Kilka dni z Tygrysem w domu zrobiło swoje. Mieliśmy więcej okazji do czytania i tym samym nasza lista trochę się wydłużyła. Co prawda w porównaniu do miesięcy zimowych jest skromniutka, ale najważniejsze, że Tygrysowi nie mija i nadal chce słuchać (gorzej z samodzielnym czytaniem). Ma chyba podobnie, jak ja. Musi usłyszeć choć kilka stron, żeby dzień zaliczyć do udanych.
1. Moja Ojczyzna. Wojsko; Oficyna Wydawnicza Multico
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Niekoniecznie podchodziła mi ta książka w obecnym czasie, zwłaszcza do wieczornego czytania. Na szczęście raz dwa udało się przeczytać zawartość, która nie porywa. Taki leksykon w dużym skrócie ze sporą liczbą fotografii.
2. Wojciech Mikołuszko, Wojtek; Wydawnictwo Agora
domowa biblioteczka, czytana po raz kolejny
Sympatia rodziców do bocianów udzieliła się także Tygrysowi. W tym roku na brak Wojtków nie narzekamy. Jest ich wyjątkowo dużo. Momentami za oknem widzieliśmy jednocześnie kilka sztuk. Jest coś w tych ptakach, co nas tak do nich przyciąga. Z tym większą radością, na prośbę Synka, sięgnęłam po niezwykłą książkę z bocianem w roli głównej, choć nie tylko. Nie będę zdradzać szczegółów, ale warto do tej lektury sięgnąć. Nawet trzeba.
3. Claire Cock - Starkey, Dzikie mity. Wierzenia i legendy o naturze; Wydawnictwo Słowne
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Ileż w tej książce treści, ciekawostek. Spojrzenia ludzi żyjących w różnym czasie i w różnych zakątkach świata na te same kwestie związane z przyrodą. Znajdziecie w niej baśni, legendy, mity, przesądy, wierzenia, a wszystko w pięknej szacie graficznej.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Kolejna wspaniała książka. Oboje z Tygrysem z przyjemnością czytaliśmy o wyprawach mniej lub bardziej znanych nam podróżników czy badaczy. Świetnie poprowadzona narracja, sporo ciekawostek związanych nie tylko z opisanymi osobami, ale również z samą ideą podróżowania. Polecamy. To książka z tych, którą warto mieć na domowej półce.
5. Agnieszka Stelmaszyk, Mazurscy w podróży. Szpieg, szmaragd i brukselskie koronki;
Wydawnictwo Wilgalokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Przerwa od Mazurskich dobrze nam zrobiła. Z większą przyjemnością sięgnęliśmy po kolejny tytuł z serii. Tygrys był na początku nieco zawiedziony, że tym razem akcja podróży objęła Polskę, ale miejscowość Swornegacie przyuważona na mapie na wyklejce szybko żal zabrała i zachęciła do słuchania/czytania. Niby wszystko fajnie. Trochę humoru, wciągająca historia, ale momentami rozdziały pisane na siłę, żeby połączyć jeden wątek z drugim. Do tego byliśmy zawiedzeni, bo zagadka nie wyjaśniła się w tej części i musimy czekać na kolejną. Ale tak na spokojnie. Nie jest to historia, której zakończenie musimy znać natychmiast.
6. Iwona Chmielewska, Cztery strony czasu; Wydawnictwo Media Rodzina
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Trafiło nam się w tym miesiącu kilka perełek. Dla Tygrysa było to pierwsze spotkanie z twórczością Pani Iwony (ja z racji działań warsztatowych w pracy poznałam już inne tytuły). Zakładam, że udane, bo nie mógł oderwać się od książki. Opowieść wciągnęła go na dobre. Opowieść o upływie czasu, której głównymi bohaterami są zegar i cztery pomieszczenia w czterech kamienicach rynku. Na kolejnych kartach odbywamy podróż po różnych wiekach, porach dnia, pomieszczeniach... Wiele się zmienia, ale widok z okna pozostaje niezmienny. Wiele tu wątków, odwołań do historii, kultury. Jednym słowem - do tej książki trzeba sięgnąć. I muszę przyznać, że Tygrys był o wiele lepszym słuchaczem i obserwatorem ode mnie. Wyłapał wiele rzeczy, które mi zwyczajnie umknęły.
