Jakiś czas temu pisałam o tym, że mimo w miarę przyzwoitych możliwości
wokalnych, miałam problem ze śpiewaniem Tygrysowi. Fałszowałam, jak mało kiedy.
Chyba za bardzo się starałam :) Z pomocą przyszły mi książeczki dla dzieci,
które sprawiły, że się przełamałam i muzykowanie z Synkiem stało się przyjemnością.
Tyle dobrego, a książki naprawdę niepozorne. Zaledwie kilkustronicowe,
niewielkiego formatu. Za to ze świetną zawartością. Wydawnictwo Muchomor miało
doskonały pomysł wypuszczając książeczki nie tylko do czytania i oglądania, ale
również do śpiewania. Któż z nas nie pamięta z dzieciństwa takich piosenek, jak
Stary niedźwiedź mocno śpi, Jedzie pociąg z daleka czy Jadą, jadą misie. Właśnie te tytuły znalazły
się w serii wydanej przez Muchomora i w tygrysiej biblioteczce. Oprócz nich mamy dwie książeczki z piosenkami
tradycyjnymi: Gdzieżeś ty bywał czarny
baranie i Krakowiaczek jeden.
Atutem całej serii są świetne obrazki
polskich ilustratorów. Wesołe, sprawiające wrażenie narysowanych dziecięcą
ręką. Wystarczy spojrzeć na choinki w Misiach
czy Baranie. Ale to tylko
złudzenie. Ilustracje są naprawdę wypracowane i genialne w swojej prostocie. Ich
autorka Agnieszka Żelewska sprawiła, że buzia Tygrysa, ale również moja na ich
widok sama się uśmiecha. Do tego krótki, znany każdemu tekst umieszczony dość
swobodnie, nadający obrazkom dynamizmu, wręcz zachęcający do łobuzowania z
misiami czy uciekania od niedźwiedzia.
Wśród tych pięciu książeczek wyróżnia
się Pociąg z ilustracjami Ewy Kozyry
– Pawlak, znanej z gałgankowych szytych obrazków. W naszej biblioteczce mamy
już inną pozycję tej ilustratorki Zagadki
od Sasa do Lasa. Bardzo podobają
mi się prace Pani Ewy. Pewnie dlatego, że są inne.
Zastanawiam się, którą książeczkę lubi najbardziej Tygrys. Za każdym razem
inną. Co chwilę podsuwa mi inny tytuł. Dobrze, że znam teksty na pamięć, bo
częstotliwość zmiany jest tak szybka, że bez znajomości tekstu nie zdążyłabym
przeczytać słów :) Tygrys uśmiecha się do misiów, nawet do niedźwiedzia, który
jest nieco przerażający, za to ma uroczą kołderkę w pszczoły. Synuś bardzo lubi
tekst Trzecia godzina – niedźwiedź
łapie!, bo po nim zwykle następują łaskotki. Upodobał sobie konduktora z Pociągu. Chyba dlatego, że tak jak
Mamatu ma okulary. Pokazuje też pieska. Jeszcze nie łapie, że zwierzak siusia
pod semaforem :)
Bardzo żałuję, że nie udało nam się zgromadzić wszystkich tytułów z tej
serii. Są, a raczej były jeszcze cztery: Miała
baba koguta, Przybieżeli do Betlejem,
Ptaszek z Łobzowa, Tańcowały dwa Michały. Przekopałam
internet, ale są nie do dostania. Szkoda, że nie ma wznowienia. Żałuję
szczególnie koguta, bo Tatatu bardzo lubi. A i kolęda byłaby jak znalazł za
chwilę.
O, to u mnie inaczej- stado słoni przebiegło po moich uszach, i wszyscy, dosłownie wszyscy mówili mi, że śpiewać nie powinnam, a żeby śpiewać dziewczynkom i z nimi, nie miałam/nie mam problemu. Tyle, że... musimy być same :) A seria bardzo fajna, Lilce też pewnie by się spodobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i miłej niedzieli!
Marta, nie ważne jak, byle Mama śpiewała. Mojej Mamie słoń nadepnął na ucho, ale buzia mi się uśmiecha, jak się nie przejmuje i śpiewa Tygrysowi własna aranżacje dziecięcych kawałków.
UsuńKsiążeczki są naprawdę fajowe :)
Ja braki wokalne (i to duże) nadrabiałam youtubem i Zet kids:) Książeczki są bardzo fajne, książka zawsze jest jednak lepsza niż komputer.
OdpowiedzUsuńI u nas YT rządzi, zwłaszcza jak mamine gardło już nie daje rady. Książki są w tym momencie ulubionymi.
UsuńOj, ja ze śpiewaniem to ciężko wypoadam, chociaż się staram i próbuje nie fałszować xD
OdpowiedzUsuńDla Córci nie ważne, jak śpiewasz. Ważne, żebyś śpiewała. Kochana Mama może fałszować :)
UsuńHej:) Podsylam Ci linka do aukcji w szlachetnym celu - bo dochod idzie na prywatne przytulisko dla psich staruszkow:) Wypatrzylam tam obrazki z ptakami (akwarelki chyba) - moze cos jeszcze znajdziesz dla siebie/Tygryska:)
OdpowiedzUsuńhttp://pelnialatawdomutymianka.blogspot.com/2015/12/swiatecznosci.html#comment-form
Mozna rozsylac dalej:) Ori robi dobra robote dla podopiecznych:)
Ale fajne książeczki, szkoda, że już niedostępne. ja raczej zdolnościami wokalnymi grzeszę, ale i tak moja najmłodsza córcia od zawsze kochała jak Jej się śpiewało, obojetnie co, nawet to jak własnie zmieniam jej pieluszkę i zakładam bodziaka ;)
OdpowiedzUsuńGłos mamy, nieważne jaki, jest najpiękniejszy :)
UsuńU nas śpiewy nie mają końca :) W odniesieniu do niemal każdej sytuacji, zabawki, każdego obrazka w książeczce, każdego przedmiotu codziennego użytku Bąbel domaga się ode mnie jakiejś piosenki; często na prędce przeze mnie wymyślonej i - jak się łatwo domyślić - zupełnie bzdurnej ;)Książeczki świetne - może jeszcze doczekacie się wznowienia (a może warto wystosować w tym temacie maila do wydawcy?)
OdpowiedzUsuńMały muzyk Wam rośnie. I dobrze. Nasza przyjaciółka, która śpiewa w chórze, zawsze się cieszy, jak Młody coś tam po Swojemu podśpiewuje :)
UsuńTeż myślałam o mailu do wydawnictwa, ale mamy już tyle książek, że bez tych kilku jakoś przeżyjemy :)
Hehe ja wcześniej się bałam śpiewać publicznie, a odkąd się pojawiły dzieci, to nie mam oporów :) teraz śpiewamy razem :))
OdpowiedzUsuńMnie jednak stres tak zżera, że o publicznym śpiewaniu nie ma mowy. Nawet Tygrys tu nie pomoże. A głupio by było wyjść i recytować zamiast śpiewać. Ja z nerwów zapominam melodię.
Usuńlubię śpiewać :D sama sobie pod nosem, ale kiedyś swoim dzieciom na pewno będę śpiewać :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię śpiewać. Zamiłowanie do muzyki wyniosłam z rodziny mojego taty. I to jedna z nielicznych cech wobec której się nie buntuję :)
Usuń