są nam tak bliscy, którzy myślą i czują podobnie. Na co dzień brakuje takich relacji. Sąsiedztwo w miarę poprawne, ale relacje raczej powierzchowne. Daleko nam do siebie na niemal wszystkich płaszczyznach. Takie refleksje mnie dopadły w ostatnim czasie, ale kupując działkę, nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Ale nie będę marudzić. Mogło być gorzej. Do uroczego chłopca powędrował jego patron Święty Michał uwieczniony z nszymi tarasowymi donicami, które cieszą oczy. Podobnie, jak każde warzywo ze skrzynki. I cytrynka pierwszy raz obrodzi. Czekamy na plony.
W naszym domowym gronie świętowaliśmy imieniny Tygrysa. Z tej okazji na domową ściankę z ikonami trafiła kolejna. Patron Synka.
W naszym domowym gronie świętowaliśmy imieniny Tygrysa. Z tej okazji na domową ściankę z ikonami trafiła kolejna. Patron Synka.
Tygrysowi i mi udało się dotrzeć do fryzjera. Młody wygląda jak chłopak, a ja jak jego mama, a nie babcia. Wreszcie z uśmiechem mogę patrzeć w lustro. Przy okazji pochwalę się, że patrzę tym chętniej, że zrzuciałam w tym czasie ponad 15 kg. I to nie zasługa pandemii i rzadszych zakupów. Nie ma lepszego motywatora, jak ból.Wygląd jest ważny, ale jeszcze ważniejsze jest samopoczucie i zdrowie. Odkąd mnie ubyło, nie wiem co to ból głowy, a na piętro wchodzę bez zadyszki. Także lepiej nie trzeba.
Minione tygodnie przynisoły Dzień Taty. I kolejna laurka do kolekcji. Tygrys od jesieni niesamowicie rozwinął się w rysowaniu. Przez długi czas był oporny. Szybko się zniechęcał, bo chciał tworzyć dzieła na miarę Kossaka, chociażby. Pierwsze miesiące w pięciolatkach sprawiły, że polubił kredki i tworzy naprawdę fajne obrazki. Mamy ich całe pudło, bo z żadnym, nawet tym który wychodzi w 10 kopiach, nie potrafię się rozstać.
A jak lato to oczywiście truskawki. Już końcówka, a my ciągle mamy nieodsyt.
Końcówka dwóch tygodni w pracy okazała się trudna. Podczas czwartkowej wizyty koleżanki z przedszkola, Tygrysa dopadły dolegliwości żołądkowe. Męczył się biedny. Na szczęście w piątek zasuwał już na spacerze i robił nam zdjęcia. Lepsze, gorsze, ale jesteśmy uwiecznieni w kadrach Młodego. Sobota minęła nam na porządkach, a w niedzielę ruszyliśmy z domu zwiedzać okolicę. Zaczęliśmy od urokliwego miasteczka, historycznej stolicy województwa podlaskiego.
A na niebie mieliśmy takie widoki...
Minione tygodnie przynisoły Dzień Taty. I kolejna laurka do kolekcji. Tygrys od jesieni niesamowicie rozwinął się w rysowaniu. Przez długi czas był oporny. Szybko się zniechęcał, bo chciał tworzyć dzieła na miarę Kossaka, chociażby. Pierwsze miesiące w pięciolatkach sprawiły, że polubił kredki i tworzy naprawdę fajne obrazki. Mamy ich całe pudło, bo z żadnym, nawet tym który wychodzi w 10 kopiach, nie potrafię się rozstać.
A jak lato to oczywiście truskawki. Już końcówka, a my ciągle mamy nieodsyt.
Końcówka dwóch tygodni w pracy okazała się trudna. Podczas czwartkowej wizyty koleżanki z przedszkola, Tygrysa dopadły dolegliwości żołądkowe. Męczył się biedny. Na szczęście w piątek zasuwał już na spacerze i robił nam zdjęcia. Lepsze, gorsze, ale jesteśmy uwiecznieni w kadrach Młodego. Sobota minęła nam na porządkach, a w niedzielę ruszyliśmy z domu zwiedzać okolicę. Zaczęliśmy od urokliwego miasteczka, historycznej stolicy województwa podlaskiego.
A na niebie mieliśmy takie widoki...
Już się boję września, właśnie z uwagi na te obecnie leniwe poranki bez pośpiechu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zrzucenia zbędnych kilogramów, ale mocno współczuję bólu :*
Zdrowie najważniejsze.
Póki co cieszmy się z wakacji.
UsuńW przyszłym tygodniu robię porządek ze zdrowiem, więc mam nadzieję idzie ku dobremu.
No to trzymam kciuki.
UsuńA co konkretnie jeśli mogę spytać?
Dziękuję. Usuwam woreczek.
UsuńJestem z rewizytą 🙋♀️
OdpowiedzUsuńW wolnej chwilce zapoznam się z Twoimi wpisami.
Ty wracasz do pracy, a ja mam w niej "niejasność", bo walczę z ZUS-em!
Pozdrawiam całą Waszą rodzinkę bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedziny na moim blogu 🌸😉🍒☕
Witam w naszych progach.
UsuńCzytałam. Bardzo mi przykro. Wierzę, że wszystko się ułoży.
Serdeczności
Wspaniale u Was.:) Przepiękne ikony, św. Michał też cudny. Gratuluję zrzucenia zbędnych kilogramów i życzę utrzymania wagi. Pozdrawiam Was serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Ikony do nas bardzo przemawiają.
UsuńSerdeczności
Ja wróciłam do pracy na początku maja. Z jednej strony się cieszę, obawiałam się o pracę (mam umowę na czas określony), a z drugiej mam obawy-pracuję w przedszkolu, a w obecnej sytuacji boje sie zarażenia.
OdpowiedzUsuńPrzyznam jednak, że ten czas narodowej kwarantanny był dla naszej rodziny kluczowy. Spędziliśmy więcej czasu z dziećmi i ze sobą.
Rozumiem Twoje obawy. My na co dzień mamy głównie kontakt ze współpracownikami, ale i tak mieliśmy obawy. Na szczęście z każdym dniem, głowa się przyzwyczaja. Inaczej byśmy zwariowali.
UsuńA ten czas był szczególny. Taki błogosławiony.
Powiem Ci, że piękne te zdjęcia Tygrys Wam zrobił :) :)
OdpowiedzUsuńPiękna pamiątka :)
Wreszcie mamy wspólne zdjęcia.
UsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń