W dzieciństwie obok Świętego
Mikołaja, bliski był mi Święty Antoni. Nawet moja własna patronka nie była mi
tak znana. Pamiętam, jak w domu babci bezskutecznie czegoś szukaliśmy, by
wreszcie prosić o pomoc Antoniego. Oczywiście zguba się znalazła. A pożądanym
przeze mnie przedmiotem była miniaturowa metalowa figurka Świętego, zamknięta w
równie małym zielonym pudełku. Po latach zaginęła. Może powinnam zwrócić się do
Antoniego?
Pewne jest, że przy małym dziecku
pomoc Świętego jest nieoceniona. U nas najczęściej gubi się dinda, czyli smoczek. Oczywiście zawsze
w zanadrzu mamy drugi egzemplarz, ale zdarza się, że giną oba. Na szczęście
zwykle udaje się nam je znaleźć, zanim zaczniemy zawracać głowę Antoniemu.
Czasami za zaginione uznajemy jakieś zwierzątko z farmy lub arki. Choć od
dłuższego czasu „telefonujemy” do nieba z powodu zaginionego klocka z ulubionej
układanki. Samolot odfrunął i bez interwencji Świętego chyba się nie obejdzie.
Choć po przeczytaniu pewnej lektury,
nie wiem czy powinnam zawracać głowę Antoniemu taką błahostką. W końcu nawet
Święty może poczuć się zmęczony. I o tym właśnie traktuje książeczka Ewy
Skarżyńskiej Sen Świętego Antoniego Wydawnictwa Promic.
Nie trudno mi sobie wyobrazić, jak
zapracowany jest święty Antoni. Codziennie wielu z nas gubi klucze, ulubiony
długopis, pilot do tv… O zgubach naszych malusińskich nie wspomnę. Antoni każdego
dnia zarzucany jest prośbami o pomoc w odnalezieniu mniejszych lub większych
zgub, więc nic dziwnego, że pewnego dnia opada z sił i sam gubi się w
bezkresnym niebie. I co wtedy? Dzieci zwracają się z prośbą do swoich patronów
o pomoc w znalezieniu Antoniego, bo okazuje się, że jest on niezastąpiony. I
tak Basia zwraca się do Świętej Barbary, Maciek do Świętego Macieja, Ania do
Świętej Anny, Janek z Pawełkiem do Jana Pawła II, Faustynka do Świętej
Faustyny… Ostatecznie wezwani na pomoc przez maluchy, wszyscy święci szukają
Antoniego, który ostatecznie sam siebie odnajduje. W końcu to on jest
specjalistą od zgub. Możecie być jednak spokojni, cała historia jest tylko
snem, który śni Święty.
Rymowana treść jest zabawna i przyjazna
dla dziecięcych uszu. Tygrys jest jeszcze trochę za mały i nie wszystko
rozumie, ale chętnie włącza się w poszukiwania zaginionych przedmiotów. A że
większość zgub jest Mu bliska: piesek/uuu, autko/brum, piłka/gol, bez problemu udaje się je odnaleźć. Sprzyjają temu proste,
czytelne ilustracje autorstwa Moniki Kruszewskiej. Za jakiś czas książka będzie
idealnym wstępem do rozmów z Synkiem o świętości, Świętych patronach i Jego
własnym opiekunie. Na jednej z
rozkładówek znajdziemy wizerunki świętych wspomnianych na poprzednich stronach,
które będą przyczynkiem do rozmowy o atrybutach, a tym samym o życiu tych osób.
Świeżo upieczonym czytelnikom z
pewnością przypadnie do gustu duża i czytelna czcionka. Miejscami powiększona i
pokolorowana, sprawi że maluchy nie będą się nudziły się przy lekturze.
Jeśli znacie kogoś, kto potrzebuje
wsparcie Świętego, książka idealnie nadaje się na prezent. Na początku
znajdziemy specjalną dedykację: Z
życzeniami ekspresowego wsparcia św. Antoniego da …………… .
O książce przeczytacie też na
zaprzyjaźnionym blogu Latorośle. Dzięki TEJ recenzji przypomniałam sobie, że
nasza ciągle zalega w folderze „robocze”. Dziękujemy za przypomnienie :)
Sen Świętego
Antoniego
Tekst: Ewa Skarżyńska
ilustracje: Monika Kruszewska
stron: 32
format: 190 x 190 mm
Podoba mi się historia Św. Antoniego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Warto do niej zajrzeć :)
UsuńOj, też wiecznie czegoś poszukujemy, więc może i nam by się taka pomoc przydała :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, że Antoni bywa pomocny, choć samolocik chyba zaginął na dobre, ale nie poddajemy się :)
UsuńOj przy dzieciach zarówno anioły jak i święty Antoni ma ręce pełne roboty :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńCiekawie sie prezentuję.
OdpowiedzUsuńŚwięty Antoni jest ciekawym świętym :-)