7. Joanna i Jarosław Szarkowie, Wydanie pamiątkowe w 100 - lecie Cudu nad Wisłą;
Wydawnictwo Rafaeldomowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Tygrys chętnie sięga po książeczki Państwa Szarków. Jak dotąd nie trafiłam na lepsze opracowania historii Polski, szczególnie najnowszej, przystępnej dla dzieci w wieku Synka. Temat Cudu nad Wisłą i osoba Piłsudskiego są Chłopakowi znani i chętnie o tych ważnych wydarzeniach słucha.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
To nasze kolejne spotkanie z "Rodziną z niebieskiego domu". Z racji tego, że znam autorkę (co prawda wirtualnie) z bloga, który prowadzi, czytając książkę czułam jakbym towarzyszyła dobrym znajomym podczas wakacji. Tygrys też czuje się dobrze w towarzystwie Daniela i Jego rodziny, bo od książki nie mógł się oderwać i podobnie jak ja czeka na kolejną część. I w przeciwieństwie do wspomnianych Mazurskich, to będzie niecierpliwe oczekiwanie. Mnie w twórczości Natalii urzekło ciepło, normalność, brak zadęcia. W tej książce rodzice się wkurzają, nawet potrafią (o zgrozo!) wykręcać oczami. Nie stosują modnych ostatnio pedagogicznych formułek. A ich dzieci są zwyczajnie szczęśliwe. Polecamy.
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Nie raz w naszych podsumowaniach wspominałam o ciekawych wydawnictwach muzealnych. Przydadzą się szczególnie w momencie planowania urlopu. Tym samym zdradzam kierunek naszego tegorocznego wypoczynku. W planach mamy zwiedzanie Panoramy Racławickiej, a w kiążeczce znaleźliśmy sporo ciekawostek o samej bitwie oraz o twórcach tego niesamowitego obrazu.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Mama, ta książka podoba mi się bardziej od tej od Anglii... To chyba najlepsza rekomendacja tego tytułu, a trzeba pamiętać, że Tygrys jest miłośnikiem wszystkiego, co angielskie, szczególnie piłki nożnej. Ale muszę przyznać, że i mi ta część serii "Świat dla dociekliwych" podobała się bardziej od wspomnianej o Anglii. Więcej tu chyba ciekawostek, podanych w przystępny sposób. Już wiemy jak poprawnie wymawiać takie słowa jak sushi czy dżudo, choć nie wiem czy w tej wersji nie wywołają uśmiechu na twarzach naszych rozmówców. My sięgamy po kolejne części, bo czyta się te książki szybko, a mimo to w glowach sporo zostaje.
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Jaki macie sposób na poszukiwanie nowych książek? Ja czasem wyszukuję nowych tytułów np. poprzez ilustratorów, których lubimy. Tak było w przypadku tej książeczki. Wpisałam do bibliotecznej wysuzkiwarki nawisko Pana Daniela (wg Tygrysa Pana od skarpetek) i wyskoczyła mi m.in. "Abrakadabra". Nie chcę zdradzać fabuły, ale był moment, że zaczynaliśmy się irytować. Drażniła nas bezmyślność bohaterów. Potem Tygrys nie bardzo chciał kontynuować, bo akacja skupiła się wokół dziewczyńskich bohaterów. Ale... W końcu pojawiła się ona - Daria, która uratowała sytuację. Polecamy ten tytuł. Sporo tu o ludzkich charakterach, potrzebach, współczesnej młodzieży, wyborach. Na szczęście jej obraz nie jest aż taki zły, jak na początku się wydawało. Choć pewne typy charakterów się nie zmieniają. Polecamy
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Tej książki nie znałam. Podsunęła mi ją zaprzyjaźniona Pani Bibliotekarka. Tak bardziej dla mnie, niż dla Tygrysa. I choć niewiele w niej treści (obraz też robi dobra robotę), to sporo mądrości, z której i Syn nasz skorzystał. Polecamy.
13. Tracey Mayhew, Mroczna czarodziejka; Wydawnictwo Tandem
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy Zapowiadała się fajna seria. Tyle, że pomieszaliśmy kolejność, a nasza biblioteka nie ma wszystkich części. Szkoda. Na tym tomie poprzestajemy. Poza tym, choć książeczka niewielka, nie była dla Tygrysa łatwa w odbiorze. Nasze dziecko ma problem z treściami, w których pojawia się magia, czarodziejki, mocno zarysowane czarne charaktery, kiedy opisywana rzeczywistość nie jest osadzona w konkretnych realiach (współczesnych i historycznych). Wiele tytułów czeka na swój czas.
14. Asia Olejarczyk, Mosja Tality; Wydawnictwo Dreams
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy Sporo dobra w tej niewielkiej książeczce - wartości, mądrości, drogowskazów do tego, co w życiu najważniejsze. Wszystko osadzone w konwencji baśni. Ale dla naszego prawie Ośmiolatka książka okazała się za trudna. Oczywiście nie ma tego złego... sporo przy okazji porozmawialiśmy.
