środa, 29 maja 2019

A teraz maj dookoła maj...

Nucę sobie pod nosem piosenkę jednego z moich ulubionych zespołów i nie mogę uwierzyć, że za chwilę maj będzie już tylko wspomnieniem. Wiosna rozgościła się na dobre i przyniosła to, co w niej lubię najbardziej… zapach bzu i konwalii. Żałuję tylko, że ten pierwszy nie kwitnie jednak trochę dłużej, choć z drugiej strony wtedy może by spowszedniał. I oczywiście najważniejsi wiosenni gości, których z tęsknotą wyczekiwaliśmy… bociany. Mieszkanie na wsi ma tę zaletę, że nie musimy się nawet ruszać z domu, żeby je zobaczyć. Cieszyliśmy się, jak dzieci, kiedy przy posiłkach mogliśmy obserwować przyloty na naszym niebie. Przez pierwsze dni po powrocie rozgościły się na rozlewiskach wokół domu. Teraz widzimy je na niebie i w gnieździe na kominie nieopodal. Za chwilę będzie ich więcej. I pewnie zanim się obejrzymy będą szykować się do odlotu.

Niestety dni umykają dość szybko, a co za tym idzie na wszystko czasu nie wystarcza. Zajrzałam dziś na archiwum bloga i aż nie mogę uwierzyć, że kiedyś pojawiało się tu tak wiele wpisów w ciągu miesiąca, a teraz mam problem z jednym. W ostatnim czasie większość to recenzje książek. Mało to nas, mało o nas. Najbardziej szkoda mi tych comiesięcznych podsumowań Tygrysa. Zaniedbałam je i to bardzo. Tak naprawdę od czwartych urodzin nie było żadnego wpisu. Udało mi się zanotować kilka tekstów, które mam nadzieję wybrzmią przy okazji innych postów, ale niestety brak systematyczności zrobił swoje. Sporo się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Żałuję, że na bieżąco nie spisywałam wrażeń, ale doba jest za krótka. I tak naprawdę odkąd się przeprowadziliśmy nie mam ochoty sięgać do komputera. Aż trudno mi uwierzyć, bo wcześniej byłam chyba trochę uzależniona. Częściej sięgam do komórki. Zajrzę do Was. Wrzucę zdjęcie i kilka zdań na komentarz na IG. To też fajny sposób na zatrzymanie wspomnień, bardziej systematyczny, ale blog towarzyszy nam od dawna i szkoda, żeby zarastał pajęczynami. Niestety brak czasu i zmęczenie mnie pokonuje. Wraz z dorastaniem Tygrysa wieczory, takie tylko dla nas, są coraz krótsze i zwykle staję przed wyborem: książka, szydełko, serial z Tatą Tygrysa. Czasem zwyczajnie padam. Od dłuższego czasu zasypiam z Tygrysem, bo ma potrzebę bliskości z mamą, a jak wyjdę od niego to jestem zwyczajnie rozbita. Tak bardzo chciałabym nadrobić zaległości. Czeka wpis o przeprowadzce, wszak 1 czerwca mija pół roku. Czekają posty o poznawaniu świata z Tygrysem. Znalazłoby się trochę, ale zobaczymy czy znajdę chwilę na nie i czy głowa odtworzy to, co już było. Zwłaszcza, że teraz większość czasu spędzamy na dworze, to ja z Tygrysem. Tata Tygrysa w sumie też, choć on po pracy rusza do roboty, bo przy domu jest jeszcze sporo do zrobienia. Lista zamiast się skracać, ciągle się wydłuża. Ale liczyliśmy się z tym, choć moja niecierpliwa natura dostaje niezłą szkołę.



Na koniec jeszcze kilka zdań o Tygrysie. Kochani, mamy w domu wygadanego i bystrego 4,5- latka. Synuś nadal nie przepada za ludźmi, ale jeśli kogoś pozna i polubi wchodzi w relację. Nie lubi bawić się sam. A że nie ma rodzeństwa towarzyszami zabaw jesteśmy my, choć też staramy się uczyć, żeby zagospodarowywał sobie czas. Tygrys kocha zabawki, zwłaszcza auta i ciągle Mu mało i przyznaję, że przesadzamy z obdarowywaniem (my i dziadkowie, żeby nie było). Najchętniej nie wracałby z podwórka. Nadal nie przepada za przedszkolem, ale jak już wejdzie do sali i kolegów, daje radę. Śpi w swoim pokoiku. Ma piękny uśmiech i oczy, którymi czaruje wszystkich dookoła. Jest mądry, ciekawy świata. ale jak już wejdzie do sali i kolegów, daje radę. Śpi w swoim pokoiku. Ma piękny uśmiech i oczy, którymi czaruje wszystkich dookoła. Jest mądry, ciekawy świata. Od pół roku bardzo poruszają Go sprawy związane z wiarą. Jest tylko jeden problem… nie radzi sobie z emocjami, szczególnie ze złością. I niestety to rzutuje na nasze wspólne życie. Momentami nie mamy już sił, zwłaszcza, że to nie jest świeża sprawa. Jesteśmy zwyczajnie zmęczeni, ale wierzę, że razem (to jest kluczowe) i z pomocą specjalistów damy radę. Za chwilę kończymy spotkania z psychologiem, który wreszcie zadbał o nas, o Tygrysa, o Mamę Tygrysa i Tatę Tygrysa. Niestety muszę przyznać, że dużo złego zrobił Ośrodek Adopcyjny. Sporo musieliśmy przepracować. Dla pracowników OA liczyło się dziecko. To jest w porządku, ale za dzieckiem są jeszcze rodzice ze swoimi emocjami, potrzebami, pragnieniami, bagażem przeszłości. Podczas całej procedury o tym nie było mowy. Wiele kwestii było ustawianych z pozycji: bo tak, a próby pytań “dlaczego?” nie były mile widziane. Niestety teraz to się odbiło czkawką, ale wiele spraw mamy już wspólnie przepracowanych, choć oczywiście liczymy się z tym, że na naszej rodzicielskiej drodze napotkamy jeszcze sporo innych. Póki co walczymy o Tygrysa, żeby i jemu i nam żyło się łatwiej. Żałuję tylko, że mamy tak mało czasu dla siebie, zwłaszcza, że Młody coraz bardziej jest dla świata, a nie dla nas. Popołudniu to 3-4 godziny. Sobota… to zwykle jakieś domowe obowiązki. Pozostaje niedziela. I niedziele są nasze. Może uda mi się w końcu którąś opisać. Trzymajcie kciuki.

