Pierwszy prawdziwie zimowy
weekend za nami. Co prawda zaczęliśmy go bez Tatatu (znowu musiał zostać dłużej
w pracy), ale za to w towarzystwie Przyjaciółki/Cioci. Ku mojej radości Tygrys
ani przez chwilę nie reagował płaczem. Co więcej bawił się z Ciocią, zaczepiał,
pozwolił się nakarmić, szukał kontaktu.
Aż miło było popatrzeć. Ciocia robiła
za statuę wolności dzierżąc w ręku zabawkę - mikrofon z projektorem, który w
świetle dnia wymagał dość bliskiego kontaktu z sufitem, który Tygrys upodobał
sobie do wyświetlania nutek. Kolejny raz przekonałam się, że Synek dobrze się
czuje w towarzystwie ludzi o pewnych cechach charakteru. Nie bez znaczenia są
też pewnie nasze wzajemne relacje.
Dzieci doskonale to wyczuwają.
W pewnym momencie Tygrys
zaczął się dziwnie zachowywać. Zrobił się marudny. Sam nie wiedział czego chce.
Chodził z kąta w kąt. Spojrzałam na zegarek. To była godzina, o której co dzień
wraca do domu Tatatu. Niesamowite, jak ten mały Człowieczek czuł, że coś jest
nie tak, że Taty nie ma w domu. Tęsknił za Nim. Czekał na Niego. Tygrys do końca
dnia był już smutny, a Tatatu aż się wzruszył, jak o tym usłyszał.
Na szczęście w sobotę i
niedzielę Tygrys miał Tatę dla siebie. I wreszcie mogliśmy wypróbować sanki,
które Tatatu natchniony prognozami pogody przywiózł od dziadków, gdzie garażowały
na balkonie od urodzin. Ależ mieliśmy radochę. My, bo Młody jeszcze nie bardzo rozumie o co
chodzi. Mieliśmy mały konflikt interesów. My najchętniej ciągalibyśmy sanki po
nieodśnieżonych trawnikach, biegając bezkarnie po śniegu. Dla Synka ważny był
widok brumbrumów. Nie ważne czy z sanek, czy z wózka. Ostatecznie większość spacerów spędziliśmy na osiedlowych
uliczkach (dobrze, że nie były idealnie odśnieżone) zasuwając wzdłuż parkingów,
ale radość była ogromna. Kolejny pierwszy raz za nami, a w słowniku Tygrysa
nowe słowo kap kap na padający
śnieżek/wcześniej deszcz.
A w najbliższych dniach
wzruszające chwile dla Dziadków – ich pierwsze święto. Z prezentami nie zdążymy
na czas (ciągle nad nimi pracujemy), ale mam nadzieję, że chociaż skromne
kartki uda się zrobić.
Biała zima to cudowny czas dla dzieci :)
OdpowiedzUsuń"dzieci roześmiane stawiają bałwana, dorośli stawiają kołnierze"... od razu przypomina mi się ta piosenka ;)
fajnie być dzieckiem..
Antkowiak - mój idol z dzieciństwa/podstawówki :) Lubiłam słuchać tej piosenki w jego wykonaniu.
UsuńFajnie być dzieckiem, zwłaszcza jak zimą jest jakaś górka nieopodal.
heh... pamiętam jak mama nie mogła nas zagonić do domu zimą ;) wracało się zmoczonym do cna :P ale ile radochy ze śniegu, z sanek, z łyżew... a dziś... jako dorosła tylko czekam na wiosnę ;)
UsuńUwierz, kiedyś to się zmieni :)
UsuńSuper, że i do Was biały puch zawitał :) My mamy teraz kap-kap ciągle od nowa , bo śnieg a to pada, a to znów się topi i spływa po rynnach :) I faktycznie coś jest w tym wyczuwaniu przez dzieci czyjejś przedłużającej się nieobecności - nasz Bąbel też reaguje na nadgodziny Małża w podobny sposób, zupełnie jakby już znał się na zegarku ;)
OdpowiedzUsuńJakiś wewnętrzny zegar :)
UsuńJa czasem aż rwę się, żeby wyjść z domu, bo uśmiech na tygrysiej twarzy po moim powrocie jest bezcenny.
Buziaki
Taa no brumbrumy najwazniejsze ;)A śnieg i sanki i piski dziecka to jest to!
OdpowiedzUsuńNa razie odgłosy samochodowe. Może za rok będzie pisk. Mam nadzieję :)
UsuńAż zazdroszczę Wam tej zabawy na śniegu świetnie że możecie wyjść z synkiem razem. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńTeraz nie ma wymówek, żeby nie wyjść na spacer :)
UsuńUściski
Pamiętam z dzieciństwa, jak zawsze cieszyłam się, gdy spadł śnieg :)
OdpowiedzUsuńA takie marudzenie Tygrysa, gdy tata nie wraca o normalnej porze do domu, to musi być dla Was miód na serce ;)
Tacie mało łezka nie pociekła :)
UsuńDzieciaki są świetnymi obserwatorami i doskonale wyczuwają zmiany.
OdpowiedzUsuńŚwietne są zabawy na śniegu, za rok Tygrysek to już będzie szalał w białym puchu :)
Buziaki
Właśnie i trzeba o tym zawsze pamiętać. A czasem się zapominamy.
UsuńZa rok powinien już ogarnąć o co tyle zamieszania z tym śniegiem :)
Buźka
Bawimy się z dziećmi na śniegu. . To niesamowity okres.
OdpowiedzUsuńMy póki co tylko wozimy na sankach, ale i tak jest fajnie. Sami możemy bezkarnie biegać po śniegu.
UsuńMy też bardzo cieszymy się ze śniegu, a na sankach jeżdżą nie tylko dziewczynki... :)
OdpowiedzUsuńU nas zima nie odpuszcza, więc w niedzielę znowu spacer.
Usuń