15. Marta Spingardi, Praga dla młodych podróżników; Wydawnictwo ExpressMap
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy Za chwilę zaczynamy urlop, stąd kolejna lektura, która przybliży odwiedzane przez nas miejsca. Lubię się do zwiedzania przygotować, a książeczki z tej serii świetnie w tym pomagają. Nie ma w nich za dużo informacji. Tyle co trzeba, ale podane są w przystępny sposób, do tego z humorem. Polecamy
Lipiec okazał się również dla Mamy Tygrysa miesiącem z dobrą książką. Książki Pani Ałbeny wciągnęły mnie na dobre i zabrały trochę snu. Podobnie zresztą jak pozostałe.
Tak szybka dawno nie byłam :) Systematyczność robi swoje. Pozdrawiam i tradycyjnie czekam na Wasze polecenia/wrażenia z przeczytanych lektur.
Ale tu znowu tytulow! Moje dzieciaki czytaja zawsze jakies serie, wiec zwykle dluuugi czas placza sie po domu te same ksiazki, oznaczone tylko jako "czesc I", "czesc II", z jakims podtytulem. :) Na szczescie w szkole codziennie maja wyznaczony czas na czytanie i to samo jest teraz na polkoloniach. Poza jedzeniem wiec i recznikami (na dni z basenem), codziennie taszcza ze soba ksiazki. :)
OdpowiedzUsuńJa tez od zawsze uwielbialam bociany. Podczas wizyty w Polsce, poza pokazaniem dzieciakom miejsc z mojego dziecinstwa i wczesnej mlodosci, mam nadzieje wypatrzyc wlasnie kilka bocianich gniazd. Oni dotychczas bocka widzieli tylko raz - w zoo! :D
Bi tez dlugi czas nie lubila ksiazek z magia i czarodziej(k)ami. Nik zaczytywal sie takimi lekturami, ona wolala realistyczne, najlepiej o zwierzatkach. Dopiero w zeszlym roku, pod wplywem kolezanek siegnela po Harrego Pottera i choc bylam nastawiona sceptycznie, akurat ta konkretna ksiazka jej sie spodobala.
Tygrys z kolejnymi częściami książek ma różnie. Czasem wręcz czeka na kolejną, czasem się męczy. Przez wakacje samodzielnie przeczytał jak dotąd kilka stron. Odpuszczam, bo nie chcę go zrazić. Nic na siłę.
UsuńMy bociany traktujemy niemal jak bliskich. Już nam smutno, że wkrótce odlecą. Później tęsknimy i wypatrujemy. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo. Ostatnio jak Tygrys z Tatą grali w piłkę na boisku, bocian stał na bramce. Pewnie i Wam uda się zobaczyć boćki podczas pobytu w Polsce.
Jak zwykle super lista – i chyba nic o piłkarzach – czyżby mama miała już dość? Mój starszak po powrocie z wakacji porzucił w połowie książkę o Lewandowskim na rzecz „Owady od A do Z” wydawnictwa Kropka. Muszę powiedzieć, że przed snem zdecydowanie lepiej na mnie działało czytanie o diecie Lewego niż o wszołach i karaczanach… Ale książka sama w sobie bardzo ciekawa z ładnymi ilustracjami. Mój syn wciągnął się po uszy. Wiem, że to raczej nie tematy Tygrysa ale jak macie w rodzinie/wśród znajomych małych miłośników zoologii to książka jest naprawdę świetna.
OdpowiedzUsuńMazurskich znamy z audiobooka. Znam też tę serię „dla małych podróżników” – mamy taki „przewodnik” po Paryżu kupiony właśnie przy okazji wyjazdu do tego miasta w zeszłym roku. U nas też bardzo się podobał i pozwalał dziecku na trochę siły sprawczej przy planowaniu wyjazdu. Dzięki niemu po raz kolejny trafiłam do Luwru choć wcale tego nie chciałam (ale młody się uparł) i ostatecznie był to bardzo fajnie i owocnie spełniony czas.
Atlas podróżników też pewnie by się u nas sprawdził - może kiedyś trafi pod naszą strzechę ;-) .
Na urlopie syn trochę nadgonił audiobooka Baśniobór ale to długa książka więc jeszcze trochę do końca zostało. Teraz pojechał na obóz czyli totalny reset książkowy – tylko piłka, morskie kąpiele, lody, gofry i wygłupy z kolegami.
Ja postanowiłam odpocząć od klimatów dalekowschodnich i sięgnęłam po reportaże z Afryki wydawnictwa Kontynenty. Jak zwykle bardzo fajna lektura. To już moja ostatnia książka ze stosiku bożnonarodzeniowych prezentów i trzeba będzie przeprosić się z biblioteką, w której dawno nie byłam.
Córka w kółko męczy Encyklopedię Przedszkolaka na zmianę z książkami o literkach – efekt mamy taki, że potrafi już sama napisać swoje niezbyt łatwe imię i słowo „mama”. Jest z siebie niesamowicie dumna. Do samodzielnego składania liter i czytania się nie garnie – czyli tak jak brat w jej wieku – wszystko w normie rozwojowej ;-) .
