sobota, 4 czerwca 2016

Antoni – Święty od zadań specjalnych

W dzieciństwie obok Świętego Mikołaja, bliski był mi Święty Antoni. Nawet moja własna patronka nie była mi tak znana. Pamiętam, jak w domu babci bezskutecznie czegoś szukaliśmy, by wreszcie prosić o pomoc Antoniego. Oczywiście zguba się znalazła. A pożądanym przeze mnie przedmiotem była miniaturowa metalowa figurka Świętego, zamknięta w równie małym zielonym pudełku. Po latach zaginęła. Może powinnam zwrócić się do Antoniego?

Pewne jest, że przy małym dziecku pomoc Świętego jest nieoceniona. U nas najczęściej gubi się dinda, czyli smoczek. Oczywiście zawsze w zanadrzu mamy drugi egzemplarz, ale zdarza się, że giną oba. Na szczęście zwykle udaje się nam je znaleźć, zanim zaczniemy zawracać głowę Antoniemu. Czasami za zaginione uznajemy jakieś zwierzątko z farmy lub arki. Choć od dłuższego czasu „telefonujemy” do nieba z powodu zaginionego klocka z ulubionej układanki. Samolot odfrunął i bez interwencji Świętego chyba się nie obejdzie.

Choć po przeczytaniu pewnej lektury, nie wiem czy powinnam zawracać głowę Antoniemu taką błahostką. W końcu nawet Święty może poczuć się zmęczony. I o tym właśnie traktuje książeczka Ewy Skarżyńskiej Sen Świętego Antoniego Wydawnictwa Promic.


Nie trudno mi sobie wyobrazić, jak zapracowany jest święty Antoni. Codziennie wielu z nas gubi klucze, ulubiony długopis, pilot do tv… O zgubach naszych malusińskich nie wspomnę. Antoni każdego dnia zarzucany jest prośbami o pomoc w odnalezieniu mniejszych lub większych zgub, więc nic dziwnego, że pewnego dnia opada z sił i sam gubi się w bezkresnym niebie. I co wtedy? Dzieci zwracają się z prośbą do swoich patronów o pomoc w znalezieniu Antoniego, bo okazuje się, że jest on niezastąpiony. I tak Basia zwraca się do Świętej Barbary, Maciek do Świętego Macieja, Ania do Świętej Anny, Janek z Pawełkiem do Jana Pawła II, Faustynka do Świętej Faustyny… Ostatecznie wezwani na pomoc przez maluchy, wszyscy święci szukają Antoniego, który ostatecznie sam siebie odnajduje. W końcu to on jest specjalistą od zgub. Możecie być jednak spokojni, cała historia jest tylko snem, który śni Święty.


Rymowana treść jest zabawna i przyjazna dla dziecięcych uszu. Tygrys jest jeszcze trochę za mały i nie wszystko rozumie, ale chętnie włącza się w poszukiwania zaginionych przedmiotów. A że większość zgub jest Mu bliska: piesek/uuu, autko/brum, piłka/gol, bez problemu udaje się je odnaleźć. Sprzyjają temu proste, czytelne ilustracje autorstwa Moniki Kruszewskiej. Za jakiś czas książka będzie idealnym wstępem do rozmów z Synkiem o świętości, Świętych patronach i Jego własnym opiekunie.  Na jednej z rozkładówek znajdziemy wizerunki świętych wspomnianych na poprzednich stronach, które będą przyczynkiem do rozmowy o atrybutach, a tym samym o życiu tych osób.



Świeżo upieczonym czytelnikom z pewnością przypadnie do gustu duża i czytelna czcionka. Miejscami powiększona i pokolorowana, sprawi że maluchy nie będą się nudziły się przy lekturze.

Jeśli znacie kogoś, kto potrzebuje wsparcie Świętego, książka idealnie nadaje się na prezent. Na początku znajdziemy specjalną dedykację: Z życzeniami ekspresowego wsparcia św. Antoniego da …………… .

O książce przeczytacie też na zaprzyjaźnionym blogu Latorośle. Dzięki TEJ recenzji przypomniałam sobie, że nasza ciągle zalega w folderze „robocze”. Dziękujemy za przypomnienie :)

Sen Świętego Antoniego
Tekst: Ewa Skarżyńska
ilustracje: Monika Kruszewska
stron: 32
format: 190 x 190 mm



7 komentarzy:

  1. Podoba mi się historia Św. Antoniego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, też wiecznie czegoś poszukujemy, więc może i nam by się taka pomoc przydała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, że Antoni bywa pomocny, choć samolocik chyba zaginął na dobre, ale nie poddajemy się :)

      Usuń
  3. Oj przy dzieciach zarówno anioły jak i święty Antoni ma ręce pełne roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie sie prezentuję.
    Święty Antoni jest ciekawym świętym :-)

    OdpowiedzUsuń