10 komentarzy:

  1. W dużej mierze Cię rozumiem... mi też dużo od jakiegoś czasu umyka... Blogowo i w ogóle... Ty masz 4,5 latka z "problemami" a ja prawie nastolatkę która przestaje być dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastolatka to już poważna sprawa. Ja mam cichą nadzieję, że może jak Tygrysa teraz nam da do wiwatu, to może potem odpuści.

      Usuń
  2. Umyka, umyka.. Piszesz ile umknęło przez pół roku. To prawda, powiem Ci, że nasza córcia kończy dziś miesiąc, staram się pisać minimum 1 w tygodniu, czasem nawet częściej, a i tak sporo mi umyka. Pół roku to sporo czasu. Spedzasz go z Tygrysem na bieżąco i to najważniejsze. Komputer odstawiony w kąt dobrze świadczy, ale.. Pisz do nas z komórki :p
    Sama laptopa uzywam tylko do tworzenia dokumentów i fotoksiążek, gdybym miała pisać przez komputer, to odkąd jest z nami młoda nawet jednej literki bym nie wkleiła ;) a tak korzystam jak młoda je lub śpi i nadrabiam zaległości co u Was, dzielę się tym co u nas tworząc swrgo rodzaju pamiętnik, do którego może kiedyś córka sięgnie, aby "poczuć" jak to było i co my czuliśmy czekając na nią, czy na poszczególnych etapach jej rozwoju.
    Może i Tygrys za lat naście (o matko, dopiero co do Was trafił a już ma 4,5 roku), przeczyta bloga, może będzie z niego korzystał wychowując własne dzieci?
    Poniosło mnie? Chyba czas wracać do spania póki mała śpi.. 😴

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje założenia były podobne, ale życie robi swoje. Na szczęście teraz aż tak dużo się nie dzieje, a istotne rzeczy zapisuję odręcznie w notesie, który staram się mieć pod ręką. W zasadzie ten blog jest dla Tygrysa, więc kto wie... może w dorosłym życiu czasem do niego powróci.

      Usuń
  3. Oj tak, umyka, czas biegnie jakby oszalal... ja swoje pajęczyny odkurzyłam, bo własnie ten żal, że umyka, że się nie spisało, że zapomnienie wkracza. krócej a częściej się staram spisywać, aby to już tu było i zostalo na zawsze.

    A z tą listą wydłużającą się... haha, skąd ja to znam :) też zawsze myślimy, że nie, że teraz już będzie mniej do zrobienia, a i tak zawsze coś dochodzi nowego i tak w kółko. Nie wiem czy pociesze, ale przy domu ZAWSZE jest coś do zrobienia, ta lista się nie zamyka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tak długiej przerwie ciężko wrócić. Obiecuję sobie, że wrócę do siebie, jak nadrobię zaległości na zaprzyjaźnionych blogach, ale przerwa była tak długa, że nie jestem w stanie. I ten mój powrót się odwleka.
      Decydując się na dom, wiedzieliśmy co to oznacza. Faktycznie ciągle coś jest do zrobienia, ale najważniejsze rzeczy za nami, a teraz to już zupełnie na luzie.

      Usuń
  4. Co tam komputer, podwórko to jest to!
    Odkąd goszczę u Was, bociany kojarzę z Wami:) Bo też lubię ten moment wypatrywania ich w gniazdach, ale też zapachy bzu, konwalii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się trzymam :)
      O tak bociany po prostu kochamy :) Ale zapachy, o których piszesz również.

      Usuń
  5. Jesteśmy prawie na finiszu szkolenia i ciągle mamy wrażenie, że czegoś brakuje. Już widzimy, że tak naprawdę jeśli przyjdzie nam szukać pomocy u specjalistów to raczej, gdzieś poza ośrodkiem.

    Wierzyć się nie chce, że Tygrys ma już 4,5 roku. Kiedy to zleciało? :)
    Trzymam kciuki za Was w każdym aspekcie. Cały czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z perspektywy czasu niestety widzę ile złego ośrodek zrobił. Ale ważne jest szukać pomocy, jak samemu się nie ogarnia.
      Aga, w tym momencie zbliżamy się do 5 :) Szok.

      Usuń