Rzeczywiście :) Wiesz, że nie zwróciłam uwagi. Żadnego tytułu o piłce. Jak to możliwe? Chyba nic nie mieliśmy w domu, poza jedna, którą odłożyłam Tygrysowi do samodzielnego czytania, choć słabo Mu to idzie. Skłamałabym, gdybym napisała, że jest mi z tym źle. Jest tyle fajnych książek, niekoniecznie związanych z piłką. Choć jeśli bym miała wybór Lewy albo jakieś niezbyt piękne owady, wolałabym piłkę :)
UsuńCo do tematów zoologicznych, to nie jest tak, że Młody nie lubi. Ja zwyczajnie nie potrafię chyba znaleźć ciekawych książek. Zdecydowanie lepiej poruszam się w innych tematach np. historii i to zamiłowanie udzieliło się Chłopakowi. Ale miał etap, że w czytaniu mieliśmy ciągle jakąś encyklopedię zwierząt. Póki co się nie dopomina.
A zwiedzanie z dziećmi nabiera innego wymiaru. Tygrys bardzo lubi wszelkie wieże i schody. My w sumie też, ale jak już je pokonamy, lubimy popatrzeć, nacieszyć oczy, a dla niego frajdą jest samo zdobycie wieży, co tam widoki. A Luwr chętnie bym odwiedziła.
Pierwsze literki po raz kolejny. Fajny moment. Pamiętam, że Tygrys rwał się do liter na początku przedszkola. Chętnie nauczył się samogłosek, a potem długo nic, aż zaczął po prostu czytać. To nasze/Wasze głośne czytanie przynosi owoce.
U nas to zamiłowanie to świata zwierząt i przyrody jako takiej jest chyba naturalną konsekwencją dziecięcej fascynacji dinozaurami. Potem była faza na ryby i inne morskie stworzenia, jeszcze później przyszło zainteresowanie ptakami i innymi zwierzakami. Książki o tej tematyce jakoś same wpadają w ręce. Na rynku jest sporo bardzo ładnie wydanych pozycji. Dzięki Neli przyszło połączenie przyroda + podróże. I to już mi samej podchodziło zdecydowanie bardziej. Przy czym my dorośli w swoich podróżach skupialiśmy się raczej na architekturze, muzeach itp., ewentualnie górskich wędrówkach. Syn zdecydowanie wolał aspekt przyrodniczy. W tym roku były wakacje bez zwiedzania jakichkolwiek kościołów, muzeum chyba też żadnego za to z dużą ilością obserwacji przyrodniczych i na koniec usłyszałam „Mamo – było super. Nie zwiedzaliśmy żadnego kościoła”. Jakoś meczety, świątynie buddyjskie czy hinduistyczne mu nie przeszkadzają ;-) .
UsuńGdybym miała sama decydować co młody ma czytać pewnie poszłabym w typowo dziecięcą beletrystykę, którą mój syn akceptuje w bardzo ograniczonym zakresie – Astrid Lindgren, Narnia…, Mikołajek, niektóre szkolne lektury. Ale np. do dziś nie udało mi się przekonać go do mojego ukochanego Puchatka. Jakbyśmy chcieli przekonać młodego do naszych zainteresowań to pewnie też poszlibyśmy w historię, biblię czy szerzej religioznawstwo (to raczej mąż) ale jego to kompletnie nie interesuje albo my mimo, że sami mamy spore rozeznanie w temacie nie potrafimy znaleźć książek, które fajnie pokazywałyby te zagadnienia dzieciom. Więc na tym polu nie udało nam się przekazać starszakowi swoich zainteresowań. Czerpiemy więc z jego fascynacji i poszerzamy swoje horyzonty nawet jeśli nigdy nie planowałam poznać takiego stworzenia jak wszoł gęsi ;-) .
Koniecznie daj znać, jak wrażenia po odwiedzeniu Panoramy Racławickiej. Naszemu wojtkowi bardzo się podobało, chodź myślałam że do tej ekspozycji będzie musiał dorosnąć.
OdpowiedzUsuńTygrys nie jest szczególnym miłośnikiem malarstwa, celuje raczej w rzeźbę, ale ten obraz jest wyjątkowy, temat trochę zna, więc myślę, że odbiór będzie pozytywny. Dam znak.
UsuńO wow, sporo razem przeczytaliście. Na książkę Banzai od dawna się czaję i zastanawiam czy warto kupić - ale skoro polecacie, to pewnie znajdzie się w najbliższych zakupach... Pozdrawiam Was serdecznie
OdpowiedzUsuńPrzeczytaliśmy już trzy tytułu z serii (Anglia, Japonia i Hiszpania) i akurat Banzai najbardziej nam się podobała.
UsuńImponująca ilość książek. Nawet my tyle nie daliśmy rady przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie